Wczoraj w Węsiorach odbyły się konsultacje społeczne w sprawie „Planowanych kierunków rozwoju przedsiębiorczości na terenie gminy”. Władze chcą utworzyć w pobliżu Węsior gminne tereny inwestycyjne. Co ciekawe, zbiegło się to z pojawieniem dużego inwestora, którego oferta byłaby darem z nieba dla gminy, ale dziś budzi tylko obawy mieszkańców, co przekłada się na ich stosunek do samego pomysłu.
Utarło się, że gmina Sulęczyno jest nastawiona na turystykę i rolnictwo. Wynika to z faktu, że większość jej terenów podlega pod prawo ochrony przyrody. Mówił o tym wójt Bernard Grucza rozpoczynając spotkanie z mieszkańcami Węsior. Posiłkując się mapą, pokazywał obecnym jedyny pas terenu, który nie podlega ochronie. To tereny za Węsiorami w kierunku Mściszewic, na których już funkcjonuje żwirownia i farma fotowoltaiczna. Tu właśnie gmina chciałaby utworzyć tereny inwestycyjne. Plan ten musi zrealizować stosunkowo szybko, bo w ciągu dwóch lat, gdyż tak nakazuje nowe, zmienione we wrześniu ustawodawstwo. Pierwszym krokiem w tym kierunku było podjęcie w sierpniu uchwały zmieniającej zapisy studium dla tych terenów. Kolejnym krokiem spotkania sołeckie mające formę konsultacji społecznych.
– Spotkaliśmy się po to, bo prawo na nas wymusza zrobienie konsultacji społecznych. Nie mówimy tylko o terenach inwestycyjnych w Węsiorach, ale w całej gminie. Wcześniej podobne spotkanie odbyło się w Mściszewicach. Mamy dwa lata, żeby takie tereny wskazać i stworzyć jak najwięcej planów. Ustawodawca obliguje nas, że musimy zorganizować takie konsultacje społeczne. Dzisiaj biorąc w nich udział dajemy zielone światło czy chcemy rozwoju gminy, czy nie – tłumaczył zebranym przewodniczący RG Kazimierz Gliniecki.
Intencje były dobre, ale…
Zaplanowano, że podczas spotkania każdy z jego uczestników odpowie na pytanie: ”Czy jesteś za rozwojem przedsiębiorczości na terenie gminy Sulęczyno?”.
– W tak postawionym pytaniu widzieliśmy rozwój przedsiębiorczości, a tym samym rozwój gminy. Utworzenie gminnej strefy inwestycyjnej wiąże się ze stworzeniem określonych planów. Przedtem chcieliśmy jednak poznać zdanie mieszkańców co do ich realizacji. Niestety, na ich decyzji zaważyła informacja o poszukiwaniu dużym inwestorze, który chciałby na tych terenach ulokować ubojnię – mówi Dorota Goitowska, sekretarz gminy Sulęczyno.
Pojawiła się ona we wrześniu i wywołała od razu konkretną reakcję – petycję ponad 200 mieszkańców przeciwko temu inwestorowi. Gmina nie ukrywała tego faktu. Wójt B. Grucza na samym początku spotkania przedstawił tę firmę i powiedział jakie korzyści jej lokalizacja przyniosłaby dla gminy. Wypunktował, że gmina miałaby z tego rocznie 1 mln zł podatku. Zaznaczył również, że jej działania były „badaniem gruntu”.
– Do dzisiaj oficjalnie firma nie złożyła żadnych papierów w gminie. Dzisiaj nawet nie wiem, czy dalej jest zainteresowana tą lokalizacją, bo wiem że rozglądali się też w innych miejscach, nawet w pobliskim Parchowie. W związku z powyższym nie ma obowiązku, żebym się tłumaczył przed Państwem, bo po prostu nie ma o czym mówić – oceniał sprawę włodarz terenu.
– Do dzisiaj oficjalnie firma nie złożyła żadnych papierów w gminie. Dzisiaj nawet nie wiem, czy dalej jest zainteresowana tą lokalizacją, bo wiem że rozglądali się też w innych miejscach, nawet w pobliskim Parchowie. W związku z powyższym nie ma obowiązku, żebym się tłumaczył przed Państwem, bo po prostu nie ma o czym mówić – oceniał sprawę włodarz terenu.
…mieszkańcy widzą to inaczej
Głosy jakie zaraz potem padły w sali pokazywały, że mieszkańcy odbierają całą sprawę zupełnie inaczej. Obawiają się oni tej inwestycji. Uważają, że gmina podjęła się negocjacji z inwestorem nie informując o tym mieszkańców. Twierdzą, że nie są o wszystkim informowani.
-Raz mówiono, że zakład ma być zlokalizowany na 10 hektarach, po czym dotarła do mnie informacja, że obszar potrzebny inwestorowi to 20 hektarów. Dlaczego nie poinformowano nas o przekształceniu terenu? My o niczym nie wiedzieliśmy. Żądamy respektowania naszych praw. Powinny dotrzeć do nas informacje o takich przedsięwzięciach – mówiła pani Teresa.
Właścicielka posesji, która sąsiaduje z terenem inwestycyjnym żaliła się, że taka ubojnia drobiu to hałas, smród, ścieki i wzmożony ruch TIR-ów.
Obawy te po raz kolejny próbował rozwiać wójt, mówiąc że „być może ten pociąg inwestycyjny już odjechał”. Te zapewnienia sprowokowały tylko obecnych do kolejnych zarzutów o braku dobrej informacji pomiędzy gminą a mieszkańcami.
– To na jakim etapie mielibyśmy się dowiedzieć o planowanej tu inwestycji?
W odpowiedzi na te pytania włączyła się również Anna Kotkowska-Bronk z wydziału Gospodarki Przestrzennej UG Sulęczyno.
Z głosowania niewiele wyszło
Dyskusja coraz bardziej się zapętlała. Próby jej przerwania i nawoływania do powrotu do głównego tematu spotkania – do konsultacji – nie na wiele się zdawały. Na zapytanie: ”Czy jesteś za rozwojem przedsiębiorczości na terenie gminy Sulęczyno?” z sali dochodziły głosy: „Przecież to logiczne, że każdy z nas jest za rozwojem gminy i przedsiębiorczością. Nikt nie powie, że nie”.
Ostatecznie zapanowało tak duże zamieszanie, że kiedy padła propozycja, aby głosować, większość uczestników spotkania opuściła salę. Głosy oddało kilkanaście osób, wśród nich prawdopodobnie tylko jedna odpowiedź była na „nie”. Trudno powiedzieć jak zostanie potraktowane to głosowanie.
D. Tryzna