Wokół nas Wywiady

Świąteczny czas we wspomnieniach

Okres Świąt Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy. Niesie za sobą tak duży ładunek emocjonalny, że na zawsze pozostaje w naszej pamięci. Wracamy myślą do lat, w których ten czas był dla nas szczególnie ważny lub do pięknych chwil, z którymi jest on związany. Wspomnienia te są czasami naszym życiowym akumulatorem lub wyznacznikiem wartości,  z których najważniejsze to miłość, dobroć, rodzina.

Wspomnienia Świat Bożego Narodzenia przychodzą pobudzane ich charakterystycznymi znakami lub  elementami. Dla jednych to świąteczny wystrój lub choinka. Dla innych wieczerza wigilijna czy Święty Mikołaj z jego prezentami. Wspomnieniom sprzyjają same święta. Ich specyficzny nastrój – ciepła, zgody, dobroci i miłości pobudza.

W każdym z nas moc Świąt Bożego Narodzenia przywołuje inne wspomnienia. Starsi chętnie przywołują te dawne, może uboższe materialnie za to bogatsze duchowo święta. Młodsi dostrzegają bardziej ich wymiar świecki. Wspomnieniami tymi dziś podzieją się z nami osoby nam znane  z mediów, „stąpające twardo po ziemi”: Poseł Magdalena Sroka, Mieczysław Grzegorz Gołuński Burmistrz Kartuz oraz Waldemar Bonkowski były Senator, zajmujący się produkcją rolniczą.

Magdalena Sroka

Każdy z nas nosi w sercu świąteczne wspomnienia, które towarzyszą nam przez całe życie. Święta Bożego Narodzenia to chyba najbardziej rodzinne ze wszystkich świąt. To czas, kiedy wszystko nabiera innego wymiaru, innego znaczenia. Ja zawsze podczas Świąt wracam wspomnieniami do czasu kiedy żył mój Tata i Babcia. Zmarli jak miałam 10 lat. Wtedy Święta wyglądały inaczej. W naszym domu spotykała się cała rodzina. Przyjeżdżali bracia mojej mamy z rodzinami, zawsze dzień przed Wigilią. W kuchni krzątały się ciotki z moja mamą i babcią, a w całym domu pachniało wyjątkowo. Pachniało świętami. Babcia zawsze piekła babkę z kruszonkami, które jeszcze w trakcie szykowania wyjadały wszystkie dzieci. Był gwar i mnóstwo radości. Wszyscy wspólnie ubieraliśmy choinkę i śpiewaliśmy kolędy. Zawsze robiliśmy konkurs, kto najładniej zaśpiewa kolędę, w jury zasiadali najstarsi członkowie rodziny, a ostateczny głos miała Babcia. To właśnie do tych wspomnień wracam najczęściej myślami w czasie Świat Bożego Narodzenia.

Mieczysław Grzegorz Gołuński

Kiedy wspominam Święta Bożego Narodzenia, to kojarzą mi się one jako dziecko z dwoma rzeczami. Jedna to zapach pomarańczy. Jako dziecko nie mogłem zrozumieć, czemu ten statek z Kuby czeka przy porcie w Redzie i czemu go nie wprowadzają. Dzisiaj wiem, że miały wtedy dojrzeć, bo przyjeżdżały zielone.

Druga rzecz, którą zapamiętałem to ciastka, które piekła moja mama. Robiła to trzy-cztery tygodnie wcześniej, aby ciastka mogły dojść do siebie. Dla mnie w tym czasie było najważniejsze wyszukanie, gdzie one są schowane, żeby móc się do nich dostać.

Dziś jako osoba dojrzała uważam, że  z tego czasu najważniejsza jest wieczerza wigilijna. To jest jeden z niewielu dni w roku, kiedy cała rodzina siada do jednego stołu, bo tak to zwykle nikomu nie pasuje, bo jest zapracowany.

Jak Wigilia to przede wszystkim opłatek. Ten biały chleb ma niesamowitą  moc przebaczania. Chleb ściąga nas do jednego stołu. Nieważne czy się lubimy, czy nie.

binary comment

Waldemar Bonkowski

Każdy z nas zapytany o najpiękniejsze wspomnienia ze Świąt Bożego Narodzenia z pewnością będzie je wiązał  z okresem dzieciństwa. Podobnie jest ze mną. Każde kolejne Święta są dla mnie okazją do powrotu do pięknych chwil spędzonych w gronie rodzinnym. Ale i refleksji nad czasem obecnym.

To, co dziś postrzegam jako wartość szczególną to silne przywiązanie do tradycji i przeżywanie Bożego Narodzenia w wymiarze religijnym. Bardzo ważny był okres Adwentu. Dobre przygotowanie duchowe i Spowiedź Święta. Była w nas dziecięca wiara, że to ma ogromne znaczenie, że Panu Bogu naprawdę zależy na czystym sercu człowieka. I że Bóg-Dziecina autentycznie urodzi się w stajence przygotowanej w kościele, ale i w moim własnym domu.

To bardzo cenne refleksje, gdy obecnie obserwuję niemal pełną komercjalizację Świąt, traktowanie ich w kategoriach konsumpcjonizmu: dobre jedzenie, dobry program w telewizji, super prezenty – ma mi być wygodnie i przyjemnie. Praktycznie nie ma tu już miejsca na Nowonarodzonego Jezusa.

Tak kiedyś nie było

Moje myśli w nadchodzące święta będą znowu, jak co roku, biegły do czasu, gdy  rano w dzień Wigilii – nigdy wcześniej – szliśmy z braćmi do lasu po choinkę. To była niesamowita wyprawa, gdy przedzieraliśmy się  z siekierkami przez wielkie zaspy śnieżne i oglądaliśmy drzewka, jedno po drugim, pokryte czapami śnieżnymi, najbardziej polowaliśmy na zgrabne, wysokie świerki. Dużo było przy tym śmiechu, bo co rusz któryś  z nas strząsał na drugiego śnieg z choinek. Wreszcie udawało się nam osiągnąć konsensus co do wyboru choinki i był triumfalny powrót, zwłaszcza, że rodzice, a także siostry z nosami przylepionymi do szyb, wyglądali za nami.

Wspólne strojenie choinki

To dopiero była zabawa i radość! Wszystkie niemal ozdoby były własnoręcznie i pomysłowo wykonane.  Dzięki temu rodzina spędzała ze sobą sporo czasu. Był to czas, gdy trudno było zdobyć bombki choinkowe, dlatego wykorzystywało się co tylko możliwe do ozdobienia drzewka: czerwone jabłuszka zawieszone na haczyku  wystruganym z gałązki, szyszki świerkowe i orzechy włoskie pomalowane farbkami na srebrno i złoto, ciasteczka pieczone w foremkach w kształcie gwiazdek, księżyców i serc oraz prawdziwe świeczki mocowane na specjalnych żabkach – były palone tylko w obecności domowników. Ze słodyczy często dostępne były jedynie długie cukierki – sople w błyszczących papierkach.  W nieco późniejszych latach można już było dostać pyszne czekoladowe cukierki w świątecznych papierkach. Ich smaku nie da się zapomnieć. Ja, jak i moje rodzeństwo podkradaliśmy te cukierki z choinki, a papierek zostawał na choince, uformowany w taki sposób, jakby nie był pusty w środku, by mama nie zorientowała się. Była bardzo zapracowana, ale dziś myślę sobie, że o wszystkim wiedziała, ale na tę dziecięcą psotę nam dobrodusznie pozwalała.

Jako dzieci robiliśmy też łańcuch z kolorowego papieru, ale dostawaliśmy też świetny gotowy łańcuch z mleczarni – różnokolorowe błyszczące paski  z dziurami po wyciętych kapslach na butelki na śmietanę, mleko i kefir. Pamiętam, że śmietana miała złoty kolor, mleko srebrny a kefir zielony. Pięknie to błyszczało na choince. Na koniec ozdabialiśmy choinkę kawałkami waty, która miała imitować śnieg.

W tym czasie trwało wielkie gotowanie potraw wigilijnych. Piękne wiejskie chleby mama wypiekała w piecu chlebowym kilka dni wcześniej. Podobnie ciasta. Wędliny pochodziły ze świniobicia, które zawsze było planowane na okres przedświąteczny. Święta kojarzą mi się z  zapachem pomarańczy i cytryn –wystanych przez rodziców w długiej kolejce, pamięć smakowa wraca do zapachu cynamonu w pierniku, olejku migdałowego w makowcu i świeżo zmielonej ręcznie kawy. Dziś ani pomarańcze, ani kawa nie wydają się pachnieć tak jak wtedy…

Wigilijny wieczór

Nade wszystko zapamiętałem jednak z tamtych Świąt poczucie wspólnoty.

Przed Wigilią konieczne było dostrzeżenie pierwszej gwiazdki na niebie. Post trwał od rana. Nie jedliśmy nic oprócz suchego chleba, więc wygłodniali czekaliśmy na tę gwiazdkę jak na zbawienie. Przed Wigilią modlitwa i dzielenie się opłatkiem. Uroczysta wieczerza i śpiewanie kolęd. Na koniec obowiązkowa pasterka. Dziarsko szło się o północy po tym twardym, skrzypiącym pod butami i skrzącym się od mrozu śniegu. Nad nami niebo pełne gwiazd, tak wyraźnych, majestatycznie zawisłych  na granatowym sklepieniu, że pokazywały wszechmoc Tego, który się nam narodził tej nocy. Nie sposób tego zapomnieć.

Komentarze