Zapowiedź uruchomienia komunikacji autobusowej wywołała cały szereg pytań, a nawet żądań ze strony radnych to pokazało jak ważne jest zagadnienie. Gmina zajmie się nim – radni zaakceptowali projekt, ale jak podkreślają włodarze Kartuz dużo w nim tymczasowości.
Temat komunikacji miejskiej w Kartuzach pojawił się nagle. Wynikał z ogłoszonego naboru wniosków do programu, którego celem jest reaktywacja dawnych, niedziałających dziś linii autobusowych.
– Mieliśmy siedem dni na przygotowanie wniosku. Wydatkowanie dotyczy tylko tego roku, miesięcy listopada i grudnia. Nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy w tym roku jakieś jeszcze środki. – tłumaczy Sylwia Biankowska wiceburmistrz Kartuz
Program daje możliwości uruchomienia połączeń, które zostały zlikwidowane. Radni usłyszeli, że gmina chce uruchomić na ten moment dwie takie linie. Jedna obejmująca Kartuzy, a druga ma zahaczać o Mezowo, Kiełpino czy Dzierżążno.
To tylko pilotaż
Temat od razu wywołał szereg pytań u radnych. Pytali m.in. gdzie będą przystanki, jak będą one budowane, jaka będzie odpłatność za bilety. Na te wszystkie pytania próbowali wspólnie odpowiedzieć burmistrz i wiceburmistrz podkreślając, że póki, co są to działania pilotażowe.
-Chcieliśmy to przegłosować na listopad. Więc dziś nie gadajmy o szczegółach. Wiele innych rzeczy musi być ustalonych z powiatem.– tłumaczył burmistrz Kartuz
Radni chcieliby więcej
Mimo tego, że radni dowiedzieli się, na jakim terenie będą funkcjonować nowe linie, to za moment zaczęła się cała litania istotnych według nich potrzeb w tym zakresie. Radny Andrzej Pryczkowski stwierdził, że komunikacja na wschód od Kartuz nie jest potrzebna, bo jest tam już kolej i P.A. Gryf.
-Nową inwestycję można według radnego zaplanować w rejonach Prokowa i Łapalic. Szczególnie zasadnym byłoby utworzenie linii w tym regionie w porach porannych i popołudniowych, a więc w porach dogodnych przede wszystkim uczniom – argumentował A. Pryczkowski
Godne uwagi propozycje miał także wiceprzewodniczący Andrzej Dawidowski.
-Chodzi mi o rejon mirachowski, Sianowską Hutę, Pomieczyńską Hut, gdzie mieszkańcy mają problem z dotarciem do Kartuz, bo Gryf zamknął linię. Wiem, że korzystałoby z tej linii może niewielu mieszkańców, ale to też są nasi mieszkańcy i o nich też musimy zadbać – podkreślał radny A. Dawidowski
Wiceprzewodniczący Tomasz Belgrau „dorzucił” do tego konieczność utworzenia połączenia do Brodnicy Górnej i Starej Huty. Na istotny kierunek zwrócił także uwagę radny borzestowski. Podkreślał, że nie ma dobrego autobusowego połączenia Kartuz z Kościerzyną. Jest ono potrzebne z racji tego, że coraz więcej seniorów jest kierowanych do szpitala w Kościerzynie. Dodatkowym argumentem jest również sytuacja związana z COVID-19. Tłumaczenia włodarzy Kartuz, że do Kościerzyny można dojechać PKM-ką z Borkowa i autobusami z Żukowa nie na wiele się zdały, ponieważ radny twierdzi, że podróżowanie z przesiadkami jest trudne dla seniorów.
Niektórzy radni skupiali się nawet na szczegółach pewnych tras. Jedna z radnych dopytywała się, czy komunikacja autobusowa może funkcjonować na ulicy Starowiejskiej w Kiełpinie. Burmistrz odpowiedział jej, że autobusy to nie taksówki. Podsumował wszystkie wystąpienia uwagą.
-Jestem na każdym zebraniu wiejskim i wsłuchuje się w potrzeby mieszkańców. Doskonale wiem, jakie mają potrzeby dotyczące środków komunikacji. Chcemy pomóc mieszkańcom, ale będzie to gminę kosztować. – podsumował włodarz samorządu.
Mimo wątpliwości poparli projekt
Pytań dotyczących samej komunikacji autobusowej było jeszcze wiele. Tradycyjnie doszło nawet do ostrego sporu pomiędzy radnym Duszyńskim a burmistrzem, co do potrzeb tej materii. Radni prześcigali się w pomysłach i zapytaniach. Ostatecznie, kiedy doszło do indywidualnego wypowiedzenia się na temat projektu większość była za.
D.Tryzna