Niemieccy oprawcy zaczęli mordować już 4 września 1939 r.
1 września przypada 86. rocznica początku długoletnich zbrodni niemieckich na kartuskiej ziemi. W wyniku napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, zburzony został cały porządek społeczny w odradzającej się po latach niewoli Polsce, a życie mieszkańców zamieniło się w koszmar, cierpienie, niepewność i często śmierć. Poniżej kilka udokumentowanych faktów z początku tego horroru.

Położenie powiatu kartuskiego graniczącego z niemiecką częścią Pomorza oraz Wolnym Miastem Gdańskiem, było wyjątkowo niekorzystne dla jego obrony.
Już 4 września Kartuzy zostały zajęte przez jednostkę niemiecką 207. Dywizji Piechoty. Po zajęciu miasta Niemcy stworzyli własną administrację powiatową, na której czele stanął Herbert Busch – kierownik lokalnych struktur NSDAP.
Obowiązki komisarycznego burmistrza Kartuz objął Heinrich Lau. Wkrótce potem okupacyjni zbrodniarze niemieccy rozpoczęli systematyczne mordy ludności kaszubskiej. Pierwszą udokumentowaną zbrodnią w powiecie było zastrzelenie w dniu 4 września w Somoninie Jana Bigusa przez żołnierzy Wehrmachtu.
Dzień później bandyci z SS wdarli się do domu w Kobysewie i zastrzelili tam 18-letniego Bernarda Miąskowskiego. Powodem były jego protesty podczas przemówień miejscowych Niemców, w których szkalowano Polaków. Tego samego dnia w Przodkowie, żołnierz Wehrmachtu bez powodu zastrzelił jadącą na rowerze mieszkankę Kawli Monikę Mazur.
Z każdym dniem zbrodnicza machina niemiecka przyspieszała
Do wyjątkowo przerażającej zbrodni dokonanej przez niemieckich bandytów doszło 6 września 1939 r. w Baninie. Po niedzielnej mszy świętej grupa pijanych żandarmów zatrzymała czterech przypadkowych Polaków, z których zdołano ustalić nazwiska dwóch z nich – Roszkowski i Puszka. Żandarmi skrępowali ich sznurami i przyczepili do koni, które zmusili do galopu. Zmasakrowane zwłoki niemieccy psychopaci wrzucili potem do pojemnika z nawozem.
Tego samego dnia w Połęczynie, dwaj żandarmi zatrzymali miejscowego gospodarza Leona Trybę. Powodem była przynależność do Polskiego Związku Zachodniego. Po nieprawdopodobnych kilkugodzinnych torturach, w których udział brali także niemieccy gospodarze i niemieckie dzieci rzucające w skrępowanego L. Trybę kamieniami, L.
Tryba został zastrzelony przy szosie Nowa Karczma – Egiertowo.
W podobny sposób zamordowano trzech innych gospodarzy z Połęczyna – Leona Wryczę, Franciszka Kruschewskiego i Jakuba Petkę. Po torturach z udziałem także gospodarzy niemieckich pogoniono ich w stronę Żukowa i zastrzelono przy bagnach.
Również 6 września 1939 r. w Leźnie zamordowany został mieszkaniec Lnisk Piotr Kaleta, przedwojenny poseł na Sejm i członek Komisji Ziemskiej przy Starostwie Powiatowym w Kartuzach.
Następnego dnia Niemcy zamordowali polskiego żołnierza IV Batalionu Obrony Narodowej „Kartuzy” Brunona Formelę. Został on zatrzymany na drodze, kiedy szedł z Burchardztwa do Kartuz przez żandarma Wilhelma Maesera i sześciu esesmanów. Niemcy zastrzelili go po tym, jak wskazał, gdzie zakopał swój karabin. Później nie pozwalali rodzinie przez tydzień na zabranie zwłok leżących na gołej ziemi. Po oddaniu strzałów, niemieccy zwyrodnialcy przebijali ciało polskiego żołnierza bagnetami.
Masowe aresztowania i egzekucje
Pierwsze masowe aresztowania na terenie powiatu kartuskiego rozpoczęły się 8 września 1939 r. Wtedy to na polecenie okupacyjnego starosty H. Buscha, Niemcy zatrzymywali każdego napotkanego mężczyznę na ulicach Kartuz. Wszystkich doprowadzano do miejscowego więzienia lub jego oddziałów w Dzierżążnie i Borowie.
Jeszcze we wrześniu w Borowie rozstrzelano 38 Polaków, których pogrzebano na starym cmentarzu w Borowie. W tej samej miejscowości pod koniec września zamordowano kolejnych 24 Polaków z okolicznych wsi oraz 16 polskich żydów.
Natomiast pierwsza publiczna egzekucja, jaka miała miejsce w Kartuzach, odbyła się już 14 września na Wzgórzu Wolności. Zastrzelono tam sześciu Polaków za rzekomą przedwojenną działalność antyniemiecką.
Wśród zamordowanych byli m.in.: naczelnik stacji PKP w Kartuzach Nikodem Klucz, nauczyciel z Grzybna Herbert Gransicki czy urzędnik sądowy Jan Majewski. W listopadzie 1939 r. w lasach pod Kaliskami niemieccy oprawcy zamordowali kilkunastu księży. Wraz z nimi wywieziono do lasu cztery żydowskie rodziny z Kartuz oraz Staniszewa i również zamordowano.
W tym samym miesiącu dokonano kolejnej masowej zbrodni na 46 Polakach. W pobliżu Egiertowa rozstrzelano przedstawicieli kartuskiej inteligencji, nauczycieli – Franciszka Kuhna, Jana Kankowskiego, księdza Feliksa Klonowskiego, naczelnika poczty z Żukowa Pawła Litwica, policjanta Józefa Gliszczyńskiego czy kupca Leona Sikory.
Przy czym te wszystkie zbrodnie to było zaledwie preludium do tego krwawego koszmaru, który Niemcy zgotowali ludności kaszubskiej przez następne długie lata wojny.
BM