Tegoroczne Kiszewskie Smaki stanęły przez nie lada egzaminem, bo tego samego dnia odbywał się Zjazd Kaszubów w Kościerzynie. Ale festiwal się obronił. Tłumy, które wypełniły miejscowy stadion, dały frekwencję zbliżoną do tej na kościerskim wydarzeniu.
IX edycję festiwalu otworzyli: Andrzej Hinc, wójt gminy, Mariusz Gachewicz, kulinarna gwiazda nie mniejszego kalibru od Magdy Gessler i prowadzący wydarzenie Krzysztof Bogalecki. Gospodarz podziękował wszystkim za przybycie, a szef kucharzy poinformował jakie pyszności zostaną przygotowane przybyłym na festiwal.
Od wczesnych godzin popołudniowych mogli oni korzystać z atrakcji lunaparku, bezpłatnej strefy zabaw dla dzieci oraz oferty licznych kramów i stoisk gastronomicznych. Ich uzupełnieniem była różnorodna oferta handlowa i rękodzieła z ŚDS w Konarzynach.
Królowały kiszonki
Celem tegorocznego festiwalu było zaprezentowanie zapominanego coraz bardziej bogactwa kiszonek. Pierwsze swoją ofertę zaprezentowały KGW Mrówki. Była to zupa krem z kiszonej kapusty podana z puree ziemniaczanym. Restauracja „Gęś ryby niosła” ze Strugi przygotowała donaty z gęsiną i kiszoną sosną. Mistrz Gachewicz rozpływał się w pochwałach nad dziełem Krzysztofa Stempowskiego, szefa kuchni tego lokalu. Panie z KGW Olpuch podały kiszoną kapustę w postaci placków smażonych z kiszoną w imbirze marchewką. Kolejna reprezentacja gminnych KGW – panie z Zamku Kiszewskiego zaproponowały żurek na zakwasie. Alicja Wacholc ze swoją koleżanką Heleną z KGW Lipy uraczyły gołąbkami z kaszą gryczaną zawiniętymi w liście kiszonej kapusty. Kto chciał, mógł popić to zakwasem. Iście niebiańskie danie zaproponowała Ryszarda Kuchta. Były to pierogi na własnoręcznie robionym twarogu, podawane na glazurowanych burakach.
Każda z prezentacji podana w kilkudziesięciu porcjach znikała bardzo szybko. Uzupełnieniem był pokaz carvingu i warsztaty dla dzieci prowadzone przez Bogumiłę Rogowską.
Na finał golonka z kluseczkami
Im bliżej wieczora, tym więcej ludzi przybywało na kiszewski stadion. Wielu przyjechało tu po raz pierwszy.
– Mamy domek w Lipach, odpoczywamy tu i postanowiłyśmy przyjechać. Jesteśmy mile zaskoczone ofertą, szczególnie gastronomiczną – mówiły mieszkanki Trójmiasta.
– O festiwalu usłyszeliśmy w mediach społecznościowych. Przyjechaliśmy na to co ma przygotować pan Gachewicz. Jesteśmy tu pierwszy raz – informuje Darek, który z liczą ekipą przyjechał z Tczewa.
Od momentu rozpoczęcia festiwalu na specjalnym stanowisku, na wielkiej patelni przygotowywane były przez ekipę M. Gachewicza: golonka w kapuście kiszona z grzybami, pulpety cielęce w sosie z kiszonego ogórka oraz kopytka na zakwasie buraczanym z kiszoną kapustą ze śliwkami, boczkiem i grzybami.
Po ogłoszeniu wyników festiwalowego konkursu na kiszonki i nagrodzeniu jego uczestników, gastronomicznym finałem było wydanie czekającej cierpliwie publiczności przyrządzonych potraw.
Na scenie też się działo…
Naprzeciw sceny gastronomicznej stanęła scena dla artystów. Jako pierwsza zaprezentowała się na niej Julianna Rzóska, wielbicielka tańca nowoczesnego, utalentowana, z sukcesami. Kolejnym lokalnym talentem była Kasia Herman. Po niej scenę zajęła Izabela Trojanowska ze swoim zespołem. Przypomniała dawne swoje przeboje, a melodia z „Klanu”, w którym występowała, była bisowana kilkukrotnie. Finałem koncertów był występ zespołu Kordian.
D. Tryzna