Gmina Sierakowice Wokół nas Wywiady

Region. Pszczelarstwo na Kaszubach. Żniwa miodowe zakończyły się już w sierpniu

Co trzecią łyżkę jedzenia jaka trafia na nasze stoły zawdzięczamy pszczołom. Aż 80 proc. roślin uprawnych wymaga zapylania, po to by mogły owocować. Główny ciężar tego zadania biorą na siebie pszczoły miodne, które w czasie swojego krótkiego życia wykonują gigantyczną pracę służącą naszemu bezpieczeństwu żywnościowemu.

Kiedy w sierpniu rolnicy zaczynali swoje żniwa, pszczelarze je kończyli. Jak informuje nas przewodniczący Rady Gminy Sierakowice i jednocześnie pszczelarz Mirosław Kuczkowski, mijający właśnie sezon był udany jeśli chodzi o ilość uzyskanego miodu. Nie każdy rok jest tak dobry. Na Kaszubach pszczelarze nie mają łatwo, nie ma tu upraw idealnych dla pszczół. Mają one głównie do dyspozycji chwasty, mniszek lekarski, drzewa owocowe a średnio raz na pięć lat, jak jest dłużej ciepło, to trafi się spadź iglasta. Nie można też liczyć np. na wielkopowierzchniowe uprawy rzepaku bo zazwyczaj taki rzepak jest modyfikowany genetycznie i nie ma nim ani grama nektaru. Można postawić przy takiej uprawie ule a pszczoły i tak nie przyniosą ani grama miodu. Jak mówi nam M. Kuczkowski generalnie na naszych kaszubskich terenach można „wyciągnąć” do 25 litrów miodu z ula i jest to wynik zadowalający, podczas gdy w innych regionach Polski jest to znacznie więcej. Nie ma też co liczyć na pola wrzosu bo zdarza się, że nawet połowa pszczół zbierających nektar z wrzosów wpada w pajęcze sieci. Innym problemem są chemiczne opryski i o tym m.in. dramacie mówi nam M. Kuczkowski w rozmowie poniżej.

BM

Z Mirosławem Kuczkowskim – pszczelarzem i samorządowcem, przewodniczącym Rady Gminy Sierakowice rozmawia Dariusz Tryzna, redaktor naczelny.

Jaki był generalnie tegoroczny sezon miodowy

U mnie bardzo dobry Tylko w samym czerwcu trzy razy wybierałem miód z uli, co zdarza się rzadko. Myślę, że głównym powodem były suche i słoneczne dni na wiosnę. Wielu rolników narzekało na suszę, lecz dla pszczół była to wymarzona, miododajna pogoda. Gdy jest kilka tygodni słońca na wiosnę a potem kilka tygodni deszczu, kiedy pszczoły przestają latać, to to co zbiorą w okresie słonecznym, zjedzą w czasie deszczów i nie ma żadnej korzyści dodanej. W tym sezonie zebrałem nawet miód spadziowy i co wyjątkowe  było go naprawdę dużo.

 Po prostu w tym roku dopisała pszczołom pogoda.

Jak  przedstawia się kondycja Pana pasieki i sytuacja pszczelarstwa w naszym regionie?

Jeżeli chodzi o aspekt zdrowotności pszczół to było troszkę gorzej, gdyż w sezonie „odjechało” mi z pasieki siedem rodzin. Mimo, że rygorystycznie spełniam wszelkie normy sanitarne w pasiece, to siedem rodzin padło. I nie jest to moja wina, gdyż ramki były pełne jedzenia, pierzgi a mimo to na spodzie uli leżało kilkadziesiąt tysięcy martwych pszczół. To był przerażający widok. Myślę, że to chemia na polach je zabiła, na pewno nie padły z głodu. To jest efekt tego, że rolnicy robią opryski na polach a istnym kuriozum jest stosowanie chemicznych oprysków w przydomowych ogródkach. Ludzie już wszystko opryskują chemią a potem to jedzą i karmią tym swoje dzieci. Ja u siebie nie stosuję oprysków, a jedynym nawozem jest obornik pochodzenia zwierzęcego. I wyrastają mi dorodne warzywa i owoce, zarówno w szklarni jak i na polu.

Czy pszczelarze podobnie jak rolnicy mogą liczyć na pomoc państwa, poprzez różne dopłaty czy programy rządowe?

My jako pszczelarze jesteśmy zauważeni przez rząd, bo możemy liczyć na wsparcie dotyczące dopłat do każdego ula, zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy trzeba zapewnić pszczołom pożywienie. Nie jest to wielka kwota, bo 50 zł do ula, ale jest to zawsze coś. W moim przypadku potrzebuję 750 kg cukru na zimę z którego robię syrop dla pszczół. Przy obecnej cenie cukru dotacja rządowa w całości zapewnia mi koszty utrzymania uli przez zimę. Zima w moich pasiekach zaczyna się już w połowie sierpnia i wtedy zaczynam dokarmianie pszczół syropem z cukru. W niektórych województwach pszczelarze dostają od marszałków dodatkowe pieniądze na koszty karmienia pszczół w zimie, lecz niestety w naszym województwie jeszcze się tego nie doczekaliśmy. Od rządu dostajemy, jako pszczelarze, także dopłaty do zakupu sprzętu sięgające 60 proc. wartości oraz środki na zakup matek i podkładów pszczelich.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze