To, że powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego jest wielką szansą spektakularnego postępu infrastrukturalnego dla całej Polski, wie już większość Polaków. A dla tych którzy są niezorientowani, przeznaczone są spotkania informacyjne. Jedno z nich odbyło się 18 lutego w Kartuzach.
W wypełnionej po brzegi sali weselnej restauracji ,,Kaszubska”, głównymi aktorami spotkania byli niedawni członkowie rządu Marcin Horała i Grzegorz Puda. Prowadzącym spotkanie był Andrzej Leyk, przewodniczący kartuskiego PiS.
Aby zobrazować skalę i znaczenie tej strategicznej inwestycji M. Horała na początku poinformował, że największe w Polsce Lotnisko im. Chopina w Warszawie, plasuje się w czwartej dziesiątce lotnisk UE. CPK pod względem wielkości będzie dopiero 12. lotniskiem w UE. Śmiesznymi nazwał te wszystkie zarzuty przeciwników tej mega inwestycji o jakiejś „pisowskiej megalomanii” czy „snami o potędze”.
– Piąty pod względem powierzchni i ludności kraj w UE, zwyczajnie zasługuje na taki port, który zintegruje w sposób rewolucyjny transport lotniczy, kolejowy i drogowy w całej Polsce. Już na początku będzie obsługiwał 40 mln pasażerów rocznie i do którego z każdego miejsca w Polsce będzie można dojechać w 2-3 godziny kolejami szybkich prędkości – tłumaczył M. Horała.
Dlaczego Niemcy mają zarabiać na Polakach?
Jeden z głównych gości spotkania tłumaczył także, że nie chodzi tylko o samo lotnisko o trzech drogach startowych i przepustowości rzędu przynajmniej 150 operacji lotniczych na godzinę.
– Centralny Port Komunikacyjny nie jest tylko budową lotniska i budową 2 tys. km linii kolejowych oraz strategicznych połączeń drogowych, ale będzie to także generator ogromnych zysków z Transportu Cargo – wyjaśniał M. Horała. Do tej pory 80 proc. towarów sprowadzanych do Europy drogą lotniczą, ląduje na lotniskach we Frankfurcie i Lipsku i to w Niemczech zostają wszelkie opłaty celne i podatkowe, dla towarów które zamawiają Polacy – kontynuował M. Horała. Dodał jeszcze, że tylko do 2060 roku do Polski trafiłoby dzięki CPK 200 mld zł opłat z ceł i VAT-u, dzięki czemu koszt budowy lotniska zwróciłby się już po 12. latach.
„Lasek nie wie co mówi”. 1 mld zł w plecy
Były wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej wskazał także, że śmieszą go opinie, że na miejscu budowy CPK „nic się nie dzieje”, że „ciągle są tam łąki”, itp. Tłumaczył, że większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, ile trwają wszelkie procedury przygotowawcze, opinie środowiskowe, wykup gruntów, negocjacje z właścicielami ziemi, itp.
– Pamiętam, że na wydanie decyzji środowiskowej na budowę odcinka autostrady czekało się 3 lata. A CPK to inwestycja nieporównywalna z żadną inwestycją w Polsce – wyjaśnił M. Horała. Były wiceminister wykpił obecnego pełnomocnika rządu ds. CPK Macieja Laska, twierdząc, że nie wie on o czym mówi, bo raz twierdzi, że budowa ruszy, innym razem, że „żadnej budowy nie będzie”.
Z naciskiem na to drugie, bo już pod nowymi rządami D. Tuska CPK nie złożył w wymaganym terminie do 30 stycznia 2024 r. wniosków o środki unijne na dwie inwestycje w ramach budowy portu, w tym budowę kolei dużych prędkości Warszawa-Łódź. M. Lasek wyjaśniał, że wniosków nie złożono, bo zostały negatywnie ocenione. Utracono tym samym 1 mld zł dotacji.
Absurdalne zarzuty premiera i „nierealistyczne harmonogramy”
W dalszej części M. Horała odniósł się do kuriozalnych zarzutów premiera D. Tuska, który na Radzie Gabinetowej wypalił, iż już wydano 2,7 mld zł a niczego w miejscu budowy nie widać.
– Standard unijny mówi, że na prace planistyczne i przygotowawcze idzie ok. 10 proc. kosztów wartości inwestycji. Program inwestycyjny CPK do 2030 r. przewiduje na budowę lotniska, węzłów komunikacyjnych, połączeń kolejowych i drogowych 150 mld zł, a więc powinniśmy wydać na te wstępne prace 15 mld zł. Tymczasem wydaliśmy 2,7 mld zł, czyli zaledwie 1,8 proc. – ironizował z niewiedzy obecnego szefa rządu M. Horała. Były wiceminister odniósł się też do zarzutu M. Laska, że budowa zawiera „nierealistyczne harmonogramy” i że nie da się tak szybko wszystkiego wybudować.
– I tutaj pełnomocnik obecnego rządu ds. CPK ma rację, bo jeśli on będzie się tym zajmował, to rzeczywiście nie da się tego wybudować zgodnie z harmonogramem – zadrwił M. Horała.
USA i NATO naciskają na szybką budowę CPK
W dalszej części M. Horała uraczył mieszkańców bardzo szczegółowymi informacjami o możliwościach logistycznych jakie dałby CPK w szybkim transporcie setek tysięcy żołnierzy wojsk sojuszniczych wraz z ciężkim sprzętem. Stąd naciski z USA i kwatery NATO, aby jak najszybciej rozpocząć budowę.
– Ludziom z pokolenia D. Tuska nie mieści się w głowie, że Polska może grać z państwami Europy jak równy z równym. Wychowani „w komunie” nie dopuszczają myśli, że Polska może być bogata, silna militarnie, sprawna logistycznie, przepustowa infrastrukturalnie i mieć decydujący wpływ na wydarzenia w Europie. Stąd te ciągłe kompleksy. Tymczasem u nas może być lepiej niż na tym mitycznym „Zachodzie” i w wielu dziedzinach już jest lepiej – kontynuował M. Horała.
Wzorem do naśladowania upór w budowie portu morskiego w Gdyni
Grzegorz Puda porównał budowę CPK do budowy portu w Gdyni przed stu laty.
– Gdyby nie upór budowniczych portu gdyńskiego, to okno na świat nigdy by nie powstało. I mamy w tej chwili podobną sytuację w kontekście CPK, ale nieco gorszą, bo nastąpiła zmiana polityczna. Ta nowa koalicja która rządzi teraz Polską ma na tacy podane wszystko co potrzebne jest do rozpoczęcia budowy CPK, co jest wielką zasługą M. Horały – rozpoczął G. Puda. Ale nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać, gdyż następca M. Horały, minister Lasek ma nawet kłopoty z wyartykułowaniem dlaczego Platforma Obywatelska nie chciałaby kontynuować takiego dobrego projektu – kontynuował G. Puda.
Były minister Funduszy i Polityki Regionalnej dodał, że już w czasie debaty sejmowej nt. CPK widać było niekompetencję i obstrukcję wszystkich osób ze strony nowego rządu.
Uśmiechy, poklepywanie po plecach i …kłody pod nogi
W dalszej części wystąpienia G. Puda zaakcentował fakt, aby nie zważać na przeszkody które piętrzy obecny rząd, wspierany przez Brukselę.
– Będziemy walczyć o CPK, tak jak walczyli nasi poprzednicy w przypadku portu w Gdyni. I wygramy tę walkę, bo 40-milionowy kraj zasługuje na taką inwestycję. Nie możemy ustąpić Niemcom czy Francji, które chciałyby korzystać z naszego potencjału, ale tylko w sferach finansowych. Nie może być tak, że UE chwali obecny polski rząd tylko dlatego, że reprezentuje on interesy innych państw a nie polski interes narodowy. Jako były minister doświadczyłem w Brukseli tych wszystkich przeszkód i rzucania kłód pod nogi Polsce, ukrytych za uśmiechami i poklepywaniem po plecach– dodał G. Puda.
Były minister dodał na zakończenie, że urzędnicy unijni nie są zainteresowani szybkim rozwojem Polski, dlatego musimy zrobić wszystko, aby wokół tego projektu się zjednoczyć i doprowadzić do jego pomyślnego finału.
BM