Miasto Kościerzyna Wywiady

,,Wzrost kosztów jest tak duży, że musimy zmieniać nasze taryfy’’

O społecznej roli spółki, wyzwaniach wynikających z pandemii, ekonomii i ekologii, z prezesem KOS-EKO w Kościerzynie Robertem Fennigiem, rozmawia Dariusz Tryzna, redaktor naczelny.

Miejskie Przedsiębiorstwo Infrastruktury KOS-EKO w Kościerzynie zapewnia mieszkańcom ciepło, wodę i odbiór ścieków. Musi więc działać nieprzerwanie, nie patrząc na trudności, choćby te wynikające z pandemii.

Spełniamy bardzo ważną rolę społeczną. Zaopatrujemy mieszkańców w wodę, odprowadzamy ścieki, zapewniamy im ciepło i nie możemy tej działalności ani na moment przerwać. Dlatego sporym wyzwaniem było dla nas zorganizowanie pracy na czas pandemii tak, żeby obostrzenia covidowe nie przeszkodziły w funkcjonowaniu każdej z komórek spółki. Dla KOS-EKO najbardziej newralgiczne miejsce to ujęcie wody.  Mamy tam tylko dwóch pracowników. W przypadku gdyby jeden uległ zakażeniu, to drugi musiałby być izolowany w czasie kwarantanny, a mieszkańców przecież nie interesuje czy mamy kim pracować, czy nie. Aby temu zapobiec wdrożyliśmy plany awaryjne, w ramach których inni pracownicy zostali przeszkoleni do pracy na obcych sobie stanowiskach, po to, aby w sytuacjach kryzysowych zapewnić ciągłość działalności. Inną trudną dla nas sytuacją byłby wariant zakażenia choćby jednego pracownika biurowego. Powodowałoby to, że cała reszta byłaby wyłączona z pracy. Aby temu przeciwdziałać podzieliliśmy pracowników na małe grupy, takie brygady które nie mogą się ze sobą stykać. W przypadku zachorowania jednego pracownika, izolujemy tylko małą brygadę, a nie wszystkich. Mieszkańców może trochę irytować, że siedziba spółki nie jest tak dostępna jak kiedyś, ale te wszystkie ograniczenia w biurze robimy też dla nich, żeby w sytuacji zagrożenia zakażeniami i kwarantannami zapewnić ciągłość pracy i dostaw mediów. Z drugiej strony wszyscy chyba poduczyliśmy się zdalnych technik komunikacji. Więcej naszych odbiorców korzysta z naszego e-BOKa, czy kontaktu mailowego.

A jak poradziliście sobie z problemami natury ekonomicznej, choćby podwyżkami cen energii?

Podwyżki cen energii dotykają nas od dłuższego czasu. Na przestrzeni dwóch lat ceny energii zdrożały dla nas o 40 procent. Ten wzrost, jak to się mówi wzięliśmy na swoje barki i mieszkańcy tego nie odczuli. Dlatego nie mają oni świadomości z jakimi problemami borykamy się na co dzień. Niestety obawiamy się, że to nie koniec podwyżek cen energii, a to może oznaczać, że nie da się utrzymać cen taryfy na dotychczasowym poziomie. Już teraz mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o nasze tegoroczne koszty, to będziemy mieli zły rok. Do tego nie wiadomo jaki będzie przyszły.

Skupił się Pan na cenach energii, a przecież dla Was jednym z podstawowych źródeł energii jest węgiel, który też znacznie podrożał.

Węgiel nie tylko drożeje. Dziś ten nośnik energii staje się odrębnym problemem za sprawą przyjętego przez UE tzw. ,,Zielonego Ładu’’ związanego z koniecznością obniżania emisji CO2 oraz działaniami naszego wschodniego sąsiada, który znacznie ograniczył dostawy do Polski. Dziś z węglem jest bardzo źle. O problemach, jakie z nim mamy, nasi mieszkańcy nie wiedzą, stąd postaram się przybliżyć im kilka faktów. Zacznę od sytuacji związanej z jego zakupem z marca roku bieżącego. Dostawca po dostarczeniu ok. 20 proc. zakontraktowanego węgla wypowiedział nam umowę. Stwierdził, że jeśli miałby ją realizować do końca, to splajtowałby. Wolał zapłacić karę umowną niż dalej realizować tę umowę. Taki gwałtowny i nieprzewidziany wzrost węgla odczuły nie tylko ciepłownie w całej Polsce, ale także odbiorcy indywidualni. Zorganizowaliśmy kolejne przetargi na dostawę węgla, ale do pierwszego nikt nie odważył się stanąć, bo żaden dostawca nie był w stanie przewidzieć, jakie będą ceny w najbliższej przyszłości, poza tym węgla po prostu nie było na rynku. W efekcie za węgiel płacimy teraz ponad 50 proc. więcej i nie mogliśmy już brać tego skoku na swoje barki, tylko musieliśmy podwyższyć ceny taryf mieszkańcom.

Kiedy rozmawialiśmy jesienią roku ubiegłego, mówił Pan o wyzwaniach ,,Zielonego Ładu’’ i związanego z tym wzrostu cen emisji CO2. Mówił Pan, że odpowiedzią firmy na to będzie odchodzenie od węgla i inwestycje w bardziej efektywne źródła energii.

Już w 2010 roku wiedzieliśmy, że proces podwyżek cen emisji CO2 będzie postępował, lecz nikt nie przypuszczał, że z 2 euro za tonę wtedy, wzrosną one horrendalnie do 60 euro za tonę w roku bieżącym. Wtedy podjęliśmy decyzję o koniecznej zmianie efektywności naszego systemu ciepłowniczego. Ostatecznie wykrystalizowały się zamierzenia, których celem będzie osiągniecie przez spółkę do roku 2025 takiego stanu, aby minimum 50 procent ciepła wytwarzanego dla miasta, wytwarzać z odnawialnych źródeł energii lub z technologii wysokosprawnych. Postawiliśmy na gazowe silniki kogeneracyjne wytwarzające równocześnie ciepło i energię elektryczną.

Jednak realizacja tych planów uzależniona była od naszej sytuacji finansowej, która uniemożliwiła nam zaciąganie tak dużych pożyczek. Stąd bardzo ucieszyliśmy się na inicjatywę władz miasta, które jest właścicielem spółki. Pod koniec ubiegłego roku złożyły one projekty aż dwóch naszych inwestycji na dofinansowanie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Było to posunięcie zupełnie nowatorskie, gdyż wszystkie samorządy składały tylko projekty własne, a Kościerzyna złożyła też dwa projekty swojej spółki komunalnej. Opłaciło się. Miasto uzyskało 5 mln dotacji do rozbudowy naszej oczyszczalni i 4,5 mln zł na projekt kogeneracji gazowej w KOS-EKO. Jutro (rozmowa miała miejsce 23 listopada przyp. autora) podpisujemy umowę z dostawcą tych urządzeń.

Proszę wyjaśnić naszym czytelnikom, co to jest ta kogeneracja?

Kogenerator taki to jest duży silnik spalinowy zasilany gazem, który napędza prądnicę wytwarzając energię elektryczną w wielkich ilościach. Dodatkowo silnik ten naturalnie wytwarzać będzie też ciepło użytkowe. Dla takiej firmy jak nasza, to jest wspaniałe urządzenie. Jak zbudujemy te dwa kogeneratory to staniemy się nie tylko przedsiębiorstwem „wod–kan–ciepło”, ale także „wod– kanciepło–energia”.  W przyszłości energia stanie się naszym głównym produktem, jeżeli mówimy o przychodach. Już teraz wiemy, że całe zbliżające się lato pozyskiwać będziemy ciepło z gazu i komin będzie nieczynny.

W planach mamy zakup dwóch kolejnych kogeneratorów. Wtedy 60 proc. ciepła jakie będziemy wytwarzać pochodzić będzie z gazu. A pamiętać należy o tym, że co roku budujemy też nowe instalacje fotowoltaiczne na naszych obiektach.

Czego dotyczyła ta druga inwestycja Waszej spółki?

Chodzi o zadanie pn. ,,Rozbudowa oczyszczalni ścieków w Kościerzynie w zakresie gospodarki osadowej’’. Chcę przypomnieć, że pierwsze prace koncepcyjne nad tym zadaniem rozpoczęły się już na przełomie 2013 i 2014 roku. Ostatecznie kosztorys zadania na koniec roku ubiegłego wynosił prawie 21 mln zł. Jego finansowanie jest dosyć złożone. Składa się na to dofinansowanie ze środków UE, które ostatecznie wyniosło ponad 10,5 mln zł, pożyczka z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości ponad 5,3 mln zł i wspomniana 5-cio milionowa pomoc rządowa z RFIL, która spięła nam budżet. Pierwszy przetarg na wyłonienie wykonawcy z sierpnia ubiegłego roku nie przyniósł rozstrzygnięcia. Dopiero przetarg z marca br. pozwolił na wyłonienie i wykonawcy. Została nim firma HMK Sp. z o.o. z Pszczyny. Inwestycja w tej chwili jest realizowana.

Ale oprócz tych wielkich inwestycji jest też codzienność. Ja widzę ekipy KOS-EKO przy każdej z inwestycji drogowych miasta. Co one tam robią?

Właściwie przy każdym remoncie ulicy, tam gdzie jest to potrzebne, staramy się wymienić nasze systemy. To przecież logiczne. Nikt nie będzie pruł nowego asfaltu, bo pod spodem pękła stara rura.

I tu ważna rzecz, o której chciałbym powiedzieć. My wykonujemy swoje prace w miejscach, gdzie żyją mieszkańcy, stąd mimo modernizacji sieci musimy nieprzerwanie dostarczać wodę, ciepło i odbierać ścieki. Nie mamy takiego komfortu, że na czas wymiany rurociągów możemy zakręcić wodę lub ciepło, i w tym czasie wymieniać rury na nowe. Wstawiając nowe sieci, stare muszą cały czas pracować, co bardzo utrudnia organizację prac i wydłuża cały proces. Musimy wodę mieszkańcom zapewnić w ciągłości. Tylko w wyjątkowych, często nieprzewidzianych, sytuacjach są przerwy w dostawach wody, tak jak ostatnio w kościerskim LO. Mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo gimnastykujemy się, żeby nie utrudniać im życia.

Najwięcej takich prac realizujemy przy okazji rewitalizacji Osiedla 1000-lecia, czy budowie osiedla Moniuszki i remont tamtejszej drogi. To olbrzymie zadania, w których także wykonujemy swoje koronne obowiązki. Docierają do mnie informacje, że mieszkańcy trochę narzekają, że rozkopy, że utrudnienia. Myślę, że nie wszyscy rozumieją, że bez tych czasowych perturbacji, nie ma możliwości normalnego przeprowadzenia tych zadań. To co teraz zmodernizujemy, wybudujemy posłuży im na kolejne 30-40 lat i pozwoli uniknąć awarii. W osiedlu 1000-lecia ciepłociągi wymieniliśmy tam 10 lat temu, stąd tylko niewielkie ich ilości teraz modernizujemy. Inaczej jest w przypadku wodociągów, deszczówki i kanalizacji. Te podlegają gruntownej wymianie, dla dobra nas wszystkich.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze