Gmina Chmielno Wokół nas Wywiady

Pasjonaci kultury kaszubskiej z Gminy Chmielno.

Kończy się projekt chmieleńskiego GOKS-iR-u pt. „Pasjonaci”. Był to cykl spotkań z kaszubskimi twórcami kultury. W gronie tym znaleźli się Tadeusz Makowski, Rafał Necel Elas, Stefania Socha, Irena Brzeska, Rudolf Kręcki oraz Krystyna Malek.

Projekt bazował na mocnym wykorzystaniu  nowych  technologii. Miały  one pokazać sylwetki twórców kultury z Kaszub działających w Gminie Chmielno kultywujących tradycyjną sztukę, jak malarstwo na szkle, rzeźbę, tworzenie tradycyjnych instrumentów ludowych, rogarstwo, szydełkowanie i haft.

W ramach cyklu  zrealizowane  zostały  wywiady audiowizualne, które są do obejrzenia   w internecie  m. in. na bezpłatnym kanale YOUTUBE Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Chmielnie.

Dodatkowo na łamach naszego tygodnika  zostały już przedstawione   dwie publikacje dotyczące bohaterów cyklu . W wydaniu dzisiejszym część trzecia  ostatnia cyklu w której pokazujemy sylwetkę twórcy ceramiki z rodu Neclów-  Rafała Necel Elasa.

123 lata ceramiki Neclów w Chmielnie.

Rozmowa z twórcą ceramiki z rodu Neclów- Rafałem Necel Elas

D.T. : Być w Rzymie i papieża nie widzieć,  to jak być w Chmielnie i nie pójść do Neclów. Czy zgadza się Pan z takim powiedzeniem.

R.N.E.: Tak mówią. Chmielno bardzo często  kojarzy się z ceramiką  Neclów. Nie bez przyczyny. Neclowie  z  Chmielnem związani są nieprzerwanie od  123 lat. Początek dał Franciszek  Necel , który przybył tu z Kościerzyny w 1897 r. Otwarty przez niego warsztat  ceramiki, rozwijał syn Leon. Dzieło po nim kontynuował  następny w pokoleniu Neclów – Ryszard. Wobec braku spadkobierców w pierwszej linii, w 1979 r. Ryszard Necel wchodzi w spółkę ze swoim szwagrem. Po jego śmierci , my jako siostrzeńcy   kontynuujemy tradycję rodu. Jesteśmy dziewiątym  pokoleniem Neclów. Historię tego można obejrzeć w naszej pracowni i przeczytać u nas na wystawie.   

D.T.: Jakie odczucia to budzi? Satysfakcję, dumę.. ?

R.N.E.: Jest  satysfakcja, ale też ciężar odpowiedzialności.  Wiadomo ktoś to zaczął, ktoś to przejął przed nami, a teraz nasza kolej. Jak się tak spojrzy wstecz to jest  pewna  presja. No, ale z drugiej strony jest to też bardzo fajna i przyjemna praca. Surowiec, z którym pracujemy jest bardzo wdzięczny.  Jeżeli lubi się pracę  ręczną  to nic lepszego nie ma. Tym bardziej, że pracuje się na swoim, w ciepłym i pod dachem. To takie najprostsze myśli kojarzące się z pytaniem.  

D.T.: Cały czas mówi pan o  pracy, a co w jej wyniku powstaje?

R.N.E. : Nasze  produkty można zaliczyć do rękodzieła mocno związanego ze  sztuką  ludową.  Nie są to dzieła artystyczne, chociaż każdy przedmiot tutaj jest unikatowy, ale nie na takim poziomie jak rzeźba.  Naczynia są nie tylko piękne, niepowtarzalne, nawiązujące do tradycji. Oprócz tego mają walory  użytkowe. Większość  naszych naczyń, można użytkować w kuchni. Co ważne, naczynia  nasze można myć w  zmywarce. Do piekarnika też się nadają, ale nie można im zrobić szoku temperaturowego.

To  są dzieła naszych rąk, a że w zakładzie  pracuje maksimum pięć osób, więc można powiedzieć że produkcja jest jakby limitowana.

D.T.: Proszę opowiedzieć jak to się zaczynało, jak Pan w to wchodził?

R.N.E.: Dosyć płynnie. Tego nie da się robić pod przymusem.  Generalnie w 1979 r., po prawie 30 latach od upaństwowienia  zakładu Neclów,  Cepelia opuściła to miejsce. Tutaj pozostała  rodzina i robili tą samą ceramikę. Oddawali wyroby do Cepelii, bo jakoś produkcję  trzeba było sprzedać.

 Pamiętam ,że my z bratem jako mali chłopcy,  wypisywaliśmy etykiety na naczynia. To było pierwsze zajęcie. Gdy przychodziły wakacje,  tu się przychodziło aby pomagać. Zaczynając od sprzątania i  stopniowo przechodząc  coraz wyżej. Człowiek przyglądając się, wykonując prace, zgłębił  wszystko  od podstaw. Dzięki temu można było poznać glinę i nauczyć się z nią obcować. Tak doszliśmy do 1993 r., kiedy to brat przejął kierowanie zakładem. Później przyszła kolej na mnie.

 Teraz to my, jak już wspomniałem kontynuujemy  tradycje  rodu Neclów. Nie myślałem wtedy o tym, że w roku 2020 nadal tu będę. Teraz również  bazujemy na glinie, którą sami sobie przygotowujemy. Do dziś, sam  sprawdzam jej tłustość i czystość.

D.T.: Jak przysłuchuję się opowieściom bohaterów naszego cyklu, to w głosie ich  słyszę nutkę pasji. U Pana dochodzi dodatkowo odpowiedzialność za firmę.

R.N.E.: Od pozostałych pasjonatów różni nas skala. Jestem przedsiębiorcą. Prowadzę  normalną działalnością gospodarczą. To jest firma rodzinna i tu trzeba być uniwersalnym. Jak trzeba to odpowiadam za dział korespondencji, księgowości czy jestem sprzedawcą lub zaopatrzeniowcem. Trzeba na wszystko znaleźć czas. Nie jest łatwe, kiedy tam czekają garnki, które trzeba obrobić, zafarbować. Nie można tego zostawić. Można jedynie pewien proces spowolnić, zatrzymać na maksymalnie 1-2 dni. Tak przez siedem dni w tygodniu, jak mówią ,,w świątki i piątki”, przez wiele lat. Teraz staramy się , mieć choć jeden dzień wolny, aby był jakiś reset. Chociaż zdarza się, że w niedzielę zgłosi się jakaś wycieczka i bywa że otwieramy.

D.T.: Mówi się, że haft kaszubski to jest jeden  z głównych symboli regionu. A ja zapytam, czy ceramika Neclów  też jest takim filarem?

R.N.E.: Moim zdaniem raczej tak. Z tym że część osób przyjeżdżających do nas błędnie myśli, że idzie do troszeczkę innego miejsca. Myśląc o wzorach kaszubskich spodziewają się ceramiki z tymi wzorami. Dopiero u nas często dowiadują się, że to nie jest kierunek wspólny. Tym bardziej, że na Kaszubach było wiele pracowni ceramiki. Każda z nich, jakoś inaczej wyróżniała swoje naczynia. W przeszłości zdobienie naczyń nie było powszechne. Wtedy miało być ono  użytkowe, proste. Dopiero w pewnym momencie historii, kiedy naczynia emaliowane zaczęły ceramikę wypierać,  to zaczęto je również zdobić.

D.T.: Dziękuję za rozmowę.

Komentarze