Z Dariuszem Męczykowskim, radnym Sejmiku Województwa Pomorskiego rozmawiał Dariusz Tryzna, redaktor naczelny.
W pierwszym kwartale bieżącego roku zaczęło działać stowarzyszenie Samorządowe Pomorze. Pan jest jego inicjatorem. Jaki jest cel powołania stowarzyszenia?
Najogólniej rzecz biorąc głównym celem stowarzyszenia jest zwiększenie aktywnego udziału mieszkańców naszego regionu we współdecydowaniu o najważniejszych dla nich sprawach na szczeblu lokalnym i regionalnym. Mówiąc wprost chodzi o lepszy rozwój naszych gmin, powiatów i regionu przez poprawę jakości życia ich mieszkańców. Zapewni to uwolnienie samorządów od coraz większego wpływu na nie partii politycznych. Według mnie ten wpływ jest głównym czynnikiem, który działa hamująco na dalszy rozwój samorządów w Polsce. Wszyscy zgodnie twierdzą, że ustawa samorządowa z lat 90. jest najcenniejszym dorobkiem nowej Polski. Aby dalej Polska samorządowa mogła się rozwijać i iść w kierunku pozycji samorządów, jakie są w Danii czy państwach Skandynawii, trzeba uwolnić się od wielkiej polityki, bo ta ma to do siebie, że w wielu przestrzeniach zarezerwowanych dla samorządu, działa destrukcyjnie. Wielu obecnych włodarzy samorządów zgodnie twierdzi, że rząd odbiera samorządom kompetencje i stale dorzuca nowe obowiązki, ale niestety bez pokrycia finansowego. Jeszcze więcej uważa, że rząd nie ma szacunku dla samorządu.
Skąd ten pomysł? Co jest powodem Pana inicjatywy?
Po pierwsze od wielu lat działałem, aby łączyć, a nie dzielić. Wielu samorządowców z naszego regionu na pewno pamięta organizowane przeze mnie wigilie w „Zajeździe nad Stawem”, czy spotkania wielkanocne. Tak było przez dziesięć lat, do momentu kiedy doszło do mnie, że główni aktorzy naszej krajowej sceny politycznej stawiają na działania wręcz odwrotne. Chcą kopać jak największe dołki pomiędzy swoimi zwolennikami, dzielić znajomych, przyjaciół, a nawet rodziny.
Być może ktoś, że stawiam na niemożliwe, ale uważam że potrzebna nam inna droga. Czy to świadczy, że zawiodłem się na politykach? Niewielu znam takich, którym można zaufać. Natomiast wiem o wielu samorządowcach, którym ufają tysiące mieszkańców. I to jest to.
Ja sam zacząłem przygodę z samorządem w 1998 roku. Wtedy jako młody człowiek zostałem wybrany do zarządu gminy Nowa Karczma. Tam stawiałem swoje pierwsze kroki na tym ogromnym polu, jakim jest samorząd. Przez te ćwierć wieku przeszedłem różne szczeble działalności samorządowej. W Sejmiku Województwa Pomorskiego pełniłem różne funkcje, które dały mi możliwość poznania wielu wspaniałych samorządowców. To pomogło mi podjąć tę decyzję.
Wspomniał Pan o strukturach. Co miał Pan na myśli?
Hasło naszego stowarzyszenia brzmi „Wspólnie dbamy o nasz region”. Aby je zrealizować, chcielibyśmy zrealizować struktury stowarzyszenia w każdym pomorskim powiecie. Chcemy, aby nasze stowarzyszenie miało wpływ na decyzje samorządu województwa.
Oczywiście jest to plan na lata, a nie na miesiące. Biorąc pod uwagę to co powiedziałem wcześniej, chcielibyśmy stworzyć struktury, które będą atrakcyjne dla samorządowców po zakończeniu nadchodzącej kadencji. Jak wiadomo wszystkim, będzie to czas kiedy wielu samorządowców będzie musiało z racji obowiązującej ustawy poszukać miejsca gdzie indziej.
Kogo widziałby Pan w tych strukturach?
Chcemy przede wszystkim skupiać w strukturach, które tworzymy, ludzi z doświadczeniem samorządowym. Najlepiej liderów w konkretnych społecznościach, którzy od lat na swoim terenie realizują zadania dla potrzeb mieszkańców. Chcemy budować lokalne, powiatowe struktury, które gromadziłyby ich. Byłoby to też zarazem budowanie pewnego środowiska, pewnych opinii, poglądów. Widzę tu bezpartyjnych włodarzy gmin, wójtów, czy burmistrzów, bo jak się okazuje, aż 90 proc. samorządowców w kraju nie ma znaczka partyjnego a startuje z własnych, lokalnych komitetów. Ale to nie tylko oni. To również bezpartyjni radni i tzw. wójtowie w sołectwach, czyli po prostu sołtysi. W działaniu naszego chcielibyśmy również postawić na społeczników. Tych, którzy działają w różnych NGO, bo one są kuźnią kadr dla samorządu. Dla zwykłego mieszkańca są one najbliższe, dosłownie i w przenośni. Tu może być zaszczepiony bakcylem działania dla społeczeństwa.
Ale obok nich widzę też miejsce dla nowych twarzy, dla młodych ludzi, którzy nie chcą aby im nałożono „kaganiec partyjny”. Chcemy ich uczyć wartości jakie ma samorząd. Będziemy ich uczyć jak należy działać na rzecz lokalnego środowiska. Chcemy im dać możliwości sprawdzenia się i rozwoju.
Jak stowarzyszenie chce realizować swoje cele?
Sposobów jest wiele. Od działań upowszechniających postawy pro publiczne, propagowanie idei samorządowych w społeczeństwie podczas różnego rodzaju spotkań z mieszkańcami, debat. Chcemy podjąć działania, które ułatwią mieszkańcom kontakt z instytucjami krajowymi. Współpracować z innymi stowarzyszeniami, które mają podobne cele. Zawierać partnerstwa dla realizowania celów statutowych. Wspierać i patronować wszystkim inicjatywom, przedsięwzięciom, które są zbieżne z celami stowarzyszenia. Chcemy też wspierać inicjatywy służące rozwojowi gospodarczemu danych powiatów i regionów jako całości.
Z kim Wam po drodze?
Podoba mi się hasło, które usłyszałem już nie pamiętam gdzie. Brzmi ono „Ani nie będziemy bratem dla Platformy, ale siostrą dla PiS. Mamy swoją drogę”. Ono wytycza nam kierunek. Chciałbym, aby Samorządowe Pomorze szło taką drogą jak podobne struktury w innych regionach kraju. Mam tu na myśli: OK Samorząd, Bezpartyjnych Samorządowców. Uczestniczyłem w spotkaniach tych stowarzyszeń, struktur. Nie wstydzę się powiedzieć, że są dla mnie wzorem. Widzę współpracę pomiędzy nami.
Dziękuję za rozmowę.