Od 1 lutego zamiast K1 jest teraz EC1 – to w żargonie ciepłowników. Dla mieszkańca oznacza, że KOS-EKO produkuje teraz nie tylko ciepło, ale też energię elektryczną. Będzie miało to wpływ na jej finanse, a ostatecznie przełoży się na wielkość rachunków mieszkańców miasta, oby tylko pozytywnie.
W KOS-EKO nowoczesnych rozwiązań szukano od zawsze. Kiedy pojawiły się opłaty za emisję CO2, podjęte zostały konkretne działania przygotowawcze. Zielony Ład dał im tylko kopa.
– Postanowiliśmy przełamać monopol węgla. Szukaliśmy rozwiązań, które pomogą nam dostosować naszą energetykę do aktualnych, wyśrubowanych wymogów – mówił Robert Fennig, prezes MPI KOS-EKO.
Trzy cele inwestycji
– Postawiliśmy na rozwiązanie typu mix. Po pierwsze, odejście od węgla na ile jest to tylko możliwe. Po drugie, chcieliśmy mieć mix przychodów, czyli zajmować się nie tylko wodą, ściekami, produkcją ciepła, ale też założyliśmy, że będziemy sprzedawać energię elektryczną. Takie rozwiązanie było dla nas najlepsze z powodów ekonomicznych, ekologicznych i ze względu na bezpieczeństwo dostaw – tłumaczy inwestycję R. Fennig.
Dla tego celu już w końcu 2020 roku w kotłowni spółki pojawiła się instalacja fotowoltaiczna o mocy prawie 50 KW. Podjęto przygotowania do kolejnej inwestycji – montażu kogeneratorów. Dwa urządzenia tego typu miały sprawić, że kotłownia stanie się elektrociepłownią o mocy 3,6 MW. Prace ruszyły pod koniec 2021 roku.
Wybuch wojny na Ukrainie z jednej strony pokazał, że droga jest najbardziej słuszna, a z drugiej pociągnął za sobą efekty monopolu węgla. Kiedy jego cena zaczęła iść mocno w górę, podążały za nią stawki za ogrzewanie.
-Był czas, że obawialiśmy się, że węgla nam zabraknie i co wtedy? – wspomina prezes spółki.
Pokonać szereg trudności
Wojna niestety przekładała się również na koszta realizacji inwestycji i wydłużyła ją w czasie. Pierwotne prawie 14 mln zł szybko się zdezaktualizowało.
– Postawiliśmy na urządzenia z wysokiej półki, ale zerwane łańcuchy dostaw spowodowały, że czas oczekiwania na nie się wydłużył. Zmieniła się również ich cena. Musieliśmy renegocjować warunki umowy. Wybraliśmy drogę formalną, czyli sąd polubowny w Warszawie – wspomina R. Fennig.
Wiązało się z koniecznością znalezienia dodatkowych pieniędzy. Tu z wielką pomocą przyszło miasto. W styczniu 2023 roku samorząd podpisał umowę z WFOŚiGW, dzięki której strona rządowa przekazała samorządowi miliony złotych.
– To co nam ostatnio doskwierało, to przechodzenie tej całej procedury administracyjnej. Uzgodnienia z gazownikami bardzo szybko poszły, ale już uzgodnienia z Energą bardzo długo. To było trudne do przewidzenia. Tak samo z oczekiwaniem na koncesję. Te trzy wymienione przeze mnie elementy nie zależą ani od wykonawcy, ani od nas jako zmawiającego. Musieliśmy czekać aż zostaną zrealizowane pewne procedury. Na 3 dni przed zamknięciem projektu otrzymaliśmy koncesję. Udało się Od 1 lutego w Kościerzynie działa elektrociepłownia – podsumowuje R. Fennig.
Do tematu będziemy powracać.
D. Tryzna
Robert Fennig, prezes MPI KOS-EKO
„Pomoc miasta była bezcenna…”
W pewnym momencie realizacji inwestycji pojawiło się ryzyko, że możemy tego projektu kogeneracji nie skończyć. Potrzebowaliśmy znacznej kwoty w związku ze zwyżką kosztów realizacji inwestycji, na które de facto nie mieliśmy wpływu. Pomogło nam miasto. Dzięki interwencji samego burmistrz Michała Majewskiego pozyskało ono 9,5 mln zł z NFOŚiGW. Połowa z tej kwoty poszła na oczyszczalnię, a reszta na nasz projekt kogeneracji. To była pomoc nieoceniona. To uratowało ten projekt, bo inaczej by on nie zaistniał.