W tym tygodniu przypada ,,Tłusty Czwartek”, czyli ostatni czwartek przed Wielkim Postem, który rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Trudno dziś wyobrazić sobie swawole i wesołość ostatków, kiedy wokół pandemia. Pozostaje tylko zajadać się pączkami, A co tam…
W ,,Tłusty Czwartek” w Polsce króluje pączek. W ten dzień w naszym kraju dozwolone jest objadanie się nimi do woli. Robione są nawet zakłady, kto zje więcej. Badania mówią, że aż jedna trzecia Polaków zjada średnio trzy pączki w ten dzień. Jak udowodniono pączek ważący 70g ma około 300 kcal.
Tradycja ,,Tłustego Czwartku nakazuje, żeby przed zbliżającym się Wielkim Postem najeść się tłusto i do syta. Według jednego z przesadów, jeśli ktoś w ,,Tłusty Czwartek” nie zje ani jednego pączka, to w dalszej części roku nie będzie mu się wiodło. Takich porzekadeł jest dużo więcej.
Na Kaszubach inaczej
W naszym regionie pączki konkurują z chrustami. To takie kaszubskie faworki.
– W ,,Tłusty Czwartek” pierwsze u nas idą chrusty. Mamy ich więcej zamówień niż pączków. Klienci przychodzą do nas, bo my je pieczmy według oryginalnego, firmowego przepisu – mówią Irena i Marlena z cukierni ,,Markiza” w Kartuzach
Tradycją już jest, że w ten dzień cukiernia otwarta jest od szóstej. Od tej godziny następuje odbiór zamówień. W ten dzień, jak mówią pracownicy punktu, sprzedają tysiące faworków i pączków.
– Nasze pączki są tradycyjne. Są nadziewane albo dżemem różanym albo budyniem z adwokatem. Nasi klienci znają ich smak. Stąd co roku mamy na nie bardzo duży popyt – podsumowują Panie Irena i Marlena z ,,Markizy” w Kartuzach
Wszystkim łasuchom w ten dzień życzymy jak najwięcej pączków.
red.
Rozmowa z Adamem Wenzlem, właścicielem cukierni ,,Markiza” z Żukowa
Dariusz Tryzna: Czy może Pan powiedzieć ile pączków przygotowujecie na ,,Tłusty Czwartek”?
Adam Wenzel: Na ten dzień przygotowujemy ponad dwadzieścia tysięcy samych pączków. Tyle potrzeba na potrzeby zamówień i naszych punktów sprzedaży. Mamy ich dwa na miejscu w Żukowie i w Kartuzach. Oprócz tego nasze wyroby są sprzedawane przez dwa stoiska firmowe: w Żukowie i Baninie i kilku sklepach na terenie gminy i Trójmiasta.
Bardzo dużo mamy zamówień od firm, instytucji, osób prywatnych. Np. Algida bierze od nas 1,5 tys. pączków. W tym roku dokupiłem na ten czas samochód, aby transport w ten dzień odbywał się bezproblemowo.
D.T.: Skąd takie duże powodzenie Waszych wyrobów?
A.W.: Po prostu bierze się z tradycji. Nasz pączki cieszą się dużym powodzeniem, ponieważ są robione metodą naturalną. Przygotowujemy zaczyn tak, jak kiedyś się robiło. Następnie czekamy, aż nastąpi fermentacja i dodajemy resztę składników. Jajka do tego ciasta ubijamy i podgrzewamy. Do ciasta dodajemy masło, a nie tak jak inni margarynę. Robimy według przepisów mojego taty, który się na cukiernika w Gdyni w Arkadii i wszystko mi przekazał. Ja od nich nie odejdę.
D.T.: Aby usmażyć taką ilość pączków trzeba chyba zacząć dużo wcześniej niż zazwyczaj?
A.W.: W naszej firmie dopiero w środę wieczorem przychodzi ciastowy i zaczyna się wyrób pączków. Smażymy przez całą noc, stąd już o godz. 5 są pierwsi odbiorcy. Smażymy dalej przez cały dzień, więc ci, którzy kupują na miejscu w Żukowie, dostają jeszcze gorące paczki. Zgodnie z tradycją smażyć kończymy w czwartek o godz. 15. Stąd nasze pączki są naprawdę świeże, a nie tak jak w niektórych sieciach, robione kilka dni wcześniej i dzięki różnym ulepszaczom wyglądające jak świeże.
Pączek – skąd się wziął w Polsce?
Początków pączków trzeba szukać w starożytnym Rzymie.
Tam właśnie popularna była potrawa z ciasta wprawdzie drożdżowego. Wypiekano z
niego w miarę okrągłe bułeczki ze słoniną w środku.
Okrągłe pączki pojawiły się w Polsce w XVIII wieku. Kulistość pączka Niemcy tłumaczą
legendą o cukierniku, który bardzo chciał zostać żołnierzem pruskiej armii.
Tyle tylko, ze zamiast do boju trafił do żołnierskiej kuchni. Tam wymyślił
ciastko, które miało przypominać armatnią kulę; to właśnie pączek. Austriacy
jednak mają inną historię. Ich zdaniem pod koniec XVII właścicielka wiedeńskiej
cukierni, pokłóciła się z mężem i ze złości rzuciła w niego kawałkiem ciasta,
które wpadło do garnka z rozgrzanym tłuszczem.
Faworki – chrusty
Te kruche i delikatne ciastka oryginalnie pochodzą z Litwy i Niemiec. Kształtem przypominają złożoną kokardkę czy wstążkę i stąd wzięła się polska nazwa, zapożyczona z francuskiego.
Legenda głosi, że powstanie faworków to czysty przypadek. Młody, nieuważny cukiernik miał przez przypadek wrzucić do rozgrzanego oleju wąski pasek ciasta na pączki. Ciasto ukształtowało się w warkocz, a po doprawieniu cukrem okazało się, że nieuwaga zaowocowała smakowitym ciastkiem.
Dziś faworki przyrządzana się z ciasta zbijanego. Zmiana receptury sprawiła, że są lekkie, cienkie i chrupiące.
Na Kaszubach faworki przygotowuje się tak jak dawniej z ciasta na pączki. Przez to są one ciężkie i tłuste. Popularnie nazywa się je chrustami.