Rozpoczynamy dzisiaj kolejny nasz cykl w którym chcielibyśmy pokazać jak w tym trudnym czasie naznaczonym przez Covid-19 funkcjonują Gminne Ośrodki Kultury. Koronawirus ,, zabił” zdecydowaną większość wydarzeń kulturalnych. Ostatnie obostrzenia ograniczyły do minimum możliwość spotkań. To wszystko jest ogromnym wyzwaniem dla dyrektorów gminnych placówek kultury. Jak sobie radzą o tym w naszym cyklu.
Z Aleksandrą Rogalewską-Kanią dyrektorem żukowskiego OKiS-U rozmawiał Dariusz Tryzna redaktor naczelny Kuriera Kaszubskiego.
D.T.: Zaczynaliście ten rok w nowym obiekcie z jakimiś planami, zamierzeniami. Przychodzi marzec i jest lockdown. Co wtedy?
A.R-K. : Rzeczywiście tak było. Wprowadziliśmy się tutaj z początkiem roku i jego pierwsze miesiące zajęło nam urządzanie tego wszystkiego. W styczniu, gdy byliśmy po finale WOŚP, to pamiętam, jak spotkałam się ze wszystkimi pracownikami, aby szczegółowo omówić działania na rok 2020, bo kalendarz imprez już był. Rozpisaliśmy wszystko, miesiąc po miesiącu. Aż chciało się działać.
I wtedy przyszedł lockdown. To dla nas był podwójny szok. Po pierwsze byliśmy w takim naturalnym pędzie do działania . Po drugie, trzeba było wszystko ,,odkręcać”. Pierwsze dwa tygodnie były bardzo ciężkie, bo widzieliśmy jak w ruinę popada plan działań na I półrocze. Później było jeszcze dziwniej. Byliśmy przyzwyczajeni, że mamy zawsze ręce pełne roboty, a tu trzeba stać, czekać, izolować się. Zaczęliśmy się zastanawiać co dalej robimy. Jak długo to potrwa. W miarę szybko pojawiło się żółte światło dla działań jednostek kultury. Musieliśmy się odnaleźć w nowej sytuacji i zaczęliśmy działać. W maju podczas ,,Nocy w Muzeum” chcieliśmy wykorzystać motyw powrotu Polski nad Bałtyk. Plany z tym związane zostały niestety odwołane. Zostało nam jedynie zwiedzanie online. Organizowaliśmy coś takiego pierwszy raz. Nagraliśmy materiał, a potem go udostępniliśmy. Materiały dotyczyły kościoła św. Jana Chrzciciela i zespołu poklasztornego w Żukowie. Miały 1200 wyświetleń, i to nas cieszy. Dzięki temu, że trafił do sieci, zapoznało się z nim dużo osób spoza gminy.
D.T.: Przychodzi czerwiec i zapala się zielone światło dla OKiS -u
A.R-K .: Czekaliśmy na to i byliśmy przygotowani. Przed nami było Żukowskie Lato Muzyczne. Powiedzieliśmy sobie, że to wydarzenie musi być zorganizowane w formie tradycyjnej. Artyści i publiczność byli tego bardzo spragnieni. Mimo ograniczenia do 150 osób, poddawaniu się dezynfekcji, chodzeniu w maseczkach to była chwila moment, kiedy zebrała sie taka liczba na każdym koncercie. Musieliśmy osoby spóźnione odsyłać. Dla wielu był to pierwszy koncert od zamknięcia wszystkiego. Mieliśmy też gwiazdy, wiec tym bardziej się cieszę, że Żukowo pozostanie w ich pamięci.
Podczas zajęć wakacyjnych, mimo ograniczonej liczby korzystających, staraliśmy się je prowadzić w różnych lokalizacjach, żeby jak najwięcej dzieci mogło w nich uczestniczyć. Sportowe zajęcia też udawało się jakoś zorganizować. Jednak cały czas królował głównie tryb online. Zrobiliśmy też wakacyjne warsztaty z haftu. Nagraliśmy panie hafciarki, jak uczą wyszywania. Poszczególne odcinki oglądało po kilkadziesiąt osób . To samo dotyczy wakacyjnych łamigłówek , gdzie dzieci nadsyłały swoje rozwiązane prace. Te działania online pewnie zostaną, bo coraz bardziej idziemy w tym kierunku.
D.T.: Czyli, to nie był czas zmarnowany. Nauczyliście sie , że można działać online. Że dzięki internetowi, wasze ,,produkty” docierają nie tylko do mieszkańców gminy. Odbieracie jakieś sygnały z kraju?
A.R-K: Tak, bo udostępniamy wszystko na Facebooku. Są komentarze spoza regionu. Nawet ludzie stąd mogą nie wiedzieć, że mamy zajęcia z haftu, a w taki sposób mogą się dowiedzieć. Ważne, że to też zostaje. Jak ktoś będzie chciał do tego wrócić, to może w każdym momencie do tego zajrzeć. Jest to dla nas nauczka.
Wcześniej wydawało nam się, że nie było takiej potrzeby. Teraz na pewno zostaniemy przy tym. Na jesień mamy zaplanowane koncerty i chcemy je też transmitować na żywo, żeby nie przyjeżdżając do nas móc wziąć w nich udział. To daje nam też możliwość zaistnienia.
Okres pandemii wykorzystaliśmy też dla rozwijania swojej wiedzy i umiejętności. Pojawiło się w tym czasie wiele inicjatyw, szkoleń, często bezpłatnych i dostępnych w formie online. Cenne jest to, że wielu pracowników mogło skorzystać z tego.
D.T.: Zarządza Pani tą placówką już pięć lat. Czy na przestrzeni tego czasu zmieniły się oczekiwania mieszkańców co do waszej oferty. Czy dzisiaj są oni bardziej wymagający?
A.R-K.: Mieszkańcy naszej gminy mają dużo kontaktów z Trójmiastem. Tam mają większą ofertę kulturalną, więc z jednej strony jest to dla nas plus. Możemy się czymś zainspirować. Natomiast z drugiej strony jest to dla nas konkurencja. Nie chodzi o to, żeby rywalizować. Ale jeśli ktoś ma do wyboru ciekawy koncert i zajęcia w OKiS-ie to wiadomo co wybierze. Dużo mieszkańców naszej gminy pochodzi z Trójmiasta i są przyzwyczajeni do czegoś, co jest tam.
Jest to trochę presja, ale ja mam zespół bardzo kreatywnych, otwartych na pomysły pracowników. Bardzo często też staramy się z tymi instytucjami nawiązywać współpracę, np. tak jak z Nadbałtyckim Centrum Kultury. We współpracy z nimi w zeszłym roku odbył się w okresie miedzy świętami a Sylwestrem, koncert w ramach festiwalu Metropolia jest Okey na sali w ,,Spichlerzu”. Przyjechało bardzo dużo osób spoza naszej gminy. W marcu br., mimo że były już obostrzenia rozmawialiśmy z dyrektorem NCK, że chcemy w tym roku też to zrobić. Już mamy datę koncertu – 28 grudnia. Wiem, że tym sposobem przyciągniemy ludzi spoza naszej gminy i zaistniejemy nawet w kraju. Chcemy być otwarci na różne pomysły naszych mieszkańców, bo oni mają też swój wkład w to co robimy. Na pewno trzymanie się kurczowo tego co już się sprawdziło, nie wchodzi w rachubę. Dziś potrzeba jest taka , aby być bardziej elastycznym.
D.T.: W tym czasie trudnym dla kultury pojawiły się też zupełnie nowe pomysły firmowane przez OKiS. Jednym z nich jest projekt ,, Wspólne śpiewanie”.
A.R-K.: Z dobrych wzorów trzeba korzystać. To dotyczy szczególnie tego pomysłu i mam nadzieję, że ,,chwycił” on wśród mieszkańców. Kiedy pomysł przedstawiliśmy, odzew był spory. Z niecierpliwością czekamy na zgłoszenia.
Zakładaliśmy, że 11 listopada świętować będziemy w sposób ograniczony, że być może nie będzie spotkań z mieszkańcami. Była już taka inicjatywa z okazji ,,100-lecia Odzyskania Niepodległości „- wspólnego śpiewania hymnu państwowego. W zeszłym roku dołączyliśmy do niej. W roku bieżącym chcemy ten pomysł wykorzystać, aby uczcić 100-lecie zaślubin Polski z morzem. Mamy jakieś doświadczenie z naszym chórem Ascoltate, który śpiewanie on line już uskuteczniał i chcemy to rozwinąć. Mówiąc po prostu- oddaliśmy głos mieszkańcom. Mam nadzieję , że pieśń ,,Morze nasze morze” zabrzmi on line całkiem należycie. Zapraszam do udziału.
D.T.: Szczerze mówiąc mnie się bardziej podoba pomysł muralu, bo tego jeszcze u nas nie ma, a Żukowo ma bardzo wiele ciekawych miejsc przy K-20 aby to pokazać.
A.R-K.: Ten pomysł przewijał się już przez kilka dobrych lat. Mur na którym miałby powstać mural należy do gminy . Burmistrz Wojciech Kankowski wiosną wyraził zgodę na to przedsięwzięcie. Jak wiadomo ogłosiliśmy konkurs. Nie został on jednak rozstrzygnięty. Nie udało nam się wybrać takiej pracy, która przekonałaby wszystkich członków jury. To jest bardzo reprezentacyjne miejsce (mowa o długim murze ciągnącym się od poczty aż po rondo przy GS-dop.aut.) więc czuliśmy ciężar odpowiedzialności za decyzję. Mural w tym miejscu ,,pójdzie w Polskę” stąd zależałoby nam aby było to coś z czego będziemy dumni. Chcemy do tego podejść jeszcze raz poszerzając tematykę. Ciekawostką jest ,że zgłosił się do nas właściciel również bardzo dobrego miejsca na mural i oświadczył, że jakby co to może go użyczyć na tego typu dzieło. Do tematu będziemy na pewno wracać.
D.T.: Pani Dyrektor , mogą być wspaniałe pomieszczenia , oddani pracownicy, super pomysły , ale jak nie będzie ,, kasy” to na nic to wszystko. Jaki jest budżet placówki którą Pani kieruje?
A.R-K.: To prawda. Budżet naszej instytucji jest spory. Mamy tą szczęśliwą sytuację, że nie został nam z powodu COVID-19 obcięty. Słyszy się, że w innych gminach tak się stało. COVID spowodował, że i my nie zorganizowaliśmy w tym roku większości naszych imprez. Po prostu nie mogły się one odbyć. Pieniądze z tym związane są nadal w naszym budżecie i rozliczając się z nich na koniec roku, nie wykorzystane środki wrócą do budżetu gminy. To jest naturalne.
Korzyść z tej sytuacji jest taka , że mamy zielone światło na zrealizowanie do końca wyposażenia naszych obiektów kultury. Dlatego np. przeznaczyliśmy część środków na kurtynę i inne wyposażenie do Centrum Kultury ,,Spichlerz”. Pamiętać musimy również, że OKiS ma dwie filie w Chwaszczynie i Baninie. One też potrzebowały doposażenia, bo np. placówka w Baninie ruszyła dopiero jesienią ubiegłego roku.
D.T.: Skoro środki na działalność są, personel i nowe pomysły również , to życzę aby wasza działalność spotykała się z jak największym odbiorem. Dziękuję za rozmowę.