Gmina Kartuzy Inwestycje Samorząd Wokół nas

Kartuzy. Nie będzie ogródków przy ul. Wzgórze Wolności. Szesnastu działkowców musi się poświęcić dla ogółu

Sala obrad Rady Miejskiej w ubiegłą środę stała się areną, na której zderzyły się ze sobą dwie wizje zagospodarowania przestrzennego terenów przylegających do Parku im. Towarzystwa Miłośników Kartuz na zachodnim brzegu J. Klasztornego Małego. Użytkujący je działkowcy nalegali, aby pozostała tam strefa zielona, aby nie betonować dalej Kartuz. Inną wizję tego terenu mają władze miasta. Ostatecznie radni zdecydowali poprzeć propozycję burmistrza.

W dyskusji o tym, które punkty sesji mają być zniesione, padła również propozycja radnego Mariusza Tredera, aby wycofać ten dotyczący planu zagospodarowania przestrzennego zachodniego brzegu J. Klasztornego Małego – terenu obecnych ogródków działkowych. Swój wniosek motywował obawami, czy na tym terenie powstanie kolejna „betonoza”.

Na jego propozycję najżywiej zareagowała wiceburmistrz Sylwia Biankowska, argumentując że decyzje dotyczące tego zakątka muszą zapaść jak najszybciej, gdyż są związane z wpływami do budżetu miasta.

– Teren okoliczny, przylegający do Kolegiaty, gmina zagospodarowuje już od 2004 roku. Jego część została przeznaczona na parkingi, powstał Park im. Towarzystwa Miłośników Kartuz […] Chcemy stworzyć tam usługę, która choć w części będzie pozwalała na utrzymanie zespołu poklasztornego. W planach jest m.in. stworzenie w budynku byłego młyna i spichlerza muzeum przy klasztorze oraz muzeum Kartuz – argumentowała. Jej propozycję poparł burmistrz.

Głosy mieszkańców, którzy również chcieli w tym momencie wypowiedzieć się, zastopował przewodniczący Arkadiusz Socha, obiecując że jeżeli punkt pozostanie w obradach, będą oni możliwość wypowiedzenia się. Ostatecznie radni większością głosów odrzucili propozycję M. Tredera.

Burmistrz nawołuje do poświęcenia

Włodarz miasta, przedstawiając plany magistratu wobec tego terenu obiecywał, że nie będzie tam „betonozy”, nie będzie pasaży handlowych ani mieszkań. Dyskutując z argumentami występujących wcześniej działkowiczów, a szczególnie Grzegorza Nosala – wiceprezesa ROD „Kaszubianka”, użył argumentu że sprawa tak naprawdę dotyczy kilkunastu osób.

– Warto poświęcić 16 ogródków dla tysięcy mieszkańców. Budujemy coś dla przyszłości. Teren ten chcemy oddać całemu społeczeństwu, stąd czasami jednostki muszą poświęcić się dla ogółu – apelował M. G. Gołuński.

Władze miasta zapewniały, że likwidacja ROD odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, że właściciele otrzymają sowite odszkodowanie, tak jak we wcześniejszych przypadkach.

Mocne zarzuty obu stron

Sięgnął również on po „ciężką artylerię”, zarzucając działkowiczom, że doprowadzili do tego, że na tym terenie nadal nie ma kanalizacji ani odpowiednich wodociągów, że teren jest zamknięty i nawet służby miejskie mają trudności żeby się tam dostać, operował konkretnym przykładem. Wyprowadzony z równowagi G. Nosal zarzucił burmistrzowi, że to właśnie gmina od wielu lat akceptuje spływ wód powierzchniowych z tego terenu do jeziora. Zarzucił M. G. Gołuńskiemu kłamstwo. Jednak po chwili obaj zreflektowali się, że w tym wypominaniu zaszli chyba zbyt daleko.

Głos radnych

Kiedy przyszło do głosowania nad tą uchwałą, tylko 7 radnych opozycji: Mariusz Treder, Tomasz Belgrau, Kamil Leyk, Piotr Małszycki, Aneta Roszkowska, Damian Syldatk i Natalia Gronda było za argumentami działkowców i głosowali przeciw. Radny Jacek Wesołowski wstrzymał się od głosu. Natomiast 10 radnych poparło plany magistratu, a tym samym uchwała została przegłosowana.

D. Tryzna

Komentarze