Prawie 14 godzin trwała środowa sesja kartuskiej Rady Miejskiej. Wszystko wskazuje na to, że tym razem zwyciężył duch odpowiedzialności i pierwiastek pojednania. Resentymenty i toksyczną potrzebę rewanżu odrzucono na bok, a w ich miejsce wszedł zalążek wytworzenia więzi i zespołowej współpracy na rzecz osiągania wspólnych celów. Daleko jednak do tego, aby mimo gestu pojednania, burmistrz Mieczysław Gołuński wraz ze swoimi zastępcami, tworzył już jedną drużynę z radą.
Bez wotum zaufania, ale z absolutorium
Debata nad raportem o stanie gminy trwała godzinami. Rada Miejska w Kartuzach jest jedyną radą w naszym regionie, która debatuje tak długo, tak misternie i skrupulatnie roztrząsa wszelkie aspekty poczynań burmistrza, wykazując jednocześnie sporo powierzchowności i populizmu. Ostatecznie radni nie udzielili burmistrzowi wotum zaufania. Za uchwałą w tej sprawie głosowało 9 radnych, przeciw było 11 osób, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Natomiast ku pewnemu zaskoczeniu Rada Miejska udzieliła włodarzowi gminy absolutorium z tytułu wykonania budżetu za 2019 rok. W tym przypadku za uchwałą głosowało 11. radnych, jeden był przeciwny a 8 osób wstrzymało się od głosu. Po przedstawieniu raportu o stanie gminy rozpoczęła się debata, która zakończyła się głosowaniem nad absolutorium, o godz. 22.40.
„80 proc. pana zarzutów to stek bzdur”
W debacie padało pod adresem burmistrza mnóstwo zarzutów. Radna Klaudia Kałużna zarzucała burmistrzowi dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Radny Andrzej Pryczkowski mówił o niekompetencji, braku umiejętności współpracy, o braku zrealizowanych inwestycji, o chaosie merytorycznym w wystąpieniu burmistrza. Utyskiwał na korki przy wjeździe do Kartuz i na autokratyzm włodarza gminy. Radny Tyberiusz Kriger odczytał z kartki długą „mowę oskarżycielską”, zarzucając burmistrzowi liczne zaniedbania i niedociągnięcia. W sukurs burmistrzowi M. Gołuńskiemu wiele razy przychodziła jego zastępca Sylwia Biankowska. Merytorycznie punkt po punkcie rozprawiała się z zarzutami radnych, nie wytrzymując jedynie tuż po wystąpieniu radnego T. Kriegera, któremu zarzuciła, iż jego enuncjacje to w 80 proc. stek bzdur. Dodała też, że to rada w wielu kwestiach bombardowała pomysły na inwestycje infrastrukturalne.
„Nie wiecie co rada może zrobić i jak ma działać”
Burmistrz Mieczysław Gołuński, wystąpienie radnego T. Kriegera uznał za mowę nie na temat. Także punkt po punkcie, odpowiadał na zarzuty radnych.
– Nie liczę na to, żeby udzielili mi państwo absolutorium. Nie jesteście zainteresowani współpracą z gminą i realizacją tych wszystkich zadań, którymi dla dobra mieszkańców zajmujemy się – powiedział burmistrz M. Gołuński. Nie przychodziliście na szkolenia, kiedy to mogliście zapoznać się z tym co rada może zrobić i jak ma działać. A pan panie Andrzeju (A. Pryczkowski – przyp. red.) nie słuchał raportu o stanie gminy. Przez 2,5 godziny siedział pan w kuluarach, pokazując swoją postawę wobec tego, co zrobiliśmy – dodawał burmistrz.
W dalszych słowach włodarz gminy odpowiadał radnemu A. Pryczkowskiemu na temat ewentualnych inwestycji wokół obwodnicy.
– Pana zarzuty o obwodnicy są wyjątkowo chybione. O jakich terenach rozwojowych pan mówi? Gdzie te tereny mają być? W lesie, gdzie nie można wyciąć nawet jednego drzewa? Sieje pan populizm. Niech pan pomyśli albo przyjdzie porozmawiać, to wytłumaczę panu co można zrobić a czego nie można – ciągnął dalej burmistrz M. Gołuński.
„Jest pan upolitycznionym burmistrzem”
Niemałe emocje wzbudziła też kwestia upodobań politycznych burmistrza. Znane są jego komentarze w mediach społecznościowych, oraz codzienne zachowania, z których wynika, po jakiej stronie sceny politycznej usadawia się. Zwrócił na to uwagę radny Jacek Wesołowski i radna K. Kałużna.
– Obciążeniem jest to, że burmistrz jest politykiem, a ja politykom nie wierzę. Zagłosuję jednak za wotum zaufania, gdyż uważam, że burmistrz dobrze reprezentuje gminę na zewnątrz, a jego zastępcy są bardzo kompetentni – oświadczył radny J. Wesołowski. Mniej ujmująca w swojej wypowiedzi była radna K. Kałużna.
– Jest pan upolitycznionym burmistrzem i jest to problem. Jednego dnia robi pan sobie zdjęcia z wiceministrem Horałą, trzymając tablicę z kwotą dofinansowania od rządu, a następnego dnia pozuje pan z panią Dulkiewicz (prezydent Gdańska – przyp. red.), ogłaszając, że te rządowe dofinansowania to tylko puste kartoniki – powiedziała radna K. Kałużna.
W odpowiedzi burmistrz wyjaśnił, że dla dobra gminy i mieszkańców, jest gotów spotkać się z każdym, dlatego, że jest reprezentantem wszystkich mieszkańców niezależnie od ich sympatii politycznych.
– Stanę do zdjęcia z każdym, kto chce do naszej gminy przyjechać i wnieść do jej rozwoju coś pozytywnego. Nie pytam wtedy o poglądy polityczne gości. Także zarzut ten uważam za chybiony – podsumował burmistrz.
Radna Mirosława Bobkowska uderzyła się w pierś
Stanowisko komisji rewizyjnej przedstawiła radna Mirosława Bobkowska. Przypomnijmy, że komisja stała za tym, mimo zdania odrębnego trzech radnych komisji, aby nie udzielać absolutorium burmistrzowi. Wniosek komisji negatywnie zaopiniowała Regionalna Izba Obrachunkowa, wskazując na powierzchowność i brak logicznego uzasadnienia stanowiska komisji. Radna M. Bobkowska niespodziewanie zaapelowała do radnych, aby przy głosowaniu, mimo wszystko wzięli pod uwagę stanowisko RIO. Dodać należy, że swój pogląd przedstawiła też przedstawicielka trójki radnych komisji rewizyjnej, która miała zdanie odrębne.
Przewodniczący Rady Miejskiej niczym bezstronny arbiter
Na uwagę zasługuje postawa przewodniczącego Rady Miejskiej Mariusza Tredera. Przez cały czas niezwykle długich obrad, wzorowo czuwał nad porządkiem posiedzenia i zachowaniami uczestników sesji. Wielokrotnie apelował o nie przerywaniu wystąpień, biorąc nawet w obronę swobodę wypowiedzi burmistrza. Skutecznie tonował emocje i racjonalnie prowadził sesję. Tuż przed głosowaniem nad absolutorium, zaapelował do radnych, aby dobrze przemyśleli swoją decyzję, gdyż oceniać będą nie tylko burmistrza ale wielu nieznanych szerszemu ogółowi ciężko pracujących ludzi w urzędzie, poza urzędem i w jednostkach pomocniczych. Po głosowaniu M. Treder dwukrotnie pogratulował burmistrzowi uzyskania absolutorium, licząc na to, że gest ten będzie stanowił początek nowego rozdziału wzajemnej współpracy.
BM