Gmina Kartuzy Wokół nas

Żnin/Grzybno. Pożegnano Feliksa Malinowskiego – z pasji Pałuczanin, z serca Kaszub

22 lipca na cmentarzu parafialnym w Żninie odbyły się uroczystości pogrzebowe Feliksa Malinowskiego, zasłużonego mieszkańca  Żnina i Pałuk. W ostatniej drodze towarzyszyła mu rodzina, bliscy i wiele osób, dla których był on kimś niezwyczajnym. Wśród nich przedstawiciele rodziny z Kaszub, gdzie się urodził, wychował i gdzie pozostawił swoje serce.

Feliks Malinowski urodził się w lipcu 1933 roku i był najmłodszy w rodzinie. Po wojnie dzięki pomocy starszych sióstr i brata Władysława, którzy przejęli obowiązki na gospodarstwie, mógł rozpocząć naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Kartuzach. W 1951 roku zdał maturę i rozpoczął jako nauczyciel pracę w małej wsi Miechucino. Docierał do niej ze swojego Grzybna wstając skoro świt, idąc pieszo do Kartuz, a potem pociągiem. Ciekawość świata i pęd do wiedzy był jednak silniejszy. Po roku wyjechał na studia do Poznani. Po ich ukończeniu od 1958 roku zamieszkał w Żninie. Był nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 1, Liceum Ekonomicznym i Liceum Ogólnokształcącym, którego był w latach 1980 – 1985 dyrektorem.

Feliks Malinowski zawsze był osobą zaangażowaną społecznie. Był radnym Miejsko-Gminnej Rady Narodowej a później Rady Miejskiej w Żninie przez trzy kadencje (1984-94). Pełnił funkcje wiceprzewodniczącego Rady w ostatniej kadencji przed reformą samorządową i w pierwszej kadencji – po tej reformie. Od 1963 do 1989 r. był przewodniczącym Powiatowego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego. Od 1960 roku był członkiem PTTK, był przez 50 lat wiceprezesem żnińskiego oddziału. Jako przewodnik turystyczny osiągnął wszystko. Od wycieczek, które oprowadzał po Pałukach, po wycieczki zagraniczne nawet do dookoła świata. Spod jego pióra wyszły dzieła zebrane i legendy związane z Pałukami, które po raz pierwszy ukazały się w 1981 roku i były wznawiane.

Pozostał w pamięci jako…

Był człowiekiem twardym, zdecydowanie przeprowadzającym to, co zamierzał, pracowitym, traktujących ludzi z szacunkiem. Pozostał w pamięci jako osoba nietuzinkowa – obywatel świata i Europy. Jako przewodnik władał wieloma językami, w tym esperanto.

– W czasach komunizmu pokazywał nam inny, kolorowy świat. Zbieraliśmy się wszyscy, dwa, potem trzy pokolenia, w największym pokoju, wywieszaliśmy na ścianie prześcieradło. Wuj rozstawiał projektor ze slajdami i wyświetlał pokaz zdjęć ze swoich podróży, barwnie opisując, gdzie był i co widział. To na zdjęciach wuja Feliksa pierwszy raz zobaczyliśmy puszczę tropikalną, dorzecze Amazonii, mur chiński, afrykańskie safari czy indiańskie piramidy w Meksyku. Był naszym Tonym Halikiem – wspomina najbliższa rodzina.

Do końca życia nie zapomniał również kaszubskiego i potrafił opowiadać po kaszubsku anegdotki i legendy kaszubskie. Rodzinne Grzybno, odwiedzał dwa, trzy razy do roku.

Można wręcz powiedzieć, że z pasji był Pałuczaninem, z serca pozostał Kaszubem.

Zawsze pełen dystansu. Miał duże poczucie humoru. Jak mówił w ostatnich miesiącach – ugania się za nim jedna kobieta: kostucha, ale cały czas przed nią ucieka.

Zmarł 17 lipca 2023 roku, sześć dni przed ukończeniem 90 roku życia.

Pożegnali z serca Kaszuba

Wśród wielu pięknych słów, które wypowiedziane zostały nad trumną Feliksa Malinowskiego, na uwagę zasługuje mowa przedstawicielki rodziny z Kaszub.
– Tedë dzys, jô, Kaszëbskô białka, powiem cë, wùju  Kaszëbò: Jak gwës trafisz terô do kaszëbsczégò raju, w chtërnym jaczi Pioter abò jiny klucznik niebiańsczi szlachùjący za kims z nôlepszi familii wùjë – mämka, tatk, sostry Zosia, Hela, Halina, braceszk Władys i Leon, twä białka Hala i  wotrok Pioter przëwitają cë z różkã w rãce i rzeką: Felku, chcemë le so zażëc, jak më jesmë szczestlëwi że më znôwù bãdzemë w gromadze. A më, Kaszëbi, co tu  òstalë, do cë wùja Feliksie, gôdamë: Do ùzdrzeniô! –

Tłumaczenie części mowy, wypowiedzianej po kaszubsku:

Więc dziś ja, kaszubska dziewczyna, powiem ci, Wuju Kaszubie: jak kiedyś już trafisz do kaszubskiego raju, w którym jakiś Piotr albo inny klucznik niebiański rozgląda się za najlepszym z rodziny wujkiem, to tam mama, tata, siostry: Hela, Zosia, Halina, braciszkowie: Władysław i Leon, twoja żona Halina i syn Piotr przywitają Cię z rożkiem tabaki w ręku i powiedzą: „Felku, chcemy sobie zażyć! Jak my jesteśmy szczęśliwi, że znów będziemy razem!„.  A my, Kaszubi, którzyśmy tu zostali, mówimy Ci, Wuju Feliksie: „Do zobaczenia!”.

Nad. Dominik Księski/opr.red

Komentarze