Reportaż. Piotr Langenfeld/zespół prasowy 7 PBOT
„Obywatele w Mundurach”, czyli pierwsze szesnaście dni w pomorskim WOT.
Amerykański historyk wojskowości Stephen Ambrose, napisał książkę pt. „Obywatele w mundurach”. W swej pracy opisywał przekrój społeczeństwa amerykańskich ochotników i poborowych, jacy zasilali armię USA w czasie II Wojny Światowej. „Obywatele w mundurach” to przekrój całego społeczeństwa, które zasiliło szeregi wojska. Obserwując ćwiczących ochotników 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej, podczas szesnastodniowego, listopadowego szkolenia można określić ich podobnie. „Obywatele w mundurach WOT”. Do Wojsk Obrony Terytorialnej zgłosili się przedstawiciele dużej ilości różnych zawodów i specjalności. Są tu menadżerowie, rolnicy, leśniczy, prawnicy, inżynierowie, trenerzy, a nawet… mistrzowie olimpijscy. Przyszli z ciekawości, ze względu na tradycje i chcąc pomóc w obliczu wojny na wschodzie.
Zimne przedpołudnie. Mróz trzyma mocno, a pod nogami rozległej równiny skrzypi śnieg. Na pasie taktycznym, ćwiczą trzy plutony. Jest tu 79 osób. W tym 28 pań. Średnia wieku między 35 a 40 lat. Zdarzają się też osoby o „wyższym peselu”. Najstarszy żołnierz liczy sobie 61 wiosen. Kompania kończy intensywne szesnastodniowe szkolenie, którego podsumowaniem będzie sprawdzian na ”pętli taktycznej”. Plutony podzielone na sekcje i grupy trenują posługiwanie się kompasem i mapą. Poruszanie się w formacji ubezpieczonej, postawę strzelecką, obronę okrężną. I wiele innych rzeczy, które muszą umieć żołnierze na współczesnym polu walki. Na wielu twarzach widać zmęczenie. Zwłaszcza u starszych roczników.
Jednak wszyscy z obecnych, nadrabiają, autentycznym entuzjazmem. To nie tylko przechwałki dowódców i instruktorów. Tym szczycą się sami ochotnicy. Sekcje i plutony potrafią po zajęciach, długo w noc omawiać i ćwiczyć różne zagadnienia z poprzedniego dnia. Ochotnicy chcą dawać z siebie wszystko. Nie każdy przecież miał do czynienia z bronią, czy wojskiem.
W tej grupie poznających się ludzi, zawsze najbardziej ciekawi co skłoniło ich do wstąpienia do WOT? Jak planują łączyć życie zawodowe i prywatne z przygodą z wojskiem?
„Chcę zapoczątkować tradycje wojskowe w swojej rodzinie”
Szeregowy Piotr z batalionu w Kościerzynie, jest prawnikiem. Na co dzień, nosząc garnitur pochyla się nad sprawami swoich klientów:Wstąpiłem do wojska ze względu na sytuację na wschodzie. Chcę bronić Ojczyzny i rodziny. Chcę być gotowy. Szczerze mówiąc, pierwsze dni to jest zupełnie inny świat dla mnie. Wojsko a praca z biurkiem, w kancelarii wyglądają zupełnie inaczej. Był to wstrząs mały, ale po trzech czterech dniach wszystko sobie poukładałem i jest rewelacyjnie. Brzmi to może dziwnie, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Jednocześnie pan mecenas, nie widzi problemu z łączeniem pracy zawodowej ze służbą w WOT: Mam wszystko przemyślane. Weekendowe służby i poligon raz w roku nie jest dla mnie problemem. Jestem gotowy poświęcić swój czas, by lepiej się przygotować.
Hubertz batalionu w Słupsku jest kolejnym ochotnikiem, który nie miał styczności z wojskiem ani z bronią. Szeregowy jest rolnikiem prowadzącym własne gospodarstwo. To ciężka praca, trwająca od rana do wieczora. Mimo wszystko chce on służyć krajowi: Do WOT poszedłem z pobudek patriotycznych. W rodzinie nie mam tradycji wojskowych i właśnie chciałbym je zapoczątkować. Na początku szkolenia było ciężko, ale im dalej w las człowiek zahartuje się psychicznie i fizycznie. Szkolenie jest bardzo wymagające, ale można nauczyć się wielu rzeczy.
W szeregi PBOT wstępują również ochotnicy, których przywiodła tu pamięć o przodkach, spuścizna po żołnierzach w rodzinie lub chęć pokazania innym, że można być patriotą i żołnierzem. Szeregowy Michał z Gdańska pracuje na platformach wiertniczych w systemie dwa na dwa tygodnie. Do wstąpienia do WOT skłoniły mnie tradycje rodzinne. Mój chrzestny był kapitanem. Ojciec był nurkiem wojskowym, młodszy brat wspiera wojsko. Ja sam mam zainteresowania wojskowe. Chciałem połączyć moją pracę i wolne dwa tygodnie, by wspomóc Ojczyznę w tych trudnych czasach.
Bardzo oryginalnym zawodem może pochwalić się szeregowy Kubaz batalionu w Kościerzynie, który uczy fechtunku. Wielopokoleniowa tradycja rodzinna, zdecydowała, że wstępuję do wojska. Z dziada pradziada w rodzinie byli oficerowie Wojska Polskiego. Prowadzę szkołę fechtunku. Chciałbym być wzorem przykładem dla zawodników, których szkolę. Zaszczepiać w nich patriotyzm, ale też hart ducha i świadomość wewnętrzną, że są wartościowi. Czas na szkoleniu jest wymagający. Duże wyzwanie. Wiele trudności, które trzeba pokonać w sobie samym. Jest to inny świat niż, tam w cywilu. Jednocześnie jest to bardzo dobry czas, bo otwiera oczy na wiele nowych rzeczy. Bardzo dobrzy instruktorzy. Świetnie nas przygotowują. Nie popuszczają, ale są dla nas, przede wszystkim. Chcą nas wiele nauczyć i dużo z tej wiedzy korzystamy.
Szeregowy Patryk ze Strzepcza, nie tylko zna się na broni, którą posiada w cywilu od kilkunastu lat, ale ma doświadczenie w zawodowym obcowaniu z naturą. Pan Patryk jest leśniczym: Wstąpiłem do WOT, dla poznania czegoś nowego. Dla nowego doświadczenia. Możliwość rozwijania się. Szkolenia strzeleckiego. Każdy dzień tu jest specyficzny, wnosi coś nowego. Nie mogę narzekać.
Do „jesiennego narybku” pomorskiej brygady, dołączyło też dwóch najprawdziwszych olimpijczyków. Wioślarze, Szeregowy Mateusz Biskup z Tczewa oraz szeregowy Mirosław Ziętarski z batalionu w Malborku. To „weterani” Igrzysk Olimpijskich, mistrzowie świata i członkowie kadry na Igrzyska w Paryżu w 2024 roku. Pomimo intensywnej kariery sportowej, postanowili zasilić szeregi WOT. Mateusz Biskup:Jestem patriotą. Chciałem też spróbować czegoś nowego. Miałem czas, który mogłem przeznaczyć na szkolenie. Udało się, cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. Obecnie w okresie posezonowym, mamy czas dla siebie. Później, pomiędzy zgrupowaniami będzie czas wyjeżdżać na rotacje. Ze szkolenia, mam same dobre wspomnienia. To super przygoda. Samo zapoznanie się z taktyką, z całym funkcjonowaniem żołnierza to było coś nowego. Było warto spróbować. W plutonie jest fajna atmosfera i współpraca.
Mirosław Zientarski: Jako Olimpijczyk, przez dwanaście lat reprezentuje naszą Ojczyznę jako sportowiec. Po zakończeniu kariery chciałbym dalej służyć Ojczyźnie, jako żołnierz. Z tego powodu zacząłem szkolenie w WOT. Jeden weekend w ciągu miesiąca możemy odpuścić trening. Wszyscy jesteśmy zadowoleni z instruktorów. Mamy dużo zajęć w terenie.
Plutony i sekcje, zaczynają kolejne elementy szkolenia przewidziane na ten dzień. Żołnierze wyczekują przerwy, obiadu. Są zmęczeni. Na zbiórkach przestępują z nogi na nogę, rozmasowują zmarznięte dłonie, ale nie zamierzają odpuszczać. Dzień jeszcze długi. Ogrzeją się przez chwilę i wrócą w teren. Przyszli tu z własnej woli. Chcą nauczyć się walczyć. Niektórzy wiedzieli, co to broń, taktyka. Inni szybko nauczyli się podstaw i spodobało się im. Oswoili się. Nie widać w nich lęku. Trzymają pewnie broń. Wiedzą, do czego służy. Wszyscy tu chcą pokazać, ile są warci. Chcą być… Nie, oni są dumni, że wstąpili do wojska.
Żołnierze z 7. Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej, którzy uczestniczyli w mijającym szkoleniu szesnastodniowym, będą składać uroczystą przysięgę wojskową w niedzielę, 3 grudnia 2023 r. o godzinie 11.00 w Gdańsku na Górze Gradowej przy ul. Gradowej 6 – obok Hevelianum. Wszystkich serdecznie zapraszamy do udziału w tej uroczystości.