Wokół nas

Kartuzy. Zbliża się sesja absolutoryjna

Czy przeciwnikom burmistrza starczy szabel

W kwietniu burmistrz Kartuz próbował doprowadzić do podjęcia uchwały o wygaszeniu mandatu dwóm radnym, które łączą wykonywanie działalności gospodarczej związanej z mieniem komunalnym z funkcją radnego. Uchwały nie podjęto, a w sprawie pojawia się mnóstwo nieścisłości. Zawiadomiony o fakcie wojewoda na razie milczy. 

Urząd Miejski w Kartuzach ustalił, że dwie radne Rady Miejskiej: Mirosława Bobkowska z PIS i Klaudia Kałużna z KWW Checz, prowadzą działalność gospodarczą z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy. W związku z tym burmistrz Mieczysław Gołuński wniósł w dniu 17. kwietnia o wygaszenie ich mandatu, gdyż praktyka taka jest niezgodna z prawem. Zaskoczeni radni nie wprowadzili wtedy tego punktu do porządku obrad. Uznali także, że nie widzą podstaw do stwierdzenia o wygaśnięciu mandatów. Mimo, że wojewoda powinien w ciągu miesiąca wydać decyzję o wygaszeniu mandatu lub oddaleniu wniosku, do dzisiaj żadna decyzja nie zapadła.

Obrona przez atak

Tymczasem obie radne zarzucają burmistrzowi M. Gołuńskiemu pomówienie. Rada Miejska zaś w piśmie do wojewody poinformowała, że ustalenia burmistrza są niezgodne ze stanem prawnym i faktycznym. Radni w piśmie do wojewody poinformowali ponadto, że obie panie złożyły też zawiadomienie do prokuratury o możliwości wprowadzenia w błąd Rady Miejskiej, przekroczenia uprawnień i podjęcia przez burmistrza czynności wykraczających poza zakres jego kompetencji. Radne argumentowały ponadto, że  wszelkie czynności w postępowaniu administracyjnym, powinny zostać zawieszone do czasu zakończenia postępowania karnego. Jednak ku zdziwieniu urzędników UM w Kartuzach, po weryfikacji informacji i zapytaniu wprost Prokuratury Krajowej w Gdańsku, okazało się, że takie zawiadomienie nie wpłynęło, w związku czym przed obliczem prokuratury nie toczy się jakiekolwiek postępowanie w tej sprawie.  Rada skorygowała zatem pismo do wojewody, pomijając fakt o doniesieniu do prokuratury. W świetle zebranych informacji, radna K. Kałużna sprostowała, że dopiero ma zamiar zawiadomić prokuraturę.

Niejasny splot wydarzeń

Wobec naporu dowodów i argumentów ze strony Urzędu Miejskiego, obie radne wykonały wiele działań  uwiarygodniających ich wersję, lecz wszystkie podjęte zostały po czasie, co nie działa na ich korzyść. Radna M. Bobkowska stoi na stanowisku, że nigdy nie prowadziła działalności na mieniu komunalnym, jednak według Urzędu Miejskiego fakty mówią co innego. Miała zajmować fragment gminnej nieruchomości dla potrzeb prowadzonej działalności. Ponadto miała też wykorzystywać dobudowany fragment budowli, którego na próżno szukać w ewidencji budynków. Kiedy sprawa wyszła na jaw, dobudówka została nagle rozebrana. Podobnie rzecz ma się z radną K. Kałużną, która twierdzi, że po wyborze na funkcję radnej, nie prowadziła działalności w mieszkaniu komunalnym lecz w całkiem innym lokalu. Jedynie z uwagi na pobyt w szpitalu i zwolnienie lekarskie nie dokonała na czas zmiany adresu w ewidencji działalności gospodarczej. Zrobiła to dopiero po tym jak burmistrz wystąpił o wygaszenie jej mandatu, mimo, że ma wyznaczonego pełnomocnika w ramach działalności gospodarczej. W piśmie do przewodniczącego Rady Miejskiej   wyjaśniła, że w  ciągu 3. miesięcy od dnia złożenia ślubowania, zaprzestała prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy.

W obliczu zbliżającej się sesji absolutoryjnej, w sytuacji kiedy obie radne nie zaliczają się do stronników burmistrza, decyzja wojewody może mieć strategiczne znaczenie. Jednak Urząd Wojewódzki ciągle milczy jak zaklęty.

BM

Komentarze