Łukasz Guzek – Absolwent Wydziału Ekonomicznego UG, Absolwent Wydziału Zarządzania UG, absolwent Studiów Doktoranckich Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego i wykładowca uniwersytecki. Od 25 lat przedsiębiorca w branży fiskalnej i ekspert od systemów sprzedaży. Reprezentuje Bezpartyjnych Samorządowców w okręgu Gdynia.
Panie Łukaszu, czym dla Pana był Światowy Zjazd Kaszubów?
Zjazd był wielkim świętem dla Kaszubów. W moim przekonaniu wydarzeniem ponadlokalnym, rzekłbym krajowym, bo o Zjeździe Kaszubów tego dnia mówiło się w całej Polsce. Dlaczego jest on światowy? Dlatego że Kaszubi są rozproszeni po całym świecie. Mieszkają w krajach Unii Europejskiej, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, a nawet w Brazylii.
Według mnie wartość Kaszub jest tak duża, że ludzie identyfikują się z tym regionem. Kaszubi mają podobne cechy i wyznają takie same wartości. Są pracowici, budują na rodzinie, ufają Bogu i są przywiązani do tradycji. Tymi wartościami żyją, czyli gdziekolwiek mieszkają, to chcą tam zaznaczać swoją kaszubską drogę. O tym pięknie mówił nasz Święty Jan Paweł II i o tym winniśmy pamiętać.
No właśnie. Ostatnie badanie dotyczące przynależności do Kaszubów pokazały, że jest nas mniej. Czy Pan czuje się Kaszubą?
Tak. Jestem Kaszubą z krwi i kości. Moja mama urodziła
się w Skorzewie w 1940 roku. Nazwisko panieńskie mojej babci to Jereczek. Z
kolei mój dziadek pochodził z rodziny Stefańskich. Kiedy pobrali się, połączyli
na dobre te dwa rody. Wrosły one na dobre w społeczność Kiełpina Górnego. To
dziadkowie zaszczepili w nas ducha kaszubskiego. U nas w domu mówiło się w
języku kaszubskim. Moja mama mówi płynnie po kaszubsku, ja trochę słabiej.
Muszę się pochwalić, że historia rodu Jereczków sięga kilkunastu pokoleń wstecz.
Jestem dumny, że jestem Kaszubą. Moje doświadczenie pokazuje, że Kaszubi są
bardzo pozytywnie postrzegani w Polsce, a nawet poza jej granicami, bo sam mogę
na to przytoczyć kilka przykładów. Uważam, że to przede wszystkim oparcie się
na tradycji, rodzinie i wierności kościołowi. To daje im największą siłę. To
wartości, które pomogły Kaszubom przetrwać potężną zawieruchę historyczną,
którą były zabory.
Mając tak rozbudowane historię swojej rodziny na pewno znajduje Pan w niej osoby, którymi warto się pochwalić.
Najbardziej eksponowaną osobą w naszej rodzinie jest Edward Breza – mój wujek ze strony dziadka Teodora Stefańskiego. To wujek badał historię rodu Jereczków do kilkuset lat wstecz.
Uczył się w seminarium, jednak jego powołaniem było życie świeckie. Natomiast wartości, jakie wtedy sobie przyswoił, stały się mocnym, moralnym fundamentem w jego dalszym życiu. Poświęcił się sprawie Kaszub, począwszy od współpracy z prof. Brunonem Synakiem. Ponadto od 1961 roku był czynnym działaczem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Potem nauka kaszubszczyzny na Uniwersytecie Gdańskim. Tam w 1981 roku razem z Jerzym Trederem napisali gramatykę kaszubską. Jedno z ważniejszych jego dzieł dotyczy powiatu kościerskiego. W uznaniu zasług Edward Breza został Honorowym Obywatelem Miasta Kościerzyna.
I tu mogę powiedzieć, że spina się ten wątek historyczny mojego rodu z teraźniejszością, ponieważ jak usłyszeliśmy na Zjeździe, gospodarzem XXV – Srebrnego Zjazdu Kaszubów będzie właśnie Kościerzyna.
Słyszę dumę w Pana głosie. Rozumiem, że postać wujka Edwarda Brezy Panu imponuje.
Oczywiście. Jestem dumny, że mam przodka, który był wierny swoim zasadom, ideałom i przekonaniom. Podnosił wszędzie to, że warto być uczciwym, pracować rzetelnie, oddawać swój czas dla studentów, rodziny i bliskich. Są one i dla mnie inspiracją.
W niedzielę byłem w Dębkach. W tamtejszym kościele usłyszałem kazanie księdza, które moim zdaniem idealnie odpowiada na pytanie „Czy można poszukiwać swojej drogi?”. Można poszukiwać drogi w życiu, swojej ścieżki na różne sposoby. Każdy ma do tego prawo, bo jest wolnym człowiekiem i może wybierać. Natomiast empiryzm i doświadczenia ludzi, którzy zawierzyli Bogu swoje życie, którzy zawierzyli swoją pracę, swoje rodziny, pokazuje że jest to droga prawdy.
Dziękuję za rozmowę.