Kultura

Pomagał eksportować regionalizm kaszubski na Węgry

Zespół „Przodkowianie” od dwóch lat współpracuje z zespołem polonijnym „Polonez” z Budapesztu. Współpracy dopomógł fakt, że kierownikiem muzycznym u polonusów jest pani Katarzyna rodowita gdańszczanka, która podkreśla swoje bliskie więzi z Kaszubami.

-Tak naprawdę wszystko się zaczęło od wizyty „Poloneza” na dożynkach prawie rok temu. Przyglądali się naszej kaszubskiej tradycji i dzielili się swoją. Dosłownie bo przywieźli znakomite sery. odbył się wieczór folkloru który wszystko przypieczętował- wspomina Jerzy Soliwoda kierownik „Przodkowian”

Po raz pierwszy na Węgrzech

W ramach rewizyty zespół z Przodkowa w październiku ubiegłego roku pojechał do Budapesztu. Wszyscy „Przodkowianie” wraz z kapelą. Zabrali też ze sobą smakołyki kuchni kaszubskiej. Występowali przed tamtejszą polonią, odbyła się nawet msza w języku kaszubskim.

-Zostaliśmy przyjęci bardzo sympatycznie. Odbywały się długie rozmowy podczas których gospodarze opowiadali nam swoje historie życia. Jak znaleźli się w Budapeszcie. Okazało się że wielu z nich trafiło tam przez Stany Zjednoczone – mówił J. Soliwoda

Członkowie „Poloneza” choć żyją na Węgrzech, to chcą mieć związek z polską kulturą. Jako że tej z południa kraju mają pod dostatkiem ze względu na bliskość, zafascynowała ich kultura północy Polski.

-To nam bardzo odpowiada- podsumowuje kierownik zespołu „Przodkowianie”

Drugi wyjazd na Węgry

Zaplanowano że następne spotkanie dwóch zespołów będzie miało miejsce latem br. roku nad węgierskim Balatonem. „Mali Przodkowianie” miały uczyć swoich rówieśników z „Poloneza” wiązanki kaszubskiej. Polonusi chcą ją zaprezentować w grudniu tego roku podczas obchodów 20-lecia zespołu. Niestety Covid-19 wszystko popsuł.

Gdy było już wiadomo że dzieci pojechać nie mogą, zaproponowano wyjazd dorosłym, ale i wśród nich były obawy. Nie było wyboru. Uczyć Węgrów kaszubskich tańców i śpiewów pojechał kierownik zespołu.

-Co dziennie z rana miałem z nimi dwugodzinne zajęcia taneczne. Natomiast o godz. 20 była powtórka tego, czego uczyliśmy się z rana- tłumaczy J. Soliwoda

Okazało się że wśród dzieci tańczących w „Polonezie” są również maluchy nie znające języka polskiego, których rodzice pragną aby uczyli się polskich tańców ponieważ fascynuje ich polska kultura.  Ostatecznie pomimo koronawirusa kontakty pomiędzy zespołami trwają i to dobrze wróży na przyszłość.

D.Tryzna

Rozmowa z Jerzym Soliwodą na temat aktywności zespołu „Przodkowianie” w okresie epidemii:

Dariusz Tryzna: W związku z epidemią, życie artystyczne i działalność instytucji kultury zeszły trochę na dalszy plan. Jak w tym trudnym czasie ograniczeń występów, ćwiczeń, wyjazdów, radzi  sobie zespół „Przodkowianie”. Czy Koronawirus definitywnie wykluczył zespół z działalności, czy jednak coś się dzieje?

Jerzy Soliwoda: Nie ukrywam, że jest to dosyć smutny czas dla nas. W pierwszej fazie musieliśmy całkowicie zaprzestać działalności. Jedyną naszą aktywnością był udział w plebiscycie „Pokaż Talent”, do którego zgłosiliśmy się jeszcze przed pandemią. Wystartowaliśmy w kategorii grup tanecznych, w gronie 160. zespołów z całej Polski.

D.T: Czy rywalizowano z podziałem na kategorie wiekowe? Czy grupy podzielono, przyjmując jakieś kryteria?

J.S: Był to szczególny konkurs. Nie było podziału ani na wiek ani na rodzaj tańca. Także za rywali mieliśmy zespoły w tańcach nowoczesnych, breakdance’ach i innych kategoriach tańców. Głównym organizatorem był „Times Polska”. Nagrodzono pięć najlepszych zespołów. Z wielką satysfakcją informuję, że zajęliśmy piąte miejsce i otrzymaliśmy ponad tysiąc głosów, co uważam za rewelacyjny wynik. Start w konkursie polegał na przedstawieniu swoistego CV w postaci filmów z występów, przedstawieniu dorobku i historii zespołu. Każdy mógł zapoznać się z tym materiałem i zagłosować. Byliśmy jedynym w czołówce zespołem folklorystycznym. Pozostałe to były breakdance, czy inne nowoczesne formacje taneczne. Co ciekawe, inicjatywa startu w tej rywalizacji wyszła od samych członków zespołu. Ja dałem tylko przyzwolenie.

D.T: Czy to piąte miejsce wiązało się z jakąś nagrodą? Czy przekłada się na dalsze funkcjonowanie i opinię o zespole?

J.S: Finał konkursu zaplanowany jest na 31 grudnia tego roku. Jednakże my jesteśmy po plebiscycie i wiemy na pewno, że jesteśmy już nagrodzeni. Mamy piąte miejsce i nikt nam tego nie odbierze. Zgodnie z regulaminem otrzymać mamy tysiąc złotych i wyróżnienie. Myślę również, że Dziennik Bałtycki który jest współorganizatorem, także ufunduje jakąś nagrodę dla nas, czyli zespołu z województwa pomorskiego.

D.T: Czyli potrafiliście odpowiednio wpasować się w sytuację, wykorzystując Internet i wyciągając z tych niekorzystnych czasów jak najwięcej. A jak wyglądała komunikacja w zespole?

J.S: Kontaktowaliśmy się też przez Internet. Przekazywałem zespołowi piosenki i wskazówki do nauki. W międzyczasie 30 kwietnia jedna z naszych tancerek wyszła za mąż. I jako że nie było można całym zespołem uczestniczyć w ślubie, to jednak nasz zespół pokazał się na tej uroczystości. Wystąpili przedstawiciele, oczywiście w maseczkach. Była to niecodzienna okoliczność, bo w normalnej sytuacji na ślubie tym byłby cały zespół i dałby takie show, jakie na długo zapamiętaliby wszyscy uczestnicy wesela. 

D.T: A jak zespół radził sobie w późniejszym okresie? Zwłaszcza kiedy poluzowano nieco obostrzenia?

J.S: Zaczęliśmy powolutku, w takiej formie w jakiej nam pozwolono swoją aktywność kontynuować. W czerwcu przystąpiliśmy do nagrania na „IV Festiwalu Blues w Lesie” w Mirachowie. Po raz drugi uczestniczyliśmy w przedsięwzięciu z bluesmanami. W 2018 r. mieliśmy okazję na żywo występować przed publicznością bluesową która przyjęła nas i folklor kaszubski bardzo gorąco. No i po dwóch latach zaproponowano nam udział po raz drugi. Wystąpiliśmy z Romanem Puchowskim gitarzystą i solistą oraz Janem Gałachem, multiinstrumentalistą. Przedstawiliśmy folklor kaszubski w połączeniu z bluesem. Relacja online transmitowana była w Internecie i widzowie z całego świata mogli to obejrzeć. Później wzięliśmy udział w  XIV Festiwalu Międzynarodowych Spotkaniach Folklorystycznych „Muzyka Regionów” w Lęborku, też online. Tam wysłaliśmy swoje materiały, mieliśmy trzy pozycje: gra na bazunach, nasz taniec i „Kaszubskie Jeziora”. Obok nas wystąpiły zespoły z Turcji, z Węgier, dwa z Litwy oraz nasze polskie zespoły. Jedną z piosenek, jaką zespół musiał wykonać to była piosenka „Kaszubskie Jeziora. Także mimo trudnego okresu staramy się aktywnie prowadzić działalność.

D.T: Dziękuje za rozmowę.

Komentarze