Powiat kartuski Powiat kościerski Rolnictwo Wideo Wokół nas

Region. „Nie będzie pi… biurokrata z Brukseli mówił mi, co mam siać…”. Protestowali rolnicy

Polscy rolnicy mają już dość nakazów Zielonego Ładu, jakie narzuca im Komisja Europejska. Mówią zdecydowanie „Nie” przeciwko, narzuconemu decyzjami Brukseli, importowi tanich produktów rolniczych z Ukrainy. Uważają, że taka polityka Unii doprowadzi gospodarstwa do bankructwa. Obawiają się o losy swoich rodzin, gdyż produkcja rolnicza staje się coraz mniej opłacalna.

Po dwóch tygodniach wyszli ponownie na drogi i ulice kraju. Dzisiejszy protest oficjalnie organizowała „Solidarność” Rolników Indywidualnych, ale przyłączyli się do niego rolnicy niezrzeszeni, organizując spontaniczne, lokalne akcje. Tak było m.in. w Dziemianach, w gminie Kościerzyna, na terenie powiatu kościerskiego. Współorganizatorami protestu w Nowej Karczmie była ponownie kościerska PIR.

Szyld protestowi w powiecie kartuskim dał Krzysztof Mielewczyk, choć w organizację protestu włączyli się też inni rolnicy niezrzeszeni.

„Politycy WON”

Jakie nastroje miotają dziś rolnikami pokazywały m.in. hasła, które umieścili na traktorach: „Jestem rolnikiem nie niewolnikiem”, „Niszczycie nasz rynek”, „Zielony Ład = GŁÓD”, „Głód poczujesz, rolnika uszanujesz”.  

-Gromadzimy się tu jako rolnicy indywidualni, nie jakiś tam związek czy partia. To ruch oddolny. Nie zgadzamy się z tym co proponuje nam Komisja Europejska – Zielony Ład. Dodatkowo napływ taniej żywności z Ukrainy powoduje, że za parę lat my jako rolnicy nie będziemy mogli już produkować, a konsumenci nie będą mieli możliwości kupić naszej, polskiej, zdrowej żywności – mówią organizatorzy protestu.

– Zielony Ład dotyka nie tylko rolników, ale też konsumentów, bo odbije się na naszym zdrowiu. Są w nim zapisy tak kuriozalne, jak np. zakaz grillowania – dodaje K. Mielewczyk.

Obawiają się o swoją przyszłość…

Wielu rolników przerażonych jest przyszłością. Boją się o losy swoich rodzin.

– Ja mam niewielkie gospodarstwo. Przyjechałem z sąsiadem, bo obawiałem się, że mój stary ciągnik może „zastrajkować” po drodze. Sąsiad ma duży, nowoczesny, ale ma przy okazji większe zamartwienie. Boi się, że może mu go zabrać komornik, bo nie może sprzedać zgromadzonego w silosach owsa, a ceny mleka mocno spadły – mówi niemłody rolnik, który nie chciał się przedstawić.

– Po ostatnim proteście poproszono mnie, aby kupił coś dla jego uczestników. W zaprzyjaźnionej piekarni wziąłem tacę wyładowaną drożdżówkami. Zapłaciłem 200 zł. Wioząc je, uzmysłowiłem sobie, że to prawie tyle ile dostałbym za pół tony żyta (dziś tona żyta kosztuje ponad 500 zł przyp. autora) – mówi współorganizator protestu w Nowej Karczmie.

Rolnicy są oburzeni nakazami, które narzuca im Zielony Ład. Podnoszą szczególnie te zapisy, które mówią o ugorowaniu 4 proc. areału gospodarstwa, narzucają bezorkową uprawę ziemi, czy uprawę takich, a nie innych zbóż.

– Nie będzie pi… urzędnik Komisji Europejskiej w Brukseli narzucał nam jak mamy uprawiać ziemię i co na niej siać – wyrzucają dwaj starsi wiekiem uczestnicy protestu.

Emocje trzymali na wodzy

Na miejscu spotkania rolników z kartuskiego, w Egiertowie, widać było nie tylko traktory, kombajny i inny sprzęt rolniczy, ale nawet TIR-y. Jak podają organizatorzy, zjechało tu ich grubo ponad setka. Wielu dołączyło jeszcze w Kartuzach. Wśród protestujących było widać przeważnie ludzi młodych i w średnim wieku. Czuć było energię i emocje, stąd prośba organizatorów, aby utrzymywać dyscyplinę protestu i nie używać pirotechniki. Tak też było.

Ruszyli po odśpiewaniu hymnu państwowego. Trasa wiodła z Egiertowa, przez Kartuzy, Grzybno i w kierunku ronda w Żukowie.

Rolnicy z Nowej Karczmy przejechali DW 221, protestujący z Dziemian – DW 235, a z Sarnów – DW 214. Wszyscy skierowali się w kierunku Kościerzyny. Tam pod siedzibą ARiMR dali po klaksonach.

D. Tryzna

Komentarze