Samorząd Wywiady

Samorząd kolebką prawdziwej demokracji

Do prowadzenia dobrej tzn. akceptowanej przez innych ludzi polityki potrzeba, przynajmniej w teorii, dwóch rzeczy: programu opartego o rzeczywiste potrzeby społeczne i dobro wspólne oraz doświadczenia i wiedzy jak taki program realizować. Oczywiście potrzebna jest także dobra wola polityków i ich elementarna uczciwość wobec wyborców. Wydaje się, iż można w takim przypadku postawić tezę, że najlepszą drogą rozwoju dla kompetentnego polityka jest ścieżka kariery od działacza samorządu do parlamentarzysty lub urzędnika administracji rządowej.

Czas przygotowania do wyborów to doskonały moment na refleksję nad doborem kandydatów do parlamentu, a niekiedy także kadr w ławach rządowych. W trakcie wieloletniej pracy w samorządzie przekonałem się, że to właśnie radny gminy, powiatu a potem sejmiku widzi najskuteczniej co jest realnym problemem dla społeczności, która oczekującej dobrej władzy. Politycy wpisani na listy z nadania partyjnego, bez doświadczenia pracy w samorządzie pozbawieni są nie tylko tego wyczucia potrzeb społecznych, ale również pewnego wyczulenia gdzie szukać inspiracji do rozwiązywania realnych problemów społeczeństwa.

Praca w samorządzie uczy pokory, konieczności wielośrodowiskowych konsultacji, odpowiedzialności za słowo przed człowiekiem, którego można w każdej chwili spotkać na ulicy. Trafienie do parlamentu z nadania partyjnego powoduje oderwanie od takiej możliwość i pułapkę tzw. bańki informacyjnej. Otaczają takich kandydatów ludzie, często utwierdza ich w błędnym przekonaniu o promowanych przez nich ideach, a brak doświadczenia w konsultacjach uniemożliwia im pozyskanie innej perspektywy rozwiązania danego problemu. Tymczasem samorząd terytorialny jest instytucją znaną od pierwszych źródeł pisanych odnoszących się do zjawiska władzy i organizacji społecznej oraz politycznej. Sam samorząd zarówno w kształcie terytorialnym, jak i zawodowym w sposób zaawansowany był rozwinięty już w średniowieczu. Dlaczego zatem nowoczesne Państwo traktuje samorząd jedynie jako podmiot decentralizacji władzy, a nie jako kuźnię kadr do prowadzenia nowoczesnej i profesjonalnej polityki stanowienia prawa zgodnie z konstytucyjną zasadą pomocniczości?

Przyglądając się procesowi działania polskiego parlamentu: sejmu i senatu niejednokrotnie można odnieść wrażenie, że parlamentarzyści prowadzą prace legislacyjne w oderwaniu od rzeczywistych potrzeb swoich wyborców. Liczą się bieżące pomysły i, aż strach to powiedzieć, interesy małej grupy decydentów, a nie realne problemy przedsiębiorców, rolników, rodzin, samorządów, edukacji czy innych kluczowych środowisk społecznych. Co więcej, obserwując bieżące działania władz centralnych ma się wrażenie, że nie dostrzega ona szeregu gotowych rozwiązań, które samorządy i ich działacze dawno przygotowali, wdrożyli w życie i skutecznie przetestowali w swoich gminach czy powiatach. To powoduje w wielu ludziach frustrację i narastający brak zaufania do władz centralnych. To stało się też impulsem, iż wielu samorządowców postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o mandat w parlamencie. Stąd takie inicjatywy jak Bezpartyjni Samorządowcy, OK Samorząd, czy TAK dla Samorządu i pewnie wiele innych, które nadal się budują.

Przykłady z dojrzałych demokracji pokazujące ścieżkę kariery politycznej od przysłowiowego „sołtysa do ministra” klarownie pokazują jaki potencjał drzemie w wieloletnich działaczach samorządów różnego szczebla. Mądre Państwo natychmiast wykorzystałoby taką siłę i zasoby. My zaś ciągle prowadzimy licytację czy lepszy kandydat z partii A czy B nie dając wyborcom realnej alternatywy. Czas to zmienić, aby pokazać siłę i kompetencje samorządowców, szczególnie tych niezależnych od układów partyjnych.

Komentarze