„Prymat musi mieć dobro wspólne”
Zwiększenie kompetencji izb rolniczych, dążenie do zachowania w Polsce jak największej liczby mniejszych gospodarstw rolnych i działania na rzecz rozwoju spółdzielczości rolnej zapowiedział w Gdyni Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Jego wystąpienie było częścią konferencji na temat roli izb rolniczych w kształtowaniu i realizacji polityki rolnej państwa, zorganizowanej przez posłankę Dorotę Arciszewską-Mielewczyk.
– Wszystkie programy, jakie wprowadzaliśmy od 2015 roku, zarówno te ściśle dedykowane rolnictwu, jak te społeczne i infrastrukturalne, mają na celu między innymi poprawę sytuacji mieszkańców wsi – podkreśliła posłanka, otwierając konferencję.
Czy jesteśmy ślepi?
Minister Ardanowski szeroko przedstawił problemy dotykające współczesne rolnictwo w Polsce, zarówno w kontekście europejskim i światowym, jak krajowym.
– Od ludzi, którzy reprezentują rolników, trzeba wymagać większej wiedzy niż tylko umiejętność prowadzenia swojego gospodarstwa – stwierdził. – Przedstawiciele różnych organizacji mieli możliwość zobaczyć w Europie wszystko, mają więc większe obowiązki. Zastanawiam się czasem, co my rolnicy zapamiętujemy, wyjeżdżając na zachód i podglądając innych. Wielkie traktory, wielkie maszyny, nowe budynki, nowe technologie. A dlaczego udajemy – albo jesteśmy ślepi – że nie rozumiemy, iż rynki rolnicze w Europie zachodniej są oparte o wspólne działanie, przede wszystkim o spółdzielczość? Nie ma rolnika na zachodzie, który funkcjonuje z powodzeniem, nie będąc członkiem spółdzielni, która zajmuje się jego produkcją. A w Polsce, gdy o tym mówię, reaguje się: „kołchozy chce przywracać!”, „mówiły jaskółki, że na diabła spółki”. Ta nasza indywidualność, która w okresie przymusowej kolektywizacji była cechą pozytywną, w tej chwili komplikuje przyszłość polskiego rolnictwa.
Walka o ziemię
Wiele wypowiedzi ministra spotkało się z brawami zgromadzonych na sali rolników. Minister wspomniał m.in. o potrzebie wyeliminowania pośredników w handlu produktami rolnymi, a także o szkodliwej jego zdaniem tendencji do powiększania za wszelką cenę powierzchni gospodarstw.
– Ludzie dostali obłędu, że muszą dostać kolejne hektary, bo bez nich gospodarstwo sobie nie poradzi – zauważył. – Trwa walka na śmierć i życie o te resztki ziemi, która jeszcze pozostała państwo i windowanie cen poza granice absurdu. Kiedy to się spłaci? Nigdy! Ale ludzie się będą o to zabijać. Doszło do głębokiego skłócenia na wsi, jeden na drugiego patrzy, jak sęp na padlinę, czekając, aż będzie mógł przejąć jego ziemię. W rządzie jesteśmy zdeterminowani, by utrzymać jak największą liczbę mniejszych gospodarstw. One są potrzebne dla produkcji, ale przede wszystkim dla utrzymania żywotności społecznej obszarów wiejskich.
Wzmocnić izby
Szef resortu rolnictwa zadeklarował, że zamierza dążyć do wzmocnienia kompetencji izb rolniczych, by stały się podmiotami współdecydującymi i polityce państwa.
– Kończy się kadencja izb rolniczych. Dziękuję wszystkim tym, którzy działali, starali się, mam nadzieję, najlepiej jak potrafili, choć może czasem za bardzo angażowali się politykę. To nie jest samo w sobie złe, bo każdy z nas ma prawo do poglądów politycznych, ale jeśli decydujemy się na prace w samorządzie, to prymat musi mieć dobro wspólne, a nie interesy tej czy innej partii politycznej – zakończył Ardanowski i dostał za to gromkie oklaski.
Do kwestii poruszonych przez ministra rolnictwa nawiązał też Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Również jego zdaniem, nie łącząc gospodarstw, zachowując własność prywatną i podejmowanie indywidualnych decyzji, polscy rolnicy powinni, wzorem choćby francuskich, działać w spółdzielniach.
– Nadal nie potrafimy działać wspólnie – ocenił jednak. – I może to jest także nasz, izb, problem, że nie potrafiliśmy ludzi zjednoczyć do wspólnych działań.
tom
Posłanka Dorota Arciszewska-Mielewczyk:
Takich konferencji będzie 16 w całej Polsce, po to, żeby przedyskutować, jak działają izby rolnicze, jak mają działać, jak wybierać reprezentację rolników. Rolnicy chcą się angażować, mają czasem swoje zastrzeżenia, prośby, uwagi, albo i pochwalą. Jest to nierozerwalnie związane z ogólnopolską polityką rolną, stąd wizyta ministra rolnictwa. Cieszę się, że jest tu Jan Krzysztof Ardanowski. To okazja, by porozmawiać z samym prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych, Wiktorem Szmulewiczem. Izby to samorząd, którego rola jest bardzo ważna – ma on reprezentować, rozwiązywać problemy i być partnerem dla ministra czy wszystkich innych instytucji, które podejmują decyzje w rolnictwie. Cieszę się z bardzo dobrej frekwencji – są rolnicy, są związki i stowarzyszenia rolnicze, są koła gospodyń wiejskich, sołtysi, wójtowie, burmistrzowie i oczywiście parlamentarzyści, bo my jesteśmy ambasadorami rolników. Są osoby reprezentujące KRUS, KOWR, ODR, ARiMR, czyli instytucje, która działają na rzecz rolnictwa. Są też Energa i Lotos, bo to są również sprawy dotyczące energetyki, energii odnawialnej, technicznych sposobów korzystania z niej. Rolnicy chcą konkretnych odpowiedzi na temat możliwości czy kosztów, a tu mogą spotkać się z ludźmi, którzy są w stanie im merytorycznie odpowiedzieć. Starałam się, żeby ta konferencja nie była przegadana, żeby można było zadać pytania i przedstawić wnioski przed wyborami do izb. Skupiamy się głównie na roli samorządu w życiu rolnika i w kształtowaniu polityki rolnej województwa czy kraju.