Wokół nas

Region. Rozpoczął się okres poprzedzający Boże Narodzenie. Do czego przygotować ma nas adwent?

Adwent jest okresem szczególnym dla wszystkich chrześcijan, w tym katolików. Ma przygotować nas do uroczystości Bożego Narodzenia i skłonić do refleksji nad przyjściem Chrystusa. W tym czasie wierni znajdują czas nie tylko na modlitwę, post i jałmużnę, ale i na uczestnictwo w mszach świętych zwanych roratami, będącymi kwintesencją adwentu.

Adwent – z łacińskiego adventus, oznacza przybycie. Dla chrześcijan oznacza to zarówno przyjście Chrystusa na ziemię jak i powtórne jego przybycie w chwale, określane jako paruzja. Dla katolików to po prostu przyjście zbawiciela, na przybycie którego należy się duchowo przygotować. Początkowo adwent trwał sześć tygodni, lecz później liczbę niedziel poprzedzających przybycie Chrystusa skrócono do czterech. Obejmuje cztery kolejne niedziele przed 25 grudnia. Adwent ma przygotować nas na uroczystość Bożego Narodzenia i jest czasem pobożnego i radosnego oczekiwania. Składa się z dwóch odrębnych okresów. Pierwszy okres Adwentu, do 16 grudnia włącznie, akcentuje prawdę o paruzji, czyli o ponownym przyjściu Chrystusa na świat. Drugi okres Adwentu, od 17 grudnia, jest czasem bezpośredniego przygotowania na uroczystość Bożego Narodzenia. W czasie trwania adwentu odprawiane są w kościele katolickim msze święte zwane roratami. Nabożeństwa te poświęcone są Matce Bożej i odprawiane bardzo wczesnym rankiem. W czasie rorat przy ołtarzu znajduje się unikalna, dekorowana świeca, symbolizująca obecność Maryi. Eucharystia rozpoczyna się przy zgaszonych światłach. Roraty odprawia się przed wschodem słońca, gdy na zewnątrz panują ciemności, będące symbolicznym odzwierciedleniem bałwochwalstwa i grzechu, w jakim tkwił rodzaj ludzki przed Chrystusem. 

Na co czy na kogo czekamy?

Ten długi okres oczekiwania, może skłonić kogoś do refleksji na co, na kogo i dlaczego czekamy przez cztery niedziele? Jedni powiedzą, że na święta Bożego Narodzenia, na choinkę, prezenty i ten niepowtarzalny klimat. Bardziej uduchowieni odpowiedzą, że na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa w chwale. I jedni i drudzy będą mieli rację. Z jednej strony nie można bowiem nikogo zmuszać, żeby „prostował ścieżki Pana” i z najwyższą atencją oczekiwał „przyjścia Mesjasza”. Z drugiej strony nie można zabraniać i wyśmiewać gorliwych katolików, dla których przybycie zbawiciela jest jedynym światłem oraz nadzieją i któremu „pokłon oddadzą wszyscy ziemscy królowie i wszystkie narody służyć mu będą”. Jest też pewna grupa nominalnych katolików, która nic nie odpowie, bo wprawdzie wie mniej więcej co to jest ten adwent, ale świadomie pod wpływem chwilowego, sekularyzacyjnego „zauroczenia” i neomarksistowskiej propagandy, zareaguje agresją skierowaną do kościoła i jego bogatego dziedzictwa. To głównie te osoby, które ostatnio „wsławiły” się i pochwalały fizyczne ataki na świątynie i duchownych. Dla dwóch pierwszych grup adwent jest pracowitym i radosnym oczekiwaniem, połączonym z uczestnictwem w podniosłych uroczystościach religijnych. Dla trzeciej grupy takie duchowe przeżywanie tego okresu, jest „ciemnogrodem” i „zacofaniem”. Być może ślub w skupie butelek, chrzest na wysypisku śmieci czy pochówek w rowie za stodołą, jest dla nich tą świetlaną nowoczesnością, jednak póki co, nie może ona jakoś trafić do świadomości zdecydowanej większości społeczeństwa.

BM

Komentarze