Gmina Sulęczyno Wywiady

,,…Pamiętam, kto był aktywny i temu należy się strażacka emerytura…’’

Rozmowa z dh Andrzejem Rodą, prezesem OSP Sulęczyno i członkiem władz wojewódzkich OSP.

Kilka dni temu obchodził Pan 70 urodziny. To dobry moment na wspomnienia. Chciałbym zapytać, jakie były początki Pana największej pasji – służby w OSP?

Zaczynałem grubo ponad pięćdziesiąt lat temu, kontynuując rodzinną tradycję. Odkąd pamiętam była zawsze jakaś styczność z OSP, bo u nas było przechowywane wyposażenie pożarnicze jednostki. W latach 70., kiedy to mój ojciec – dh Władysław Roda, wtedy Naczelnik jednostki, zainicjował budowę nowej remizy, razem z innymi w czynie społecznym ją budowaliśmy. W 1978 roku strażnica była gotowa i wtedy dostaliśmy jeszcze używanego Stara 25. Od kiedy mieliśmy strażnicę w jednostce zaczęło przybywać druhów. Trzydzieści pięć lat temu przejąłem od ojca funkcję Naczelnika jednostki. On został Komendantem Gminnym OSP. Kiedy obejmowałem funkcję przekazał mi wyposażenie jednostki: Żuka i Stara i powiedział ,,Tak dobrze jeszcze nie było’’. Ale dopiero lata 90. pokazały co można tu zrobić. Na samym początku z okazji 75-lecia jednostki otrzymała ona nowy sztandar i została uhonorowana Złotym Medalem ,,Za Zasługi dla Pożarnictwa’’. Rok później otrzymaliśmy nowego Żuka, a kilka lat później Poloneza Trucka. W roku 1986 zostałem Komendantem Gminnego Związku OSP RP tak jak wcześniej ojciec Władysław. Od początku XXI wieku zaczęło się gruntowne doposażenie jednostki oraz jej rozbudowa. Przez te dwie dekady została wymieniona całkowicie flota samochodów pożarniczych i otrzymała ona sprzęt, który pozwala na samodzielne prowadzenie działań ratowniczo-gaśniczych w różnych sytuacjach kryzysowych.

Jak zmieniało się podejście władz do OSP w ciągu tych pięćdziesięciu lat?

Ja ze swojej służby pamiętam jeszcze naczelników. W latach 70. był nim Kazimierz Krynicki, za którego czasów zaczęła się budowa strażnicy. Potem Naczelnikiem Gminy został Jan Kulas. Po 1989 roku pierwszym wójtem został Andrzej Woronin. Pamiętam jego osobę bardzo dobrze. Przypomina mi się taka sytuacja, jak ojciec chciał nam załatwić skórznie. Poszedł do niego i mówi, że jest taka potrzeba. Wójt Woronin odpowiedział mu, że w tym roku nie da się, bo nie ma pieniędzy i że to jest możliwe dopiero na drugi rok. Ojciec opowiadał mi, że wyszedł wtedy z gabinetu wójta, ale po chwili wrócił i mówi do niego ,,Panie wójcie, mam jeszcze jedno pytanie. A Wy tu jeszcze będziecie na drugi rok?’’. Wójt się zastanowił jaką gafę strzelił i kupili te gumowce. Trzeba przyznać, że za tego wójta do jednostki trafił nowy Żuk. Kolejnym wójtem był Stefan Pobłocki. Choć był tylko dwa lata, to za jego kadencji do jednostki trafił właśnie ten nowoczesny Polonez do ratownictwa drogowego. W połowie kadencji wójtem został Jan Kulas i był nim przez dwanaście lat. Ale za jego czasów żaden nowy samochód do jednostki nie trafił. Za to były ściągane używane samochody z Niemiec. Otrzymały takie OSP Sulęczyno i OSP Kistowo. Od roku 2010 wójtem gminy jest Bernard Grucza. Za jego kadencji do OSP trafiło najwięcej sprzętu. Sulęczyno otrzymało dwa nowe samochody. Jeden średni, a drugi ciężki. Były to nowe samochody, więc wójt do końca nie jest taki skąpy. Ale straż nie jest pępkiem gminy. Według mnie to nie jest złe myślenie wójta. Oni tam ciągłe oszczędzają. Ja się z tym zgodzę, ale zawsze tłumaczę wójtowi, że to wszystko służy bezpieczeństwu mieszkańców. I tak sobie jakoś działamy.

Mieszkańcy chyba nas doceniają, bo w ostatnich wyborach samorządowych straż miała swój komitet wyborczy i na piętnastu radnych z tego komitetu zostało dziesięciu. Mamy nawet swojego radnego powiatowego. Swojego kandydata na wójta nie wystawialiśmy, bo uważamy, że B. Grucza należycie sprasowuje swoją funkcję.

Czy pięćdziesiąt lat temu liczył Pan, że doczeka się takich czasów, że OSP w gminie będzie tak silna, będą takie samochody, sprzęt, druhowie?

Całe życie na to pracowaliśmy. Wspominałem już jak to było, kiedy ojciec przekazywał mi swoją funkcję. Rok temu ja przekazałem funkcję Komendanta Gminnego swojemu synowi Robertowi Rodzie. Podczas tego wręczyłem mu słoik miodu, choć powinna to być beczka, bo tak wyobrażam sobie dzisiejszy stan naszego OSP. Wierzę, że dalej będzie jeszcze lepiej. Syn jest ambitny jeżeli chodzi o OSP. Jak nie ma środków, to sam je wyłoży. Przykładem jest choćby przekazanie jednostce nieodpłatnie Forda do ratownictwa drogowego z okazji 100-lecia. W roku ubiegłym z powodu pandemii został nam użyczony Volkswagen Bus. Na koniec myśmy go kupili. Starostwo pomogło nam kwotą 30 tys. zł, ale 31 tys. zł zostało wyłożone z kasy jednostki. 

Korzystając z okazji chciałbym podziękować dh Edmundowi Kwidzińskiemu za piękny projekt. Dzięki niemu OSP Sulęczyno otrzymało pompę o wysokiej wydajności wody, 4,5 tys. litrów na minutę. Mamy agregat 32 kW. Teraz były te wichury, prądu w wielu miejscach nie było, a w jednostce był. Remiza była oświetlona. Można było udzielać pomocy. Pięć lat temu, w sierpniu 2017 r. tak nie było, ale to wszystko dużo nas nauczyło. OSP Sulęczyno ma również namiot pneumatyczny o powierzchni 38 m2. Kilka minut i jest on uruchomiony. Jest nagrzewnica, która do minus 40 stopni Celsjusza na zewnątrz jest w stanie go ogrzać. Czy to jest potrzebne? Ja nie chciałbym, żeby to było używane, ale tak nie jest. Sami widzimy te kataklizmy. Chociażby te ostatnie wiatry, co były z soboty na niedzielę. Nasze trzy jednostki miały 22 wyjazdy. Wszystko co należało druhowie zrobili, drogi były przejezdne i nikt nigdy nie pytał, czy dostanie 10 groszy za to. Mnie już nie będzie w straży, a oni będą dalej działać.

Jest Pan członkiem władz wojewódzkich OSP i obecnie prezesem największej jednostki w gminie i ciągle pełnym pomysłów. Dowodem na to jest choćby ten ostatni z zasadzeniem lasu.

W roku ubiegłym mieliśmy niecodzienny jubileusz, bo 100-lecie związku. Z powodu pandemii uroczystości nie były takie na jakie zasługuje rocznica. Pomyślałem, że może tu na samym dole w jakiś sposób uczcimy ten jubileusz. Wpadł mi do głowy pomysł, aby posadzić na tych zniszczonych terenach hektar lasu. Sam pojechałem do Macieja Kostki Nadleśniczego Nadleśnictwa Lipusz i przedstawiłem o co chodzi. I oni to sami przygotowali wszystko. Na umówiony dzień przywieźli sadzonki. Przyjechało czterech leśników. W sadzeniu wzięli udział uczniowie klas starszych ze szkół w Mściszewicach, Podjazach, Borku i Węsiorach, bo tam działają Młodzieżowe Drużyny Pożarnicze. Cieszę się, że dyrektorzy tych placówek wyrazili na to zgodę. To pokazuje, że jak się chce to można. Można w ten sposób wychowywać młode pokolenie pokazując, że wspólnie można zrobić więcej dla dobra wszystkich. Dziękuję dyrektorom tych placówek za to. Może inne szkoły pójdą ich śladem.

Panie prezesie, od początku stycznia w życie weszła nowa ustawa o pożarnictwie, która wprowadza m.in. świadczenie ratownicze, czyli dodatek do emerytury. Co na to Pana pokolenie strażaków-ochotników?

Na początek muszę powiedzieć, że to dobrze, że strona rządowa negocjowała jej zapisy ze środowiskiem. Bo w pierwszej jej wersji było sporo zapisów, które całe środowisko zaskakiwały. Ostatecznie mam nadzieję, że ustawa będzie dobrze służyć dalszemu rozwojowi OSP, ale o tym zadecydują rozporządzenia szczegółowe, których póki co nie ma.

Dobrze się stało, że ustawa daje możliwość dalszej służby strażaka kierowcy po 65. roku życia, co do tej pory było niemożliwe. A jest to w tej chwili bardzo ważne, bo obserwuje się, że w godzinach od rana do obiadu ludzie są w pracy i czasami trudno jest dzisiaj o ochotnika, który się może wyrwać i pojechać do akcji. A emeryt zawsze jest pod ręką, więc ten człowiek jest teraz szczególnie potrzebny. Po co były te wcześniejsze obawy? Przecież nie będzie on szalał tym samochodem jak jakiś młodzik.

Jeżeli chodzi o dodatek do emerytury, to kiedy wstępowałem do OSP nikt nie myślał o jakichś pieniądzach, że otrzymamy jakąś emeryturę za naszą służbę. Zapisy jej dotyczące to według mnie najlepszy dowód na to, że ktoś o nas, o strażakach-ochotnikach myśli. Być może sporo ludzi na te 200 zł ręką machnie, ale ja wiem dobrze, że jest duża grupa, która czeka na to. Zapis ustawy mówi, że żeby otrzymać te pieniądze musi być trzech świadków potwierdzających wyjazdy i jeden z nich musi być urzędnikiem. Ale dla naszego pokolenia może być to trudne, bo jeżeli ktoś dziś ma 65 lat, to ten który miałby potwierdzić jego służbę powinien być przynajmniej jeszcze o kilkanaście lat starszy. A gdzie znaleźć takich? Więc to potwierdzenie nie będzie takie proste. Ja w tej chwili, w naszej jednostce tworzę listę tych druhów, którzy chcą uzyskać ten dodatek do emerytury. W gminie są trzy jednostki, ale ja je znam i nikt mnie nie oszuka, więc sito będzie uczciwe. Druhowie emeryci dzwonią, przychodzą i pytają, czy on może otrzymać ten dodatek, czy nie. Jeśli byłeś i chodziłeś, to nie masz czego się bać. Póki ja jestem, to druhowie nie mają się czego obawiać. Urząd, wójt musi się na kimś oprzeć, bo sam nie jest w stanie. Potrzebny jest ktoś, kto wyda świadectwo jak było.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze