Wokół nas

Region. Jaki będzie nadchodzący rok 2022?

Wbrew powszechnie spotykanym opiniom, rok 2022 wcale nie musi cechować się smutkiem, zmartwieniem i załamaniem. Pandemia Covid-19, niespotykana od II wojny światowej ilość zgonów w Polsce, inflacja, podwyżki cen i malejąca siła nabywcza naszej krajowej waluty, nie spowodowały jakichś fatalistycznych nastrojów. Polacy z roku na rok są coraz większymi optymistami.

Międzynarodowe przedsiębiorstwo z branży badań rynku i konsultingu IPSOS, opublikowało właśnie globalne prognozy na rok 2022. Badanie pokazało wprawdzie ogólnoświatowy wzrost optymizmu, jednak przebijają z niego także obawy o gwałtownie rosnące ceny produktów i usług, skutkujące obniżeniem poziomu życia. Co ciekawe aż połowa ludzi w badanych krajach, spodziewa się pojawienia nowego, śmiertelnego szczepu wirusa Sars-CoV-2.

 Polska wypada przyzwoicie w tym rankingu, gdyż 71 proc. respondentów odparło, że rok 2022 będzie lepszy niż rok 2021. Być może jest to tylko pobożne życzenie, lub chęć wiary w lepsze jutro, gdyż przed rokiem odsetek optymistów był podobny, podczas gdy teraz aż 75 proc. Polaków oceniło, że miniony rok 2021 był jednak zły dla ich kraju. To z czym Europa i Polska się zmagała, to głównie wzrost cen energii, inflacji i ciągnące się za tym obawy inwestorów o podnoszenie stóp procentowych. Inflacja ma ochłonąć wtedy gdy m.in. ustąpią skutki globalnej nierównowagi popytu i podaży, jednak nadal ma być wysoka przez cały rok 2022 r. To powoduje, że za nasze pensje możemy kupić mniej niż przed rokiem, jednak nie wszystkim mieszkańcom naszego regionu spędza to sen z powiek. Jest świadomość sytuacji kryzysowej, zagrożenia epidemiologicznego, jednak ciągle góruje ufność w lepsze jutro i przekonanie, że „jakoś to będzie”.

BM

Waldemar C. – pracownik biurowy, Nowa Karczma:

Moja pensja nie wzrosła w ciągu ostatniego roku nawet o złotówkę i nie zanosi się, aby coś się zmieniło. Dom ogrzewam węglem, bo w naszej wsi nie ma ciepłowni, nie ma gazu, a nie stać mnie np. na pompę ciepła, której koszt instalacji dla mojego domu o powierzchni 200 m kw. wynosi 80 tys. zł. We wrześniu płaciłem za węgiel koksujący niecałe 1000 zł za tonę, teraz kosztuje on 1500 zł. Mogę palić w piecu drewnem, np. suchym bukiem, jednak jego koszt wzrósł z 240 zł za kubik do 350 zł, co czyni go surowcem nieopłacalnym. Nie załamuję jednak rąk, gdyż wiem, że z podobnymi problemami spotykają się wszyscy. Narzekanie tylko pogarsza naszą sytuację, odbija się na zdrowiu i nic pożytecznego do życia człowieka nie wnosi. Miejmy nadzieję, że globalna sytuacja uspokoi się, inflacja i podwyżki cen zatrzymają i znowu siła nabywcza mojej pensji będzie taka jak kiedyś. Kryzysy mają bowiem to do siebie, że kiedyś się kończą.

Anna Z. – przedsiębiorca, Kościerzyna:

Zostałam zmuszona przenieść część rosnących kosztów na swoich klientów. Gdybym tego nie zrobiła, to moja działalność przestałaby być opłacalna. Niektórzy to zauważyli i już pokazali swoje fochy, większość jednak przyjęła je ze zrozumieniem. Doszło sporo nowych obowiązków biurokratycznych z zakresu księgowości i rozliczeń z Urzędem Skarbowym oraz ZUS-em. I ta nieszczęsna składka zdrowotna, której nie będzie można odliczać. Księgowa zażyczyła sobie w roku 2022 większego o 100 proc. wynagrodzenia na sporządzanie comiesięcznej dokumentacji. I choć ją rozumiem, to jednak te wszystkie podwyżki opłat i składek, składają się na to, że moje koszty rosną. Rośnie ZUS, bo wzrosła płaca minimalna, rosną ceny hurtowe materiałów i surowców, złoty traci na wartości, rosną stopy procentowe. Z cenami towarów i usług dogoniliśmy już starą Europę. Nie widzę jednak zaniepokojenia wśród swoich klientów. Albo nie mają świadomości albo zarabiają po prostu więcej. W tym nadzieja dla mnie, że rok 2022 przebrnę pomyślnie.

Komentarze