O pandemii, problemach administracyjnych, oświatowych oraz o sytuacji gospodarczej i inwestycjach, z wójtem gminy Sierakowice Tadeuszem Kobielą, rozmawia Dariusz Tryzna, redaktor naczelny.
Dariusz Tryzna: Miniony rok był specyficzny, obfitujący, w jakich problemy wcześniej nie znaliśmy. Epidemia koronawirusa, storpedowała wiele planów i zamierzeń oraz wprowadziła zamieszanie w zwykłych codziennych sprawach. Jak z perspektywy gminy Sierakowice ocenić można tę nietypową sytuację, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy?
Tadeusz Kobiela: Pandemia koronawirusa zaatakowała naszą gminę już od samego początku. Był taki okres, że pracownicy urzędu byli dosłownie zdziesiątkowani, po tym jak jedna z nich zaprosiła na swoje wesele sześć koleżanek. Skomplikowało nam to pracę i zmusiło do natychmiastowego wdrożenia rygorystycznych procedur sanitarnych. Nauczeni tym doświadczeniem preferowaliśmy i preferujemy bardziej kontakt telefoniczny, gdyż dalsze zachorowania naszych pracowników, spowodowałyby zamknięcie urzędu. Chociaż w niektórych przypadkach umówieni mieszkańcy przychodzili do urzędu przy zachowaniu rygorów sanitarnych. Możliwy jest też ciągle kontakt z urzędem poprzez pisma wrzucane przez mieszkańców do skrzynki podawczej.
Najgorszym chyba okresem, jaki przeżyliśmy była jesień, kiedy tych zachorowań było najwięcej. Wielu naszych pracowników wykonywało obowiązki zawodowe w domu i wcale nie był to jakiś urlop, gdyż trzeba było wykonywać zadania i być ciągle pod telefonem i czuwać przy Internecie.
Ciągle mieliśmy nadzieję, że sytuacja jakoś się unormuje. Na razie musimy jednak przestrzegać tych wszystkich ograniczeń, gdyż ciągle nie widać końca pandemii. Tym bardziej że kolejni nasi pracownicy zostali dotknięci przez Covid-19 i to tacy, z którymi miałem po kilka razy dziennie do czynienia. Sam więc izolowałem się w domu, obserwowałem swój stan zdrowia i czterokrotnie badałem się na obecność koronawirusa
D.T: Tak, sytuacja po roku pandemii nie jest do pozazdroszczenia. Ta trzecia fala jaka się pojawiła odciska szczególne piętno. Ludzie mają dość, są wyczerpani i zdołowani psychicznie…
T.K.: To prawda, wszyscy są zdenerwowani, zmęczeni, na szwank wystawione zostały normalne więzi międzyludzkie. Ludzie chodzą podminowani i często reagują nerwowo, nie adekwatnie do sytuacji. Narzekaliśmy na poprzednie czasy, ale nie przewidzieliśmy tego co spotyka nas obecnie. Ten efekt uboczny odbija się na naszej psychice i normalnej egzystencji. I co gorsza, źle to wszystko się zapowiada.
D.T.: A jak wygląda sytuacja ze szczepieniami w gminie Sierakowice?
T.K.: Nasz ośrodek zdrowia przeprowadza jakieś trzydzieści, czterdzieści szczepień tygodniowo. Wiem, że jego kierownik – świetny zresztą organizator, wychodzi ze skóry, narzekając na to, że przebieg i ilość szczepień dyktowana jest bliżej nieokreślonym rozdzielnikiem. Wiele osób chce się zaszczepić, np. wśród nauczycieli taki akces wyraziło 70% osób. Ale jest problem, gdyż na razie nie ma czym szczepić.
D.T.: A jak widzi Pan sytuację, kiedy np. wychowawczynie w przedszkolu nie będą chciały się szczepić. Co wtedy?
T.K.: W takim przypadku jestem zwolennikiem rygorystycznego postępowania z osobami opornymi, bo trzeba brać odpowiedzialność za dzieci. Moim zdaniem, jak nauczycielka z przedszkola nie chce się zaszczepić, to nie powinna pracować z dziećmi. W tym przypadku jestem zwolennikiem twardego postępowania, bo jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za stan sanitarny naszego środowiska w czasie tej pandemii. Dziwi mnie, jak można się nie szczepić. Przy czym zaznaczam, że kieruję się opiniami lekarzy, specjalistów wirusologii, a nie polityków. Bo to, co mówią na ten temat politycy, nie interesuje mnie.
D.T.: To jak w tym kontekście traktuje Pan zapowiedzi niektórych przedsiębiorców, że nie chcą dalej poddawać się obostrzeniom. Zamierzają otwierać swoje firmy, zwłaszcza te działające w branży gastronomicznej?
T.K.: Rozumiem tych ludzi, tym bardziej że wielu z nich „obeszło się smakiem” przy pomocy rządowej dla firm. Rządowa tarcza jednak wszystkich nie objęła. Widzę także coraz bardziej skomplikowaną sytuację ekonomiczną na naszym, kaszubskim podwórku. Gospodarka mocno wyhamowała, choć jest to trend światowy. Nieprawdopodobne jest to, że stopy procentowe mogą być ujemne i ci, co mają jakieś oszczędności na kontach, nie dość, że nic nie zarobią na lokacie, to zapłacą jeszcze za ich przechowywanie. Jest coraz większa inflacja, złoty traci na wartości, następuje ucieczka pieniądza w nieruchomości, stąd coraz wyższe ceny działek, ziemi, mieszkań. Kiedy to się unormuje.
D.T.: Nawiązując do trudnego, minionego roku, naznaczonego epidemią koronawirusa, to czy udało zrealizować się bez przeszkód najważniejsze zadania, zwłaszcza ważne inwestycje?
T.K.: Udało się. Myśmy zrealizowali te najważniejsze inwestycje, choć nie obyło się bez przeciągnięcia ich w czasie. Zwłaszcza te, na które pozyskaliśmy środki z Funduszu Dróg Samorządowych. Niektóre odbiory inwestycji odbyły się tydzień przed świętami Bożego Narodzenia. Cieszę się, że wtedy w oddaniu jednej z inwestycji do użytku, uczestniczył wojewoda pomorski, który jest przychylny samorządom i dobrze z nim się współpracuje.
Cieszę się, że w ubiegłym roku udało nam się zrealizować jeden etap z dwuletniego programu, tj. „pakietu gowidlińskiego”, czyli drogę do granicy z gminą Sulęczyno, ścieżkę pieszo-rowerową oraz Osiedle Piłsudskiego, a także pomniejsze uliczki. Teraz zaczynamy drugi etap inwestycji drogowej rozpisanej na dwa lata. Zaczynają się prace na ul. Dębowej i Sportowej w Sierakowicach oraz na drogach z Tuchlina w kierunku na Zarębisko. Ponadto udało nam się zakończyć po dwóch latach pracy ciąg pieszo-rowerowy z Puzdrowa przez Kawle do Gowidlina. Ścieżka ta cieszy się ogromnym wzięciem u mieszkańców, którzy oblegają ją bez względu na pogodę. Tym bardziej że teraz mieszkańcy Sierakowic mają gdzie jeździć i spacerować, gdyż udało nam się ubiegłym roku oddać przystań nad J. Gowidlińskim. W 2019 r. powstały tam pomosty a w roku ubiegłym obiekt socjalny z toaletami, wypożyczalnią sprzętu i małą restauracją. Kosztowało nas to sporo zabiegów proceduralnych, gdyż ścieżka powstała przy drodze wojewódzkiej. A przypomnę, że mieszkańcy będą mogli jeździć sobie rowerami także do Kamienicy Królewskiej, do której wybudowaliśmy ścieżkę dwa lata temu.
D.T.: Gmina Sierakowice jako jedna z pierwszych w regionie, jeszcze w starym roku, uchwaliła budżet na 2021 rok. Są w nim zapisane tegoroczne inwestycje. Które z nich są według Pana najważniejsze?
T.K.: Tematem przewodnim ciągle są drogi. Budujemy je w głównej mierze przy pozyskaniu funduszy zewnętrznych. Pod koniec marca powinniśmy poznać ewentualną akceptację na nasze wnioski o dofinansowanie, kierowane do Funduszu Dróg Samorządowych. Wstrzymujemy nawet inwestycje pilne gdzie nie ma dofinansowania, koncentrując się na tematach drogowych, gdzie możemy liczyć na dofinansowanie całych pakietów obejmujących po 12-15 dróg, głównie osiedlowych. Myślę, że to dobra strategia i skuteczna, bo chciałbym przypomnieć, że w ubiegłym roku, nasza gmina była jednym z liderów, mogącym poszczycić się dofinansowaniami budowy dróg. Jest to zasługa naszych pracowników, którzy perfekcyjnie przygotowują wnioski i dokumentację. Tomasz Maszke kierownik Referatu ds. Unii Europejskiej, który nimi kieruje, jest jednym z lepszych specjalistów na Pomorzu w tej dziedzinie. Dzięki ich pracy powstają perfekcyjnie przygotowane wnioski, które pozwalają realizować nam nawet bardzo krótkie odcinki, po 200, 300 czy 500 metrów. Chcemy wyasfaltować też te wszystkie miejsca, gdzie są osiedla przy drogach powiatowych i wojewódzkich. Tam na razie są drogi polne. Stąd tyle wniosków.
D.T.: Jakie inwestycje poza drogami, gmina zamierza realizować w najbliższym czasie?
T.K.: Realizujemy dużą inwestycję, na którą pozyskaliśmy 2/3 dofinansowania zewnętrznego. Mam na myśli budowę zakładu przeróbki osadów ściekowych. Jesteśmy w trakcie uzyskiwania certyfikatu nawozowego z Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, gdyż z osadu, który zostanie po całym procesie, będziemy produkować nawóz. Liczymy, że w połowie roku ruszymy z tą produkcją. Jest to strzał w dziesiątkę, gdyż z informacji, jakie posiadamy, rząd zaostrzać będzie wskaźniki dotyczące parametrów ekologicznych osadu ściekowego. Niektóre samorządy trochę się tych zapowiedzi wystraszyły i już proszą, żeby zabierać ich osad.
D.T.: A jakie inwestycje planujecie realizować bliższe komfortowi życia mieszkańców?
T.K.: Z tych ważniejszych to m.in. stadion lekkoatletyczny. Został on de facto zakończony pod koniec ubiegłego roku, natomiast w tym roku zrealizowaliśmy ostatnią płatność. W tej chwili jesteśmy na etapie tworzenia regulaminu korzystania z tego obiektu, tak, żeby w sposób optymalny mógł on służyć naszym mieszkańcom. Utwardzimy też drogę dojazdową do przystani i pomostów nad J. Gowidlińskim z parkingiem, na którym będzie można zostawiać samochód.
D.T.: Dziękuję za rozmowę.