Powiat kartuski Powiat kościerski Wokół nas

Region. Lockdown niszczy lokalne firmy. Przedsiębiorcy mówią ,,DOŚĆ”

Hasło rzucili górale, ale jego odezw rozbrzmiał po całym kraju. Słychać go też na Kaszubach. Nasze firmy też się buntują przed zamknięciem, co odważniejsi otwierają swoje lokale.

W regionie z dnia na dzień przybywa firm, które mają już dość lockdownu. Dotyczy to przede wszystkim gastronomii i firm działających w różnych usługach. W większości z nich środki, jakie otrzymały w ramach pierwszej tarczy już dawno skończyły się. Wyczerpały się też oszczędności. Pomocy z kolejnej tarczy nie mogą się doczekać. Wielu jej nie otrzyma z racji nie takiego PKD.

Muszą z czegoś żyć

Większość właścicieli firm sektora Małych i Średnich Przedsiębiorstw, który został najszerzej poddany lockdownowi mówi, że dłużej nie wytrzyma. Cześć zdesperowanych, niemających już wyboru, otwiera firmy. Twierdzą, że muszą to zrobić, ponieważ inaczej musieliby zlikwidować firmę. Mają świadomość, że otwierając, muszą się liczyć z natychmiastową kontrolą ze strony policji i Sanepidu. Jak wynika z informacji z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach, ich funkcjonariusze nie tylko biorą udział w kontroli, ale później prowadzą te sprawy i analizują zebrane materiały.

Najodważniejsi

Wśród firm, które zdecydowały się na ponowne otwarcie, jest m.in. restauracja ,,Stary Spichlerz” w Sierakowicach. Za jej przykładem poszła miejscowa siłownia ,,MarioGym”. Ponadto swoją działalność wznowiła kręgielnia w Baninie. Tak samo rzecz ma się na terenie powiatu kościerskiego. Na pewno wśród lokali gastronomicznych, które zdecydowały się otworzyć jest pizzeria ,,Do pieca”. Za nimi na pewno pójdą kolejni.  

red.

Branża usługowa

Grażyna Hamernik jest właścicielką salonu fryzjerskiego w Kościerzynie. Od wielu lat prowadzi własny zakład i z przekonaniem stwierdza, że fryzjerzy również odczuwają stan panującej pandemii.

– Korzystaliśmy ze  wsparcia, ale sytuacja jest trudna. Zatrudniam 5 pracowników i 3 uczniów. Pracujemy, przestrzegając wymaganych obostrzeń. Mamy mniej klientów i  pracownicy otrzymują niższe wynagrodzenie. Jakoś sobie radzimy, aby przetrwać trudny okres, ale przy następnym zamknięciu bez wsparcia rządu będzie bardzo trudno – mówi G. Hamernik

Branża kosmetyczna

Gabinet KOSMETYCZNO-PODOLOGICZNY ,,Joanna’ ‚ w Kościerzynie działa nieprzerwanie od 2012 roku. Właścicielka oferuje profesjonalne zabiegi na twarz oraz ciało. Kobieta przyznaje, że nie spodziewała się, iż koronawirus, tak szybko rozprzestrzeni się, a jego konsekwencje dotkną nie tylko zdrowia, ale również bardzo mocno zadziała on na wiele branż, w tym kosmetyczną. Wspomina, że po ogłoszeniu lockdownu udało się przetrwać przez pierwsze trzy miesiące, poprzez wsparcie tarczy antykryzysowej i dzięki środkom własnych oszczędności.

– Radość była ogromna,  gdy usłyszeliśmy, że możemy wracać do pracy, lecz  z czasem rzeczywistość okazała się inna. Nie wybrzmiało dostatecznie mocno w komunikatach rządowych, że można korzystać z gabinetów, wiele osób o tym nie wie do tej pory. Chociaż możemy działać, to i tak klienci rezygnują z wizyt. Pomimo tego, że gabinet jest jednym z najbardziej sterylnych miejsc. Ale także z powodów obniżenia zarobków klientów części nie stać na usługi. Następny efekt kwarantanny. Chociaż możemy działać , to i tak klienci rezygnują z wizyt. Pracę miałyśmy dla trzech kosmetyczek minimum z zapełnionym grafikiem, w chwili obecnej starcza dla dwóch z długimi przerwami w ciągu ośmiu godzin pracy – mówi właścicielka gabinetu

Ponadto wspomina, że aby ratować bieżącą płynność następnych miesięcy, utrzymać stanowiska pracy oraz gabinet, trzeba było skorzystać z innych form takich jak pożyczki. A co za tym idzie, następne większe tarapaty w momencie ratowania przed utratą bieżącej płynności, i przed stratą tego, na co tyle lat się pracowało. Serce się kraje. Z czasem spora część obietnic z tarczy antykryzysowej niestety okazała się niewystarczająca i wzbudziła wiele wątpliwości. Spadek w tym momencie wynosi ok. 40-50 procent, lecz dla branż nie ma pomocy obecnie, ponieważ nie patrzy się na to,  jaki mają dochód, lecz przychód ogólny bez odliczania wszystkich kosztów prowadzenia działalności, które ponoszą przedsiębiorcy. – Na ten moment nie widzimy perspektyw na najbliższy czas, lecz czekamy z nadzieją, aby wszystko wróciło do normy. A nadzieja umiera ostatnia. Dzięki klientom, którzy nam zaufali, to dla Nich z pasją do wykonywanego zawodu walczymy z całą załogą gabinetu o lepsze jutro – komentuje właścicielka

Branża turystyczna

Marta Tomasz jest właścicielką Biura Podróży EXOTICO. Przyznaje, że korzystała z tarcz pomocowych i jak twierdzi, były one pomocne i pomogły przetrwać najtrudniejsze cztery miesiące, kiedy działalność była prowadzona zdalnie.

– Od czerwca wróciliśmy do pracy stacjonarnej i do dnia dzisiejszego pracujemy. Przez cały czas trwania pandemii klienci biura otoczeni zostali naszą opieką. Dla nas klient jest najważniejszy i musi czuć pewność, że jest pod dobrą opieką swojego doradcy podróży – mówi właścicielka biura podróży

Najgorszym okresem dla nas, był okres zamknięcia granic, nie pomagały również późniejsze zakazy rządu przed podróżowaniem. Firma wciąż działa i wyczekuje z nadzieją na sezon letni. Większość klientów, którzy mieli rezerwacje na wyjazdy w 2020 r., zostały przełożone na tegoroczne wakacje. Część klientów, którzy nie mogli skorzystać z proponowanych przez biuro terminów, wybrała vouchery i będzie realizowała wyjazdy w dogodnym dla siebie czasie.  Aktualnie klienci głównie korzystają z wyjazdów, gdzie nie są wymagane testy na Covid-19. Wszystko jest uzależnione od sytuacji epidemiologicznej.

– Jeżeli będzie możliwość zaszczepienia się, to chętnie się zaszczepię, aby móc swobodnie podróżować i osobiście sprawdzać, jak wyglądają miejsca, w których przebywają nasi klienci i czy wszystko jest odpowiednio dla nich przygotowane.  Jesteśmy optymistycznie nastawieni na najbliższy sezon, a zainteresowanie klientów napawa nas optymizmem. Każdy marzy i tęskni za wakacjami i cudownym słońcem. Zatrudniam jednego pracownika, który jest cały czas z nami i wspólnie staramy się przetrwać ten trudny czas. Jesteśmy gotowe doradzać i pomagać nawet w tych ekstremalnych sytuacjach – komentuje M. Tomasz

Branża hotelarska

Zdaniem  Michała Mosek, właściciela Restauracji i HOTELU GRYF w Kościerzynie aktualna sytuacja jest bardzo ciężka. Przedsiębiorca  skorzystał z pierwszej tarczy pomocowej, ale pomoc  okazała się niewspółmierna  do potrzeb firmy.  Stara się o wsparcie z kolejnej tarczy, lecz  na razie jeszcze nic nie otrzymał. Aby poprawić sytuację, wprowadził usługi dowozowe, ale są one mało rentowne.

– Jeżeli  lockdown  miałby być przedłużony, to nie opłaca się prowadzić działalności. Uważam, że hotel przy zachowaniu wymaganych obostrzeń jest miejscem bezpiecznym, na pewno bezpieczniejszym od sklepów i miejskiej komunikacji – mówi M. Mostek.

Branża gastronomiczna

Branża gastronomiczna najeży do jednej z najbardziej dotkniętych branż w wyniku pandemii. Pani Joanna Sokołowska jest właścicielką Baru gastronomicznego Zigi w Kościerzynie.

–  COVID-19 i lockdown znacznie ograniczył możliwości funkcjonowania, naszej działalności, bo działamy tylko „na wynos”, a koszty działalności pozostały te same lub się zwiększyły, bo choćby utrzymanie wymogów sanitarnych je generuje. Najtrudniejsza jednak jest niepewność jutra, bo nic nie wiadomo. Z tarcz antykryzysowych do tej pory nie korzystałam, ponieważ prowadzę jeszcze inną działalność, która do tej pory była w stanie wspomagać gastronomię, ale poważnie się nad tym zastanawiam. Aby móc działać w obecnej sytuacji dostosowaliśmy się do wysokich wymogów sanitarnych. Rozwijamy działalność cateringową i „na wynos”. Uważam, że lockdown nie jest konieczny i wyniszcza i tak trudną działalność gospodarczą. Jesteśmy po sezonie, a i wtedy nie ma aż tak dużego obłożenia klientami, by stwarzało to zagrożenie, a do tego stosujemy reżim sanitarny. Do tej pory funkcjonujemy tylko dzięki innym działalnościom, co oczywiście nie może trwać w nieskończoność. Samą gastronomię dawno musielibyśmy zamknąć – mówi J. Sokołowska

Branża sportowa  

 Marcin Peek od lat prowadzi w Kościerzynie Szkołę Pływania Aquatic, cieszącą się renomą i popularnością. Niestety ta branża została mocno dotknięta wskutek panującej pandemii. Właściciel szkółki  zatrudnia 4 instruktorów i również niepokoi się o ich sytuację finansową. Jak podaje, zwolnienie z obowiązku opłacania składek ZUS, i postojowe, które otrzymał podczas zeszłorocznego lockdownu,  nie wystarczało do tego, aby utrzymać rodzinę. Bez oszczędności już w zeszłym roku byłoby bardzo trudno. Na chwilę obecną, firma czeka na jakiekolwiek wsparcie.

– Po pierwszym lockdownie trwającym od połowy marca do połowy czerwca pracowaliśmy. Pojawiła się nadzieja, że mimo nałożonych obostrzeń nasza branża pozostanie otwarta. Ale niestety z dniem 23 grudnia zostaliśmy ponownie zamknięci. Obawiam się o to jak długo taka sytuacja się utrzyma, jak to finansowo przetrwamy – ja i moi instruktorzy. Były plany na rozwój firmy, były plany na kredyt hipoteczny na własną nieruchomość, a teraz jest jeden wielki lęk przed tym, co nam przyniosą kolejne doniesienia od rządzących – mówi przedsiębiorca.

Branża Gastronomiczna

 Sebastian Posański  jest  właścicielem  Sali Bankietowej w Wielkim Klinczu. Z tarczy pomocowej skorzystał w marcu w 2020 r. To jedyne wsparcie, z jakiego mógł skorzystać. Chcąc rozwijać prowadzoną działalność, skorzystał z kredytów. Niestety nie  wszystkie udało się zawiesić.  Przedsiębiorca  twierdzi, że sytuacja w branży  jest dramatyczna. Jego zdaniem, przy zachowaniu wymaganych obostrzeń i spisywaniu gości,  można byłoby w bezpieczny sposób prowadzić działalność. Według niego  znacznie większe zagrożenie stanowią  galerie handlowe.

– Myślę, że sale bankietowe mogłyby wznowić działalność przy zachowaniu obostrzeń z określoną liczbę gości w przeliczeniu na metraż, podobnie jak w sklepach i kościołach – doradza S. Posański

Komentarze