Gmina Nowa Karczma Wywiady

„Ten rok przyniesie nie tylko wiele zmian ale i sporo poważnych wyzwań”.

O nowych wyzwaniach dla samorządów w roku 2025 z prezesem zarządu Związku Gmin Pomorskich i wójtem gminy Nowa Karczma dr Andrzejem Pollakiem rozmawia Dariusz Tryzna, redaktor naczelny.

Czy może Pan przybliżyć z czym samorządowcy będą musieli się zmierzyć w 2025 r.?

Ten rok przyniesie nie tylko wiele zmian ale i sporo poważnych wyzwań. A ponieważ ustawodawca nigdy nas nie rozpieszczał, wcale nie patrzę na ten rok w sposób szczególny.  Te najważniejsze zagadnienia z jakimi musimy się zmierzyć to: zmiana ustawy o planowaniu przestrzennym, nowy sposób finansowanie samorządów, w tym edukacji, ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej, która weszła z dniem 1 stycznia oraz spóźnione wdrożenie funduszy europejskich, w tym z Krajowego Planu Odbudowy. Będziemy musieli stawić czoła wyzwaniom dotyczącym zmian związanych z gospodarką odpadami oraz wprowadzanym systemem kaucyjnym.

Na czym więc polegać będą zmiany w systemie finansowania samorządów?

Zaczynając od oświaty, to będziemy mieć do czynienia z nowymi zasadami naliczania i trudno będzie określić jaka część otrzymanej kwoty ma być dedykowana wprost na edukację. Wielu samorządowców sygnalizuje problem, że finansowanie edukacji nie będzie przejrzyste w odbiorze tak jak subwencja oświatowa, którą każdy może łatwo odczytać i wskazać wielkość koniecznej dopłaty z budżetu. Chcielibyśmy systemu oświaty, na którego finansowanie nie trzeba będzie dokładać z budżetu gminy.

Z jakimi problemami zmierzą się samorządy w aspekcie funduszy europejskich?

Fundusze europejskie dla Pomorza jak i KPO wdrażamy z opóźnieniem, gdyż początek perspektywy finansowej wszystkim dawno minął. Jesteśmy na półmetku tej perspektywy, a w Polsce dopiero raczkujemy. W związku z tym będzie musiało nastąpić ogromne przyspieszenie i akurat tak się składa, że ono musi nastąpić w roku 2025, bo to jest rok do końca którego musimy się rozliczyć z Unią Europejską.

W tym roku pojawi się wiele dofinansowań z KPO. Tylko, że będą one obarczone olbrzymim ryzykiem. Bo w ciągu jednego roku trzeba będzie przygotować wniosek, złożyć aplikacje, opracować projekt techniczny, uzyskać decyzje środowiskową, pozwolenie wodnoprawne i uzyskać pozwolenie budowlane. Jeżeli ktoś nie jest przygotowany, nie ma projektów już teraz, to wykluczy go to z możliwości aplikowania. Poza tą częścią dokumentacyjną będzie musiał zdążyć ogłosić przetarg – często odbywa się to kilkukrotnie, i wybrać wykonawcę. Będzie musiał to zadanie zrealizować i rozliczyć. A czasu będzie bardzo mało.

Podałby Pan jakiś konkretny przykład?

KPO to najlepsze dofinansowanie dla projektów składanych przez samorządy, bo sięga 100 proc. kwoty netto. Samorządy dokładają tylko kwotę VAT-u.

Pierwszy z programów dotyczy rozbudowy infrastruktury poza aglomeracją wodno-kanalizacyjną, czyli w mniejszych miejscowościach i na wybudowanych.

Niestety projekty do niego można składać tylko do 17 stycznia br. Gminy, w których te projekty „leżały na półce” skorzystają. Inne mogą mieć problemy.

My znaczną część infrastruktury wodno-ściekowej w aglomeracjach mamy już zrobioną. Jesteśmy przygotowani, mamy kilka pozwoleń, które połączymy w jeden projekt i będziemy aplikować zarówno w części wodnej jak i kanalizacyjnej.

Co ważne składany wniosek może dotyczyć zadania do 5 mln zł.

Mówił Pan na początku o wyzwaniach związanych z obroną cywilną i ochrona ludności. Na czym polega problem?

Jeżeli mówimy o nowej ustawie z dnia 5 grudnia 2024 r. o ochronie ludności i obronie cywilnej, to okazuje się, że główną część tego zadania zrzucono na samorządy. Nowe prawo wymusi budowę schronów obiektach użyteczności publicznej. Jest to zadanie trudne i karkołomne, tym bardziej, że już mamy głównie obiekty nowe, więc nie zbudujemy schronu pod istniejącym budynkiem. Przynajmniej nie pod każdym.

Drugim problemem jest organizacja systemu ochrony ludności. Ona ma działać w okresie pokoju podczas kryzysów związanych z klęskami żywiołowymi, ale też katastrofami technicznymi. W momencie kryzysu wojennego z automatu będzie się przekształcała w obronę  cywilną, która jest typowym elementem ochrony ludzi w czasie wojny.

Do tej pory na papierze działała rewelacyjnie, ale gdyby mnie ktoś zapytał jak działa fizycznie, to bym odpowiedział, że nie istniała. Nie było żadnej informacji, która by mówiła, czy na 10 osób powołanych do danej formacji OC, np. 5 nie mieszka na drugim końcu Polski, czy też nie wyjechało do pracy za granicą?

Ponadto jedna osoba przewidziana była do kilku struktur. I niemożliwe jest aby w sytuacji zagrożenia pojawiła się w trzech czy czterech miejscach naraz – jedna osoba włączona była do formacji obrony cywilnej, zarządzania kryzysowego, ratownictwa jako strażak OSP, a przy tym posiadała jeszcze kartę mobilizacyjną z koniecznością stawienia się w jednostce wojskowej.

Poruszył Pan zagadnienie kosztów i faktu, że to samorządy będą musiały wziąć na siebie ciężar tego zadania. Od czego muszą więc zacząć?

Przede wszystkim zacząć trzeba od systemu szkoleniowego, którym objęci powinni być wójtowie, burmistrzowie i prezydenci. Wielu nowych włodarzy gmin potrzebuje czasu aby  wdrożyć się do całego systemu funkcjonowania gminy a jednocześnie objąć obowiązki szefa ochrony ludności z pełną odpowiedzialnością i pełnym przygotowaniem. Może to być trudne. O kosztach związanych z budową schronów już mówiłem, warto dodać jeszcze, że schrony przewidziane są tylko dla pewnego odsetka mieszkańców. W lepszej sytuacji są małe gminy, gdyż dzięki ochotniczym strażom pożarnym jesteśmy w stanie w ciągu 10 -15 min. dla takiej gminy jak Nowa Karczma, liczącej 7 tys. mieszkańców, uruchomić co najmniej 80-100 osób do pomocy ludziom.

Kolejnym problemem jaki poruszył Pan na początku jest planowanie przestrzenne. Proszę przybliżyć czytelnikom, co w tej materii zmieni się w 2025 r.

Celem tej ustawy było to żebyśmy skupiali zabudowę, żebyśmy mieli zwartą zabudowę miejscowości i tereny rolne wokół niej. Wszystko się zgadza i fajnie by tak było, ale niestety realizacja takiego planowania przestrzennego jest spóźniona o jakieś70 lat. Konieczność wprowadzenia planów przestrzennych na całym terenie kraju wynika z zobowiązań podjętych przez Polskę wobec Unii Europejskiej. Docelowo ma być tak, że dla każdej działki, zainteresowany wchodzi poprzez stronę gminy i uzyskuje informację co może na niej wybudować lub czy jest ona objęta zakazem zabudowy. Dzisiaj wiele gmin – jak Nowa Karczma już to ma, jednak nie obejmuje to 100% powierzchni. Problem w tym, że „Unia powiedziała, zróbcie planowanie przestrzenne”. Ale to co znalazło się w tej ustawie to są już nasze wewnętrzne krajowe ograniczenia. Co powodują?

Pomijając szczegóły zapisów można powiedzieć, że wiele działek budowlanych przez te zapisy może stracić swój status. Ktoś zapłacił spore pieniądze za działkę budowlaną, ale okaże się, że będzie mógł na niej uprawiać tylko trawnik lub ogórki, bo działka wraca do struktury rolnej. Jej wartość spadnie kilkukrotnie i często nie będzie żadnej procedury odszkodowania. Często pytają mnie młodzi ludzie: „Jak możemy kupić działkę budowlaną, żeby było bezpiecznie?” Na dzisiaj jeżeli możemy komuś poradzić, to najlepiej kupić działkę objętą miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, gdyż te z warunkami zabudowy są wysoce niepewne w przypadku gdy nie uzyskano na nie jeszcze pozwolenia budowlanego.  

Pojawiły się także zmiany związane z odpadami a konkretniej z frakcją ubrań. O czym muszą wiedzieć mieszkańcy?

Od 1 stycznia nie możemy wrzucać ubrań do odpadów resztkowych. Pojawiła się kolejna

frakcja odpadów – ubrania. Co z nimi robić, jeśli chcemy się ich pozbyć? Są pojemniki np. Caritas, gdzie zbiórka tej odzieży powoduje, że jeżeli wrzucę do takiego kosza to dalej jest to produkt a nie odpad. Z kolei jeśli już to wrzucę do pojemnika na śmieci to będzie to odpad. Za jego przetworzenie trzeba zapłacić. Gminy będą dostawiać dodatkowy kontener na zbiórkę ubrań, co wygeneruje dodatkowe koszty albo mieszkańcy będą zawozić stare ubrania, buty, kołdry, zasłony, do PSZOK.

Dodatkowo od października wchodzi system kaucyjny. Ma być co najmniej jeden sklep na terenie gminy, gdzie będziemy oddawali butelki. Większość z nas jeździ za granicę od dekad widzimy jak to działa np. w Niemczech. Wrzuca się do automatu butelki i od razu widzę ile euro za to dostanę. Taki system ma być też u nas. Szkoda tylko, że dotąd nie powiązany z rozszerzoną odpowiedzialnością producentów.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze