Podczas swojego pobytu w Kościerzynie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał wystąpienie dotyczące spraw, które obecnie najbardziej bolą polskich rolników. Wśród nich jest problem zboża ukraińskiego, które miało przez nasz kraj przejeżdżać tranzytem, a jest zagospodarowywane na miejscu. To powoduje, że sytuacja producentów zbóż jest coraz trudniejsza.
Po napaści Rosji na Ukrainę i odcięciu portów czarnomorskich pojawił się problem z wysyłką ukraińskiego zboża i słonecznika, które są podstawą eksportu tego kraju. Aby pomóc Ukraińcom ustalono, że ich zboże będzie transportowane koleją do portów w Polsce i stamtąd wysyłane do odbiorców. Okazuje się, że to co w teorii miało być proste w praktyce wygląda zupełnie inaczej. Tańsze, ukraińskie zboże wyparło nasze. Zamiast trafić do Afryki zalewa polski rynek.
– Niedawno oglądałem spichlerze w województwie kujawsko-pomorskim. Są pełne ukraińskiej pszenicy i kukurydzy. Podobnie pełne są magazyny młynów i firm, które przerabiają zboże na pasze.
Proponowaliśmy w lipcu ministrowi Kowalczykowi plan ratunkowy dla polskiego rolnictwa. Jest złożona ustawa o ochronie polskiego rolnictwa, mówiąca, że się wprowadza kaucje na wjeżdżające do Polski zboże z Ukrainy, jak to zboże wypływa z Ukrainy to ta kaucja jest zwracana – mówił na temat.
W. Kosiniak-Kamysz twierdzi, że nadal pomimo ustaleń nie wyznaczono portów, szlaków transportowych, nie zaplombowano tego zboża na granicy. W efekcie, jak twierdzi, 120 tys. gospodarstw już upadło.
Jeżeli ten sam potrwa dalej, to produkcja zboża w kraju stanie się nieopłacalna. Wiedzą o tym rolnicy. Stąd ich coraz większe protesty. Wszak za miesiąc czas siewu. Jeżeli stan ten się utrzyma, to nie będzie miało sensu.
– Nie ma zgody na zaoranie polskiego rolnictwa. Za spadek opłacalności winę ponosi minister Kowalczyk. Mówił ,,Nie sprzedajcie zboża w lecie, poczekajcie kilka miesięcy’’. Ceny miały wzrosnąć a jest zupełnie odwrotnie – wyrokował W. Kosiniak-Kamysz.
Do tematu będziemy powracać.
D. Tryzna