Ostrzyce-Kiełpino.
W ubiegłą sobotę w otoczeniu rodziny, przyjaciół i pracowników firmy senior rodu Czapiewskich obchodził trzy jubileusze. Zbierał życzenia z okazji 85-tych urodzin, obchodził 60-lecie pracy zawodowej i świętował 30-lecie Radburu –firmy którą założył i przez wiele lat prowadził.
Uroczystości odbyły się w pięknym zakątku jakim jest „Wodny Świat” prowadzony przez jego brata. Zjechali tu krewni bliżsi i dalsi z całego regionu. Przybyli przyjaciele jubilata i rodziny. Wśród nich Mieczysław Struk marszałek pomorski, Stanisław Lamczyk nasz senator, Mariusz Szmidtke naczelny Dziennika Bałtyckiego czy Marian Kowalewski wójt Somonina. Widać było też byłych i obecnych pracowników Radbura.
Aby złożyć życzenia jubilatowi trzeba było stanąć w długiej kolejce. Trochę to trwało ale nikt nie zwracał na to uwagi.
-Nie mogli przyjechać wszyscy bo niektórzy mieszkają bardzo daleko. Zresztą gdyby tu się zebrali nie mogliby się tu wszyscy pomieścić. I tak życzenia trwały zbyt długo- mówi ł Jan Czapiewski.
Jubilat ciągle aktywny
Jan Czapiewski to można powiedzieć człowiek- legenda. Kto go tu nie zna? Przedsiębiorca, polityk ,działacz społeczny. Zawsze aktywny , zawsze z pomysłami. I zawsze z przodu.
Bywali u niego politycy i biskupi, artyści i naukowcy. Jak równy z równym łowił ryby z głową państwa. Stanowił prawo, podejmował ambasadorów, był mecenasem. Doradzał ministrom i pomagał potrzebującym. Zawsze dostrzegający drugiego człowieka i wartość jaką stanowi rodzina. Ceni piękno Kaszub naszej małej ojczyzny. Mimo 85 –ciu wiosen nadal aktywny. Ciągle działa choćby przy jednym ze swoich flagowych pomysłów – wydarzeniu jakim są „Ostrzyckie Media”.
Oby dalej starczyło mu sił życzyli mu wszyscy obecni. Wśród nich wiele młodych głów. Jak sam zaznaczył ma 13-tu wnuków i 10-ciu chrześniaków.
Wypracował za dwóch
Pan Jan może się pochwalić sześcioma dekadami pracy. Budował trzy Rzeczypospolite.
-Zaczynałem jako agronom w gminie, a na rolnictwie znałem się tyle co dowiedziałem się od ojca który też był agronomem-wspomina początek swojej drogi zawodowej. Już wtedy uwidoczniła się jego cecha „być dobrym w tym co się robi”. Jak sam mówi patrzył na tych najlepszych wtedy- agronomów z Sierakowic czy Banina. Postawił na specjalizację-gleboznawstwo. Jak mówi przekonał się że wiedza praktyczna może dać pieniądze, ale ówczesny system fiskalny nie był łaskawy dla kawalera. Był to koniec lat 50-tych i funkcjonowało tzw. „bykowe”. Po jakimś czasie związał się z kółkami rolniczymi. Był ich organizatorem w całej okolicy. Jak sam wspomina w Gołubiu, Stężycy i najważniejsze w Somoninie. Prowadził księgowość w nich jako sekretarz gromadzki.
W końcu przeszedł do kółka somonińskiego jako kierownik bazy. Z czasem powstała z nich spółdzielnia a on został jej prezesem.
-Były to trudne czasy , wymagano aby każdy gdzieś „należał”. Pamiętam jak przyjechał kiedyś na zebranie szwagier Fiszbacha i proponował mi inne stanowisko. Na co obecni na nim ludzie zaczęli krzyczeć że nie chcą innego prezesa. Podniosła się wrzawa. Wtedy ten działacz mówi „bronicie swojego prezesa to on zostanie ale jak mu się noga powinie to ani godziny dłużej nie zostanie-wspomina Jan Czapiewski.
Z tej spółdzielni przez 15 lat zrobił się potężny zakład. Obrabiano w nim 1300 hektarów ziemi. Powstał tucz trzody chlewnej w systemie bateryjnym na 3000 sztuk.
-Wydaliśmy na to 10 mln zł a sąsiedni SKR z Przodkowa wyłożył 50 mln zł na podobną inwestycję i jej nie dokończył-podaje przykłady dobrej roboty i dobrych inwestycji. A był to już późny „Gierek”. Spółdzielnia dalej inwestuje budując potężne owczarnie ,a kiedy nie można było prowadzić dalej tuczu trzody powstaje pięć kurników na 100tyś. kur. Rozwija się zakład mechaniczny aby miał kto remontować 140 sztuk pojazdów samobieżnych będących na wyposażeniu . Dzięki temu zaczyna się ona zajmować rekultywacją i melioracjami. Robi Żuławy. Na początku lat 80-tych jest największym pracodawcą w powiecie kartuskim.
-Zatrudnialiśmy 450 ludzi więcej niż PBR-ol czy Veritas-podkreśla jej prezes. W międzyczasie kończy studia , co ważne zostaje posłem na sejm.
Ze spółdzielni w spółkę-powstaje Radbur
W latach 80-tych spółdzielnia zajmuje się „wszystkim”. Jej brygady budują , remontują . Oprócz głównego zadania-produkcji rolniczej zajmuje się też handlem ,gastronomią, obsługą ruchu turystycznego.
-Trzeba było sobie jakoś radzić-wspomina Jan Czapiewski.-Dużo dało to że byłem posłem –dodaje.
Przyszedł rok 1988 i ustawa „Wilczka” o działalności gospodarczej. Rok później podjęliśmy decyzję o przekształceniu się w spółkę. Jej początki były trudne ,ale procentowało doświadczenie i kontakty. Spółka rozwijała się zatrudniając coraz więcej osób. „Przewinęło się” przez nią wielu tych którzy dzisiaj prowadzą swoje duże lub mniejsze firmy. Wyszli z niej dzisiejsi samorządowcy, politycy czy usługodawcy. W nowej rzeczywistości Radbur stał się kuźnią kadr dla rozwijającej się prężnie w latach 90-tych działalności gospodarczej.
Dziś jego główną specjalizacją jest produkcja i montaż urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego, oraz elementów małej architektury. Chodzi o balustrady mostowe, bariery drogowe i ogrodzeniowe, wiaty przystankowe itd. Wyroby Radburu zamontowane są na wielu inwestycjach drogowych w kraju. Pozostałością po dawnych kierunkach działalności jest produkcja torfu oraz dzierżawa jezior raduńskich. Firma prowadzi też działalność usługową w zakresie wynajmu pomieszczeń handlowych i sprzedaży nieruchomości.
Od kilku lat zarządzanie Radburem pan Jan przekazał synowi Maciejowi Czapiewskiemu.
D.Tryzna