Wczoraj przez Polskę przelały się rolnicze protesty. W naszych powiatach widać je było w Kartuzach i Nowej Karczmie. Wzięła w nich udział znaczna liczba rolników, gdyż organizowały je zgodnie wszystkie organizacje działające na ich rzecz.
Jak podkreślają zgodnie organizatorzy wczorajszego protestu, nie był on polityczny. Stąd znaczny udział rolników, którzy mają dość polityki i walczą jedynie o przyszłość swoją i swoich dzieci.
– Ten protest skierowany jest do Unii Europejskiej, a nie do Ministerstwa Rolnictwa. Dla nas jest to być lub nie być – podkreśla Ryszard Kleinszmidt, wiceprezes Pomorskiej Izby Rolniczej, która współorganizowała ogólnopolski protest razem z Wojewódzkim Związkiem Kółek i Organizacji Rolniczych, czy Agrounią.
Rzeczywiście, jednym z protestujących w kraju był również Michał Kołodziejczak, obecny wiceminister rolnictwa.
„Tak dużego protestu jeszcze tu nie było”
W Nowej Karczmie protestowali rolnicy aż z trzech powiatów. Zebrali się na obrzeżach miejscowości, tam gdzie można było postawić ciągniki, aby nie blokować ważnego skrzyżowania DW 221 z DW 224 i nie wywoływać negatywnych emocji. Wśród protestujących widać było wielu członków Oddziału Powiatowego PIR w Kościerzynie.
Grzegorz Borowski spod Karsina, aby być tu z kolegami, przejechał ponad 70 km.
– Tak dużego liczebnie protestu jeszcze u nas nie było. Nasz protest wpisuje się w podobne działania rolników z całej Unii Europejskiej. Wszyscy jesteśmy przeciwko zapisom Zielonego Ładu, które według nas niszczą europejskie rolnictwo – mówił R. Kleinszmidt.
Rolnicy protestują przeciwko jego zapisom, które m.in. nakazują ugorowanie gruntów rolnych, ograniczanie produkcji, czy narzucają uprawy, których oni nie chcą w ramach Ekoschematów.
Spełniają się najgorsze obawy tych, którzy kiedyś mówili „Przyjdą takie czasy, że Unia będzie ci mówić co masz siać”. Rolnicy protestowali też przeciwko niekontrolowanemu napływowi towarów rolnych z Ukrainy.
Bardzo wyrazisty protest w Kartuzach
Na bardzo dużym parkingu przy ul. Wzgórze Wolności, który został wyznaczony jako miejsce zbiórki protestujących w Kartuzach, pojawiło się tyle ciągników, że nie był on w stanie ich pomieścić. Przejeżdżający ulicą zwalniali widząc transparenty protestujących. Można było na nich odczytać m.in.: „Won z zielonym ładem”, „Markety nie produkują żywności”, „Stop dla niekontrolowanych towarów z Ukrainy”. Do tego ostatniego hasła odniósł się w swojej wypowiedzi Zygmunt Stromski, przewodniczący Rady Powiatu Kartuskiego PIR, współorganizator protestu.
– Jesteśmy przeciwko importowi produktów rolnych z Ukrainy, który narzuciła nam Unia Europejska. Nie chodzi nam tylko o niekontrolowany napływ zboża, ale też inne produkty takie jak: mięso, mleko, cukier, rzepak i inne. Nie chcemy wspierać oligarchów ukraińskich, którzy posiadają zagranicznych wspólników rodem m.in. z UE. Współczujemy Ukraińcom z powodu wojny, ale chcemy im pomóc w inny sposób. Nie możemy przecież rujnować polskiego rolnictwa – mówi Z. Stromski.
Wielu protestujących mówiło o opłacalności dzisiejszej produkcji rolnej, że jest ona minimalna, coraz mniej opłacalna.
– Chodzi nam o to, żeby te nowe ustalenia nie dobiły opłacalności naszej produkcji, żeby nam coś z tego zbiegło, bo inaczej młodzi ludzie nie będą chcieli zajmować się rolnictwem – mówi Jan Smentoch ze Stowarzyszenia „Rolnik”, którego członkowie również uczestniczyli w proteście.
Po zebraniu się ponad sto ciągników i innych maszyn rolniczych przejechało przez miasto ul. Jeziorną, Gdańską, kawałkiem obwodnicy i ul. 3 Maja z powrotem na parking. Przez ten czas komunikacja na tej trasie była utrudniona.
D. Tryzna