Z Dariuszem Turzyńskim – Dyrektorem Ośrodka Kultury w Dziemianach rozmawiał Dariusz Tryzna
Dariusz Tryzna: Panie dyrektorze, od czego zależy to, co robicie w OK? Jaka jest specyfika tych działań?
Dariusz Turzyński: Po pierwsze trzeba wiedzieć, czego chcą mieszkańcy. To nie jest tak, że to co cieszyło się powodzeniem w Lipuszu czy Wielu, u nas również zaskoczy. Nie ma takiej gwarancji. To nie jest „kopiuj – wklej”. W sąsiedniej gminie może cieszyć się zainteresowaniem, a u nas nie i odwrotnie. Tak np. było z aerobikiem.
Stąd kontakt z mieszkańcami jest niezwykle ważny i umiejętność wsłuchiwania się w ich potrzeby. Pewne jest, że choćby się nawet chciało nie wszystkie da się zrealizować. Patrząc przez pryzmat czasu te potrzeby zmieniają się. Dwadzieścia pięć lat temu, co innego wystarczyło, dzisiaj potrzeby są zupełnie inne.
Po drugie potrzebna jest też kreatywność. To tak jak ze świętami Bożego Narodzenia. Każdy gospodarz stara się wymyślić coś, co sprawiłoby, że te święta byłyby inne niż rok temu. Jeżeli mamy jakiś pomysł – brylant to do jego oszlifowania, aby stał się diamentem potrzeba wspólnego działania. Stąd istotna jest współpraca z formalnymi i nieformalnymi grupami reprezentującymi mieszkańców. Weźmy choćby nasze Wielkanocne Kaszubskie Jajo – największe w Polsce. Włączyliśmy w ten nasz pomysł panie z naszego Koło Gospodyń Wiejskich i nabrał on innego wymiaru.
Zmienia się również otoczenie, w jakim działamy. Przez Covid w tym roku stanęliśmy przed nowymi, trudnymi wymogami.
D.T.: W takim razie odpowiedzią na jakie potrzeby były wasze działania związane z sezonem wakacyjnym?
D.T.: To okres, kiedy do oferty dla mieszkańców dorzucamy również specjalne produkty dla turystów. Ponieważ nasza gmina nie ma zabytków, brak na jej terenie atrakcji tego typu musimy, turystom sprzedawać naszą przyrodę. W tym roku z racji Covid-19 i ograniczeń, które dotknęły wiele branż, było to niezwykle ważne.
Działania promocyjne, które prowadziliśmy wynikały ze wspólnych ustaleń z wójtem gminy, Leszkiem Pobłockim i radnymi. Ta nasza polityka promocji – przyciągnięcia turystów polegała na darmowej ofercie sprzętu z naszej wypożyczalni na kąpielisku, nad jeziorem Rzuno. Tu działo się najwięcej. Ten darmowy ślizg, czy rowerek wypożyczony na godziny to cieszyło najbardziej korzystających z kąpieliska. Wiele razy słyszeliśmy, jak mówili „Byłem w tylu różnych miejscach w Polsce, ale nie spotkałem nigdzie, aby było coś za darmo…”
Ten turysta wraca do siebie i opowiada o nas. Uważam, że to najlepsza reklama naszej gminy, bo trafia bezpośrednio do ludzi. Myślę, że gdybyśmy my te zarobione z wynajmu środki przeznaczyli na najpiękniejszy folder promocyjny, to on nie zdziała tyle.
Jest jeszcze jeden aspekt tego działania. Jeżeli turysta zatrzymał się dzięki temu u nas, to on i tak wydał pieniądze na posiłek, lody czy kawę. Te środki i tak zostały w naszych firmach.
D.T.: Co oprócz tego oferowaliście odwiedzającym waszą gminę?
D.T.: Ośrodek Kultury zarządzał infrastrukturą rekreacyjną nad jeziorem Rzuno. Inicjowaliśmy tam różnorakie zajęcia sportowe, które wykorzystywały istniejącą infrastrukturę. Stawialiśmy na ruch, sport, zdrowy tryb życia. W ciągu sezonu odbyło się kilka turniejów, w których brali udział turyści i nasi mieszkańcy.
Zdecydowaliśmy, że odbędą się też nasze tradycyjne imprezy: Dni Dziemian i Dożynki Gminne. Oczywiście nie na taką skalę, jak w latach poprzednich, ponieważ musieliśmy się dostosować do obowiązujących obostrzeń i wymagań sanepidu. Stąd w przypadku pierwszego wydarzenia odeszliśmy od tradycyjnej formy „Bawmy się, tańczmy” na rzecz formy koncertowej. Publiczność nas nie zawiodła, chociaż podchodzili i było widać, że jedni ostrożniej, drudzy mniej. Jeszcze inni nie przemieszczali się zupełnie. Za tą obecność i zrozumienie wymogów, chciałbym jeszcze raz, korzystając z obecności na łamach tygodnika, podziękować.
Dożynki organizowaliśmy, jako nieliczni biorąc pod uwagę nawet sąsiednie powiaty. Wydarzenie było potrzebne, o czym świadczy chociażby zaangażowanie mieszkańców i ich obecność wokół zaimprowizowanej sceny. Nawet ci, którzy nie byli w jej pobliżu wiem, że słuchali na swoich posesjach. Rozmowy z ich uczestnikami i czas pokazał, że to była dobra decyzja.
D.T.: W takim razie, Panie dyrektorze, czy jest Pan zadowolony z sezonu? Czy jest coś, co utkwiło Panu szczególnie w pamięci?
D.T.: Przygotowując się do sezonu poszerzona została oferta kąpieliska. Został rozbudowany jego pomost, co uczyniło to miejsce bardziej przytulnym, romantycznym. Z kolei my obok naszej siedziby zrobiliśmy taką malutką, można powiedzieć, inwestycję. Postawiliśmy tablicę z wizualizacją przedstawiającą mapę naszej gminy z naniesionymi atrakcjami. Zamysł był taki, aby na tle tej mapy zrobić sobie zdjęcie i wysłać taką elektroniczna pocztówkę z Dziemian. Taka prosta rzecz. Okazało się, że to ona zrobiła największą furorę. Turyści, którzy byli u nas czasami specjalnie tu zachodzili, aby te swoje fotki wysyłać w świat. Sam z resztą byłem świadkiem, jak jedna z takich osób radosnym głosem mówiła „Zajefajna sprawa. Wysłałam do całej rodziny w Polsce i za granicę. Takiej pocztówki jeszcze ode mnie nie otrzymali”.
Ja bardzo się cieszę, że to tak w sumie wyszło. Choć już raz dziękowałem radnym za to nasze rozbudowane kąpielisko, za wypożyczalnię i za to wszystko, ale jeszcze raz chciałbym to uczynić.
D.T.: Dzisiaj najtrudniej wpaść na te najprostsze rzeczy, prawda?
D.T.: Myślę, że tak. Ja cały czas mówię, ze musi być coś takiego wiodącego dla naszego ośrodka. Żebyśmy przynajmniej raz w roku wyszli z jakąś propozycją. Wiadomo, że przez cały rok tak się nie da. Dlatego musimy szukać czegoś innego. Wychodząc np. z Mistrzostwami Koszenia Zboża Metodą Tradycyjną, to jest powrót do tradycji naszych przodków. To pokazanie, jak to było kiedyś. To pokazanie albumów i zdjęć, np. co ludzie zabierali idąc na pole. Bo wtedy nie było hot-doga czy hamburgera, ani coli do popicia.
D.T.: To dobry moment, aby zapytać o waszą ostatnią inicjatywę „Konkurs na najpopularniejsze słowo w języku kaszubskim”, o którym stało się głośno w całej Polsce
D.T.: Każdy z turystów, czy to będąc w górach czy w innym atrakcyjnym zakątku w kraju przywozi ze sobą jakąś pamiątkę. Czasami jest nim jakieś słowo, wyrażenie pochodzące z oryginalnej tamtejszej gwary. Każdy z nas po pobycie w Tatrach przywozi jakieś góralskie powiedzonko, czy zachwyca się oryginalną mową Ślązaków. Wyszliśmy właśnie od tego. Po pierwsze chcieliśmy pokazać nasz kaszubski język i jego słowa proste, ale dzisiaj rzadko używane. Po drugie chodziło o naukę, bo zapamiętując uczymy się tych słów. W naszym rejonie Kaszub, tego oryginalnego języka jest trochę mniej, stąd też ważne było, aby go powtarzać. Konkurs trwał od lata, a jego finał był całkiem niedawno. Zwyciężyło słowo, „Szkurpë”, czyli po kaszubsku buty, ale obok niego pojawiły się takie słowa, jak „Bómczi” – cukierki, czy „Rzëc” – tyłek. Była to bardzo fajna zabawa. Wydaje mi się jednak, że tu na miejscu wielu to nasze działanie nie doceniło.
Natomiast konkurs został zauważony prze ogólnopolskie media i o naszej inicjatywie zrobiło się głośno w całym kraju. Ba, co więcej nasz konkurs wykorzystało jedno radio na południu Polski i zrobiło tą dziesiątkę naszych słów – konkurs dla słuchaczy radia. Kto pierwszy zgadnie, co te słowa oznaczają. Także jest zabawa i popularyzacja języka kaszubskiego. Teraz proszę zobaczyć, ile osób jest w to zaangażowanych, ile osób to usłyszy jadąc samochodem. Jakie pieniądze wydalibyśmy na słowniczek i ile osób by po niego sięgnęło? Idąc dalej z tym konkursem, już dzisiaj mogę powiedzieć, że w przyszłym roku, powstanie z tyłu za ośrodkiem tablica z listą najpopularniejszych słów w języku kaszubskim. Na wiosnę będzie jedno słowo „Szkurpë 2020”. Zobaczymy, jakie potem dojdzie słowo w 2021 roku. Uważam, że to jest fajna promocja języka i regionu. Gdzieś tam wszędzie przewija się ten regionalizm, więc powinniśmy to wykorzystywać, bo fajnym połączeniem jest tradycja i nowoczesność.
D.T.: Pokazuje to, że Wy w OK potraficie pracować z regionalizmem. Znaleźliście klucz, dzięki któremu otwieracie furtkę do promocji Kaszubszczyzny na cały kraj.
D.T.: To jest ten diament, o którym wcześniej mówiłem. Pracowaliśmy razem przy „Słowie” z Zrzeszeniem Kaszubskim, jajko to działanie z Kołem Gospodyń Wiejskich, koszenie zboża to rolnicy. Trzeba być otwartym, trzeba umieć współpracować.
Skupiliśmy się tutaj na jednym konkursie, ale my w ostatnim czasie takich konkursów zorganizowaliśmy więcej. Teraz np. trwa konkurs „Twój Pupil”. Jestem zaskoczony ilu młodych ludzi się w to angażuję. Spływa do nas naprawdę dużo prac.
Ale to nie wszystko, za moment święta, więc już myślimy o naszym żłóbku – jednym z największych żywych żłóbków w Polsce. Na pewno będą znowu kolędy. Liczę na to, że w tym roku uda nam się zrealizować program świąteczny w Telewizji. Dodatkowo zapraszam wszystkich do poczty Św. Mikołaja, która powstanie w Dziemianach. Dzieci będą mogły wrzucać listy do skrzynki Św. Mikołaja i będą mogły sobie zrobić z nim zdjęcie. Mało tego postaramy się, aby dla kilku osób Mikołaj spełnił te marzenia.
D.T.: Dziękuję za rozmowę.