Manifestowano przywiązanie do kaszubskiej tożsamości
5 lipca Szemud był gospodarzem Światowego Zjazdu Kaszubów – wydarzenia, które co roku jednoczy tysiące Kaszubów z Pomorza, Polski i całego świata. Przyjęto ich tu z kaszubską gościnnością i „po szemudzku” – czyli tak, aby dzień ten pozostał na długo w pamięci. Manifestowano przywiązanie do kaszubskiej kultury, języka i tożsamości. Jej częścią jest zawołanie: „My trzymamy z Bogiem”.
De facto zjazd zaczął się… w sąsiednim Luzinie, bo tu zakończyła bieg Transcassubia, która przemierzyła w poprzek prawie całe Kaszuby – od Kartuz, przez Trójmiasto. Po powitaniu pasażerów bany przez władze Luzina, odjechali oni autobusami na miejsce. Tu od samego rana ulice Szemudu zapełniały się uczestnikami i czarno-żółtymi flagami. Gromadzili się pod kościołem pw. św. Mikołaja, w którym odbyła się Msza Święta zjazdu. Głównym celebrantem był ks. biskup Tadeusz Wojda. W jego homilii padło wiele słów o związku ludu kaszubskiego z Kościołem, o więzach, dzięki którym przetrwał on germanizację i które pomogły mu w czasach socjalizmu.
– Gdy śledzi się losy kaszubskiej ziemi i jej mieszkańców, to można zauważyć, że dzisiejsza kondycja duchowa Kaszubów wypracowywana była w warunkach ciągłej walki o zachowanie własnej tożsamości. Raz w obliczu zagrożenia własnej kultury przez germanizację, innym razem przeciwstawianiu się unifikacji społeczeństwa komunistycznego. (-) Wiara w Chrystusa pomagała Kaszubom zachować własną tożsamość narodową, a zarazem głęboką nieprzerwaną więź z Polską, jak zaznacza w swojej publikacji ks. Jan Perszon – mówił biskup.
Co było pierwszym nowym akcentem, dary mszalne złożyły delegacje wszystkich sołectw gminy. Po jej zakończeniu ku zaskoczeniu co niektórych wójt gminy zatabaczył z ks. biskupem i innymi kapłanami.
Korowód sięgający połowy wsi
Tradycją Zjazdu Kaszubów jest przemarsz. W Szemudzie miał on nowe akcenty. Otwierały go dwie orkiestry: miejscowa – Orkiestra Dęta Gminy Szemud z Mażonetkami i goście – Orkiestra Baczków z Gminy Bochnia. Za nimi ruszyły delegacje reprezentujące wszystkie gminne szkoły i sołectwa. Dumnie kroczyły poczty sztandarowe partów. Za nimi Kaszubi z całego regionu, kraju i oczywiście zza granicy. Pieszo, na rowerach lub motocyklach. Nad tłumem powiewały mniejsze kaszubskie flagi, emblematy z gryfem, banery z nazwami miejscowości. Rozbrzmiewała regionalna muzyka z licznych kapel.
Grupa, w której szli politycy, parlamentarzyści i samorządowcy na chwilę na prośbę wójta zatrzymała się naprzeciw Centrum Samorządowego, gdzie na torach stała „szemudzka Transcassubia”. To taki szemudzki dowód, że w tej gminie kierują się powiedzonkiem: „Rzeczy niemożliwe robimy od ręki, a na cuda mieszkańcy muszą chwilę poczekać”.
Dalsza część zjazdu w kolejnej relacji.
D. Tryzna
Rzeczy, które zaskoczyły uczestników zjazdu
Ci, co znają imprezy przygotowywane „po szemudzku”, spodziewali się, że tegoroczny zjazd Kaszubów w Szemudzie będzie wyjątkowy, ale i oni byli zaskoczeni rozmachem i frekwencją na wydarzeniu. Na pewno nawet bogatej Gdyni będzie trudno przebić to, co tu przygotowano, bo tu było widać serce włożone w organizację.
W przemarszu uczestniczyła rekordowa liczba pocztów sztandarowych – było ich aż 72. Kolejnym elementem wyróżniającym zjazd w Szemudzie była ogromna 60-metrowej długości flaga kaszubska niesiona przez uczestników przemarszu. Prawdopodobnie będzie to kolejny rekord, który pobił Szemud. Przy Trasie Kaszubskiej na węźle „Szemud” postawiono maszt, na którym zawisła kolejna potężna kaszubska flaga o powierzchni 35 m2.
Na koniec warto wspomnieć o przygotowaniach gminy do bicia rekordu w jednoczesnym graniu na diabelskich skrzypcach. O tym w kolejnym artykule.